małe Bąbelki - śpijcie spokojnie

Bąbelki

Gagga przytulam, bardzo mi przykro.

Tak strasznie mi przykro. Żegnajcie maleństwa[*] :cry:

też trzymałam kciuki :cry:

[*][*]

Mam pytanie po jakim czasie można mieć znowu w domu kota?

dla bezpieczeństwa...2 - 3 tygodnie :cry:

tyle czytałam o Bąbelkach...białaczka jest okrutną chorobą...

Na pewno tak krótko? W końcu to wirus...

Nie dam rady nic robić ani się na niczym skupić. Chce mi się ciągle płakać.

Kisia trafiła do mnie po trzech tygodniach od śmierci kotka na białaczkę
była po jednym szczepieniu, wcześniej rozmawiałam o tym z wetem po jakim czasie jest bezpiecznie

bardzo współczuję, okropne doświadczenie,,,

Tak strasznie mi przykro [*].... :cry:

a we wtorek dla malutkiej przywożą mi ten cykloferon ... Bąbelku, dlaczego nie doczekałaś ....

gagga pisze:Mam pytanie po jakim czasie można mieć znowu w domu kota?

Moja pierwsza kotulka odeszła na białaczkę w końcu listopada. A w Wigilię przyniosłyśmy do domu prawie zamarzniętą kotkę. Odtajała przez święta i po swiętach do weta. Usłyszałam jaka jestem nieodpowiedzialna, nie dość, że wzięłam do domu starego kota (!), to jeszcze w domu jest zaraza. Wiek kotki wet określił na 6 lat. Na moja prośbę kotka została zaszczepiona i żyła z nami jeszcze 13 lat, ciesząc się dobrym zdrowiem.
Więc 2-3 tygodnie, to chyba za mało. Chyba, że weźmiesz do domu kota wcześniej zaszczepionego i już uodpornionego na tą zarazę.

Obdzwoniłam wczoraj lecznice zanim wyjechałam. Bo wiadomo 1 styczeń i większość lecznic zamknięta. Tam gdzie mi się udało dodzwonić to byli tacy sobie lekarze lub bez odpowiedniego sprzętu. Choć i tak każdy mi mówił, że tu już nic się nie zrobi. Pojechałam na lecznicę gdzie były dwie lekarki i odpowiedni sprzęt. Miałam nadzieję, że może dałoby się ściągnąć ten płyn i to by pomogło.Jak dojechałam do lecznicy to miała już niską temperaturę i nie dała rady oddychać. W lecznicy na wejście usłyszałam pytanie :jeśli pani leczy kota w innej lecznicy to dlaczego przyjechała pani do nas?
No rzesz kur.... wtedy ścięło mnie z nóg i się poryczałam.
Brzuszek Buby bardzo się powiększył od soboty wieczorem. W niedzielę miała takie ataki jakby padaczkowe i nie było z nią kontaktu. Miała rozszerzone źrenice a oczki nie reagowały ani na światło ani na dotykanie oczka.
Pozwoliłam więc jej godnie odejść. Dostała narkozę, potem zastrzyk i poczekałam aż zaśnie ...........................
A miało być tak pięknie. Tak walczyliśmy o ich oczka i zdrowie. Niestety przegraliśmy.Został smutek i pustka.

Dziękuję Wam serdecznie za wsparcie i te finansowe i duchowe.

Zrobię jeszcze bazarek żeby spłacić rachunki za leczenie. Uszyłam kilka kotów.

Jeszcze raz Wam dziękuję za okazanie nam Serca.