No i znalazł się czarny kotek, który mieszkał w piwnicy.
Dziś ojciec znalazł go w skrytce na drewno. Leżał sobie w koszyku zwinięty w kłębek. Trudno wyczuć czy zamarzł czy ktoś go (jak zwykle) otruł...
Już tego nie ogarniam, karma leży wszędzie, bez wody co prawda, ale jakoś da się to zjeść.
Ja pierdole żeby było zabawniej to teraz jeszcze dostałem meila z vetopedi o akcji sterylizacji
Aha i jeszcze Ziuta mi pada i to w takim tempie, że do końca tygodnia raczej nie dotrwa.