
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
puszatek pisze:może to i pocieszające, że chociaż nie skrzywdzi jej człowiek...![]()
nawet nie mogłaś jej pogłaskaća Babunię
jak ona zachowuje się w domu
Chatte pisze:MalgWroclaw pisze:Fido się znalazł? Może trzeba go poprosić, żeby pomyślał o Ogryni? Nie żartuję, piszę poważnie.
Tak, odnalazł się po 27 dniach (już minął ponad rok - jest w Klubie Kotów Odnalezionych).
Już lecę - szepnę mu w kochane uszko, żeby dał znać Ogryni co i jak.
Tylko on jest mądry inaczej, dalej próbuje dać nogę z domu
, niewiele się nauczył na gigancie, a może raczej zapomniał, że bywa głodno i chłodno i że odnalazłam go zamorzonego (same kosteczki, ważył 2,4 kg!) i że dwa tygodnie łaził z wenflonem od kroplówek, bo siadała wątroba...
Teraz waży 4,2kg i oprócz fatalnych dziąseł nic mu nie dolega.
W trakcie poszukiwań spotykałam wiele kotów, o istnieniu których nie miałam pojęcia. Tu ludzie przeważnie maja koty wychodzące - same domy jednorodzinne. Tylko ja dziwaczę i koty trzymam w więzieniu.
Trochę się dziwili, że tak rozpaczam po kocie, ale spotkałam się naprawdę z ogromnym współczuciem i uwierzyłam, że jednak ludzie są raczej dobrzy.
Najdziwniejszy w tej historii jest fakt, że kot, który NIGDY nie przebywał na wolności, przeżył i jakoś sobie dawał radę. Bo trzeba Wam wiedzieć, że Fido to kotek... laboratoryjny. Zabrany z likwidowanego laboratorium farmaceutycznego. Urodził się tam i miał to szczęście, ze nie spotkał go los zwierzaka doświadczalnego, dzięki przepisom UE.
Ogrynia przyzwyczajona jest do samodzielności, w końcu całe swoje życie spędziła na ulicy, więc cały czas można mieć nadzieję. W końcu inny szczęśliwie odnaleziony domowy kot dawał sobie radę przez 7 miesięcy.
puszatek pisze:moja Melka żyła krócej na ulicy, do mnie trafiła jak miała około 10 m.
ale co ona wyprawiała, jak ona uciekała przede mną, nie podeszła do miseczki póki byłam blisko...
nie dała się dotknąć, to był koszmar
MalgWroclaw pisze:puszatek pisze:moja Melka żyła krócej na ulicy, do mnie trafiła jak miała około 10 m.
ale co ona wyprawiała, jak ona uciekała przede mną, nie podeszła do miseczki póki byłam blisko...
nie dała się dotknąć, to był koszmar
Puszatku, ale Melka nie była zagubiona?
MalgWroclaw pisze:Najchętniej wsadziłabym petardę w dowolny otwór strzelających i odpaliła. Nienawidzę ich.
I nienawidzę tych, którzy mogą coś zrobić
(parlament, policja, straż miejska, potrzebne - dodaj), a nie robią![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
ruda32 pisze:Jednego życzę Ci Iwonko : Lepszego Nowego Roku i żeby Ogrynia odnalazła się
Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954, Google [Bot], pibon, puszatek, Silverblue i 36 gości