Dziękuję za zainteresowanie moją ręką - piszę te słowa, więc jeszcze nie odpadła

Trochę krwi się polało, wczoraj miałam zabandażowaną, dlatego nie udzielałam się w wątku (bo to prawa), dzisiaj wciąż spuchnięta i boli, ale będzie dobrze. Zastrzyk przecwitężcowy dostałam, szkoda że płatny, wszak ja nieubezpieczona
Ale kota nie puściłam

A właściwie kotki, bo brat (domniemany) Rysia okazał się siostrą Rysia. Dziewczyna była wczoraj na Polance, okazało się, że ma anemię, złe wyniki nerkowe (co zaskakujące, bo to raczej młoda kotka), świerzbowca i ogólnie jest słabiutka. Bardzo dzika nie jest, daje się głaskać, nie warczy, nie syczy, ale mruczeć na razie też nie mruczy. Zobaczymy. Na razie siedzi w klatce na obserwacji - u Kasi, ale będziemy ją przenosić do piwniczki.
Wczoraj w ogóle był bardzo długi i ciężki dzień... Razem z moorland i Kasia9191 pojechałyśmy do weta z Radziem, Tygrysem i małą Zuzu. Chłopaki kontrolnie i na badania krwi, a mała na leczenie, bo bardzo nam się pochorowała. Wczoraj wyglądało to naprawdę źle, miała wysoką gorączkę, była odwodniona. Dostała sporo leków, kroplówkę, dzisiaj jest lepiej, ale wciąż nie dobrze. Leczymy, obserwujemy, mamy nadzieję, że się wyliże. Ale kciuki za malutką potrzebne. Izolujemy ją od reszty towarzystwa - i tu znowu nieoceniona okazała się Kasia, która zrobiła rewolucję w swoim mieszkaniu i z dużym poświęceniem wygospodarowała dla małej łazienkę. W piwniczce koty nie wykazują żadnych niepokojących objawów i mamy nadzieję, że tak pozostanie.
Łapanka na PKS, ostry dyżur na Lutyckiej, wizyty na Polance i Rolniczej - zajęło to prawie calutki dzień. Jak wyszłam o 13:00, tak wróciłam o 23:00. Dziewczyny zresztą podobnie. A dzisiaj od rana ponownie Rolnicza z Zuzu. Znowu leki, kroplówka... Oby udało się małej zwalczyć tego bakcyla...

EDIT: o, Kasia mnie wyprzedziła z newsami o dziewczynie z PKSu.