» Wto sty 10, 2012 0:24
Re: dokocenie? spróbować?
10 lat a 16, to jednak spora różnica.
U mnie nowy lokator wylądowal, kiedy rezydent - do tamtej pory jedynak - mial 12 lat. Agresji nie bylo, ale rezydent to odchorowal i to mimo, że nowy kociak przez 3 miesiące każdy weekend spędzal u mojej mamy, żebyśmy sobie mogli ze starszym spokojnie pobyć razem tak jak przedtem.
Przed kastracją, jak mlodemu hormony zaczęly walić w dekiel, dal się starszemu nieźle we znaki, bo ciągle próbowal zmieniać porządek dziobania. Potem mu przeszlo na szczęście, chociaż jakiejś wielkiej przyjaźni nie dalo się zauważyć.
A kiedy starszy umarl, okazalo się, że mlody bardzo przeżyl stratę. Po roku adoptowaliśmy malucha, żeby mial towarzystwo, i o dziwo, malucha zaakceptowal od razu i już drugiego dnia bawili się razem.
Rok temu niechcący się dokociliśmy i tym razem mlodszy trochę posyczal przez parę dni, a potem zakumplowal się z nowym kociakiem i nawet robil za kocią niańkę. Natomiast starszy byl bardzo zdegustowany i widać bylo, że nie jest zadowolony z tej sytuacji. Dziś uklad jest taki, że średni kocur dogaduje się z jednym i drugim, a starszy najmlodszego toleruje, ale za nim nie przepada; nie chce się z nim bawić, nie chce leżeć ani siedzieć zbyt blisko, choć nie jest agresywny.
Generalnie agresja przy dokoceniu jakoś nas zawsze omijala z wyjątkiem pierwszej kotki, która przed cale pól roku usilowala wyeliminować "konkurencję" pod postacią malego kociaka, choć miala wtedy jakieś 1.5 roku i nie byla wysterylizowana, czyli teoretycznie mogla nawet być zastępczą mamą.