Agn pisze:marciula pisze:Elf jednak jedzie w poniedziałek do Torunia - taka decyzja Agn
Będą dobrzy weci na miejscu, wszystko dokładnie sprawdzą i miejmy nadzieję, że kotek szybko dojdzie do siebie
Ej, no.![]()
Nie czytałam - sprzątałam.
A rozmowa z Martą była taka, że po prostu umówiłyśmy poniedziałkowy transport. Nikt mnie nie pytał, czy wolę żeby został.
Jeśli macie dla niego DT, który będzie w stanie kota 'ogarnąć' to nie ma sprawy. Ja nie mam parcia na kolejnego kota. Myślałam, że po prostu nie ma na miejscu nikogo, kto się nim zajmie dłużej. Wasza decyzja - Marty, Gibutkowej, czy kogokolwiek, kto w tej chwili jest decyzyjny.
U mnie jest miejsce i jak napisałam Gibutkowej - przyjmę go skoro nie jest nosicielem FeLV, ale nie ma musu.
Jednak kiedy kot już do mnie przyjedzie - przechodzi pod moją opiekę i ja będę osobą decyzyjną odnośnie jego dalszych losów [leczenia, ewentualnej adopcji].
No ja tak pomyślałam że go trzeba szybko zdiagnozować właśnie, bo jak to nowotwór to każdy dzień jest ryzyko że dojdzie do przerzutów. A Ty masz warunki na diagnozę, na leczenie pooperacyjne itd. A też nie wiadomo czy by się znalazł po 2 tygodniach DS czy inny DT dla kota z podejrzeniem nowotworu. Tu według mnie nie ma co liczyć na łut szczęścia, Elfik z diagnozą nie może czekać a diagnoza wiąże się w najlepszym przypadku z pobraniem wycinka z ucha. Stary kot z nowotworem - młode, ładne i zdrowe czekają na domy miesiącami i latami w schronisku.
Też bym chciała żeby ludzie do tego inaczej podchodzili ale większość właśnie tak podchodzi: jak mi kot do kanapy nie pasuje albo jest zepsuty to nawet go kijem nie dotknę. Jestem już chyba za bardzo realistką. Zobaczcie jaki problem był żeby we Wrocku znaleźć DT na początku dla niego. Nie ma co się chyba łudzić że za 2 tygodnie znajdzie inny DT (który podejmie się leczenia kota być może z nowotworem) czy tym bardziej DS. Life is brutal, a ten kocio już aż za dobrze o tym wie.
No to teraz ja idę sprzątać

Jak mi się nie chce

