maly update
to od kiedy Koko jest u mnie? jakos od kwietnia...
no to dopiero po ostatnich Swietach Koko zajarzyla, ze Pancia dobra jest i nie jada kotow
jak zwykle zostawilam je na 1,5-2 dni (no, na jedna noc) same - kuweta czysta, woda jest, suche i troche mokrego (nie za duzo 1. zeby sie nie popsulo 2. zeby Koko nie zezarla od razu i potem nie wymiotowala....

)
wrocilam
i Koko od tego czasu mi tak jakby ... ufa?
znowu mruczy wzieta na kolana, wrecz sama sie tego czasami domaga
najulubiensza jej pozycja to przytulanie sie do moich zgietych na kanapie kolan

mruuuczy wtedy i ugniata mnie bardzo
dala sobie obciac pazurki na przednich lapach bez wiekszych ceregieli
czeka na mnie wszedzie - ide do sklepu i wracam, a tam Koko czeka na mnie w przedpokoju; siedze za dlugo w lazience i Koko zaglada przez dziure na dole albo wchodzi do lazienki sprawdzic, czy zyje

; sypialnia to dla niej stres ciagle, ale widze jak rano tuptusia gdzies cichutko pod kanape...
dzisiaj sie troche na mnie obrazila
TAK marudzila na jedzenie od wczoraj (no nie bede jej karmic saszetkami Whiskasa non-stop

), ze w koncu dalam jej ociupinke Peritolu... BARDZO sie obrazila, mimo ze podalam w oslonce wiec nie byo zadnego smaku
uciekla na godzine do budki w drapaku
ale potem wrocila, pojadla to czym wczesniej pogardzila i wrocila pod kolanka na kanape
hmmm
az tyle czasu, zeby nabrac zaufania do czlowieka?
