
mamy ręce i nogi.Możemy przełazić przez płoty

,tulić swoich bliskich, zanurzyć paluszki w miękkim futerku czy dać się ugryźć

.Bo mamy wszystko. Więc na prawdę czego więcej możemy chcieć.
Moje dziki chcą nereczki. Rozbestwione dziś miały ryż z kurczakiem .Ich przyjęcie mnie było chłodne mocno.I mocno nie dowierzające w moją bezczelność. Latały od miseczki do miseczki z wyrazem niedowierzania.Przerodził się ono w obrzydzenie

Nie zeżarły. Dostały więcej suchego i pożegnaliśmy się ozięble.Widać nie są głodne
Witunia znów się kiepsko czuje. Obślinił się mocno bo dziąsełka zaczerwienione. Ale ma apetyt na miskę i desant na mnie. Julinka żwawsza i pogodniejsza więcej troszkę. Ale pierdoła.Mam niski regał.A i tak spierdzieliła się z niego ściągając co pazurki zahaczyły.Huk ją jeszcze więcej wystraszył.Aparat fotograficzny szukam do dziś

.A właściwie jego części.Był w pudełeczku, które miało przyjemność zlecieć.
Żuk po kąpieli jest obrażony na cały świat. Darł ryjka jak zawodowy śpiewak ariowy.Niskich talentów ale chęci się liczą najbardziej.I donośność. Czysty i pachnący poszedł na zasłużony odpoczynek.
Czesio obrasta w piórka i zaczyna rządzić.Pełną gębą futra innego niż swoje.Tłumaczy hałastrze jak umie, kto jest najważniejszy. Coraz częściej jesteśmy przekonani,że był bity lub mocno karcony. Tak się zachowuje. Żal patrzeć jak kot zamiera i na małych nóżkach ucieka przy byle jakim swoim skoku,zabawie czy innej sytuacji dla nas normalnej.A dla niego dziwnie strasznej. Wskoczy na fotel,kładzie się i...umyka widząc nas wchodzących do pokoju.Chowa się za wersalkę popiskując.Brzuszkiem po ziemi ciągnie.I te biedne oczy.
I w ramach atrakcji przepalił się kontakt w łazience. Te smrodki gumki palonej to nie były od sąsiadów

Tylko moje osobiste.

Korki nam wywala.Niedziela nie może być nudna.
