Naprawdę potrzebny jest jej dom na cito.Nie chodzi o mnie, w mojej sytuacji jeszcze jeden kot się zmieści, miałam przecież pięć do niedawna, ale o Rosę.Ona się bardzo stresuje, żal na nią patrzeć.Mogłabym ją wziąć do pokoju, potrzymać na kolanach, ale ona złości się, denerwuje, bo są inne koty.Czaruś biega, zagląda do niej przez kratkę ( zasłoniłam poduszką z fotela), ale mimo wszystko jest źle.Rosa próbuje wyjść z kuchni, w nocy weszła na parapet, wszystko pozrzucała.Nie jej wina, okno jest wysoko nad blatem, parapet malutki, no takie mam warunki, a nie inne.Lepsza wprawdzie kuchnia niż łazienka, ale na dłuższą metę to nie rozwiązanie.Ona jest bardzo spokojna, grzeczna i miziasta, ale nie ma u mnie dobrego domu
Dałam jej do kuchni domek Meli, takie trochę większe poczucie bezpieczeństwa, ale ona naprawdę jest nieszczęśliwa.
