» Sob gru 31, 2011 19:17
Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota
Moja koteczka jak wiecie jest dzika, całe swoje życie przeżyła na wolności. Ale w bezpiecznym ogrodzie. Tak było do kwietnia tego roku. Od kwietnia była razem ze swoimi dwoma przyjaciółkami gnębiona przez złych ludzi. Potem jedna z trzech przyjaciółek umarła. Była to przywódczyni stadka, najmłodsza koteczka, miała 3 lata. Rozsypał się trochę koci świat pozostałych dwóch koteczek. Od śmierci Justynki, Babunia i Ogrynia prawie się nie rozstawały.
Chodziłyśmy z delfinką i z Babunią w transporterze na poszukiwania Ogryni, Babunia głośno miauczała gdy ja wołałam "Ogrynia", ale bez sukcesu, jak wiecie.
Babunia od 8 do 22 października była zamknięta w klatce w kocim szpitaliku u delfinki. Wynosiłyśmy ją stamtąd na poszukiwania, potem wracała do ciemnej piwnicy. Odwiedzałam ją oczywiście prawie codziennie, jednak z Babunią byłam mniej zżyta jak z Ogrynią. Babunia była bardziej związana z moją sąsiadką, która karmiła koty rano i to od znacznie dłuższego czasu niż ja.
Gdybym miała choć najmniejszy sygnał, gdzie Ogrynia może przebywać, to wtedy zabrałabym Babunię na poszukiwania, choć nie wiem czy potrafiłabym ją złapać i zapakować do transportera, bo w tej chwili nawet gdy wyciągnę do niej rękę to ucieka. Jest postęp, oczywiście - bo kocina przebywa u mnie od 22 października, cały czas siedzi na oknie i tępo wpatruje się w przestrzeń. Ale to jest ok. 10 letnia dzika koteczka. Mogę jej już nakładać jedzenie tuż przed jej pysiem, wącha wtedy moją rękę, ale na przykład jedzenia nie tknie dopóki nie odejdę. Niestety, nie mam szans na pogłaskanie jej, moja z nią praca polega na tym, że cały czas z nią rozmawiam, mówię dużo i pieszczotliwie. Moje małe koty goni, one się jej boją. A przecież ona je znała, bo kiedyś wszyscy razem żyli w tym samym ogrodzie.
Musiałabym być delfinką, z jej umiejętnościami w łapaniu kotów, bo jestem prawie pewna, że ja absolutnie bym sobie z zapakowaniem Babuni do transportera nie poradziła. U weterynarza we trójkę musieliśmy Babunię trzymać i to w podbieraku, żeby można było pobrać jej krew. O żadnych innych badaniach w rodzaju np. oględzin nie mogło być mowy.
A co do szukania w obcym terenie. Jest to bardzo trudne. Np. gdybym miała szukać w Ursusie.
Nie znam tej dzielnicy kompletnie, nigdy tam nie byłam. Jak i gdzie miałabym szukać?
I tak w tej chwili szukam kotki na Ochocie, nikt z moich bliskich tam nie mieszka, nie znam ulic, ich nazw i zakamarków. Mimo że jestem warszawianką od urodzenia i to z dziada pradziada.
Muszę tam dojechać albo samochodem albo komunikacją miejską, to też jest to 6 - 7 przystanków tramwajowych lub autobusowych.
Natomiast gdyby ktoś poszukiwał zwierzaka tu u mnie na Mokotowie, byłoby mi łatwo, bo przecież codziennie się tu kręcę, znam każdy kąt i zakamarek. Dlatego z podziwem kibicuję dziewczynom ze Starego Miasta jak wymieniają między sobą informacje, gdzie jest jaka brama, którędy się przechodzi z miejsca na miejsce i cudnie by było gdybym mieszkała na Ochocie, i miała kogoś takiego, właśnie tam, czy np. w Sródmieściu. Nie mam oczywiście żadnego żalu, bo zdaję sobie sprawę z sytuacji, stąpam mocno po ziemi, nie oczekuję niczego od nikogo, duchowe wsparcie też daje bardzo dużo. Czuję dyskomfort, że nie mogę pomóc w Ursusie.
Zresztą im więcej osób szuka, tym większa szansa na znalezienie.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019