Witam!
Piszę w imieniu wspaniałego kitka Stasia, puchatego pieszczocha, kłębka nieszczęść, który walczy jak lew o zdrowie i o miłość człowieka!
W pewien deszczowy dzień zauważony został, gdy siedział umorusany i zmarznięty w piwnicznym okienku po zewnętrznej stronie. Zawołany, natychmiast przyszedł patrząc poczciwie w oczy. Pogłaskany bardzo się przymilał. Gdy dostał jedzonko po prostu je pochłonął w jednym momencie. Prosił, aby wpuścić go na klatkę schodową. Gdy drzwi zostały otworzone Stasio wszedł do środka, ale zaraz wyszedł - bo nie miał do kogo pójść. Na klatce, przy drzwiach, był brudny karton z bardzo brudną szmatą. Kiedy został wzięty na ręce okazało się, że ma przeogromną przepuklinę. Został zabrany do domu, bez kontenerka, po prostu wzięty na ręce. Całą drogę mruczał i nie miał zamiaru się wyrywać.
W domu bardzo ładnie zrobił siusiu do miseczki z piaskiem, bo takie były w tym momencie warunki. Zachowywał się tak jakby mieszkał w domu od zawsze.
W mieszkaniu chodził za człowiekiem krok w krok i dopominał się, aby go nieustająco głaskać. Siadał przy nogach i kładł się jak pies, nie wskakując na kanapę. Zabrany do lekarza został przetestowany. Na szczęście nie jest nosicielem żadnych chorób. Badania krwi wyszły bardzo dobre. Po wyleczeniu przeziębienia, biegunki i odrobaczeniu Stasio został zoperowany: usunięto przepuklinę, został wykastrowany, usunięto parę zębów. Gdy był w narkozie, został wymacany guzek na kręgosłupie. Okazało się, że jest to śrut, który został usunięty. Oględziny jamy ustnej wykazały, że został uderzony albo kopnięty w pyszczek, gdyż miał połamane przednie zęby, które trzeba było usunąć.
Wizyta u okulisty ujawniła zakażenie wirusem herpes, ale na szczęscie nie ma twałych zniszczeń w oczach, choć leczenie może potrwać ok. 2 misięcy.
W którymś momencie zauważyłam, że Stasio chodzi krótszym, sztywniejszym krokiem i nie wskakuje nawet na wersalkę. Prześwietlenie i USG ujawniły, że ma bardzo silne zmiany zwyrodnieniowe w kręgosłupie piersiowym, zmiany w nerkach i wątrobie oraz powiększone serce i naczynia płucne. Zostało również stwierdzone, że ma jeszcze 7 śrutów do wyjęcia, w tym jeden tuż przy kręgosłupie!
Aż strach pomyśleć co ta kocina przeszła w swoim życiu! Musiała to być niesamowita poniewierka, cierpienia i prześladowania! Wygląda na to, że z siedmiu kocich żyć wykorzystał już sześć - co najmniej!

Ma w tej chwili bardzo dobry apetyt i chętnie zjada swoją specjalną karmę i gotowanego kurczaka. Poprzednie biegunki skończyły się bezpowrotnie i do 6 stycznia (przez 18 dni) kitek przytył 1,2 kg!

))
Futerko wcześniej sfilcowane, brudne i zaniedbane nabrało już połysku. Lubi najbardziej czesanie po główce, pod brodą i po bokach szyi - wtedy mruczy z zamkniętymi oczkami i nadstawia się rozkosznie. Gorzej na razie jest z czesaniem ogonka i tylnych łapek - można tylko "niechcący" zahaczyć i szybko przeprosić wracając do czesania główki.
Stasio jest przepiękną mieszanką dachowca z norweskim leśnym i jest dużym, dorodnym kotem.
Charakter ma niesamowicie przyjazny i kontaktowy do ludzi, najchętniej byłby cały czas przy człowieku. Natomiast jeśli miałby wybór, to raczej woli być bez innych kotków. Zaproszony na balkon przy ładnej pogodzie, wyjrzał tylko i błyskawicznie wrócił do mieszkania: widać że ma serdecznie dosyć podwórka!
Z badań należy jeszcze analizę moczu i być może echo serca (w związku ze stwierdzonym powiększeniem komory).
Kocurek na pewno dojdzie do siebie, ale lata poniewierki ulicznej tak wyniszczyły organizm, że trzeba sporo czasu, leczenia i specjalnej diety, aby się zregenerował.
Dotychczasowe nakłady na leczenie i opiekę wyniosły już ponad 1300 zł. i dlatego prosimy - jeśli tylko ktoś może - o wsparcie finansowe na konto Fundacji Opieki nad Zwierzętami CANIS 96102010260000160201022938 z dopiskiem: Stasio.
Będziemy przeogromnie wdzięczni za każda, nawet najmniejszą wpłatę!
Oczywiście jeśli ktoś zechciałby podjąć się stałej opieki nad Stasiem i zapewnienia mu (i sobie!) szczęśliwego współistnienia pod jednym dachem, proszę o telefon pod numer 22-833-81-30 lub 693-34-99-78.
Bardzo serdecznie pozdrawiam,
Danuta Skarbek