Serce pęka

W zasadzie jadąc po nią nie spodziewałam się tak
tragicznego stanu. Jednak iskierka nadziei była...
Bardzo źle się stało również ze względu na TŻ-ta. Liczyłam na to,
że "zasmakuje" w tymczasowaniu i dawaniu nowego życia kotom
ze schronu (
a po cichu, że Florka zostanie), a tu
taka tragedia. Boję się, że się zawiódł na sobie, na nas, że nie daliśmy rady pomóc.
Ja sama chyba też nie mogę na razie jeździć do schronu.
Boję się, tego widoku, gasnącego z dnia na dzień kociego istnienia
i tych myśli natrętnych, nie dających spokoju, w dzień, w nocy,
w pracy, na zakupach. I tej bezsilności, że tak nie wiele mogę zrobić...
