Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kropkaXL pisze:Nie mam nawilżacza,doradziłam najprostszy dostępny sposób.
Marcelibu pisze:Erin pisze:A próbowałaś Kubusiaa okutać w duży ręcznik lub koc i trzymać go na rękach?
Czy też się wyrywa?
Próbowałam. Dostaje takich pazurów, wali noskiem na oślep. Zapytam dziś Panią dr czy może dałoby się kroplenie poduszki, na której leży? Ręczniki mokre stale na kaloryferach, ale ja wiem, że to mało... To chodziło o rozpuszczenie glutów w nosie i wykichanie. Ale jest już i tak lepiej, bo oddycha przez nosek.
Gdy wiozłam małego do siebie od Dorci44 to całą drogę walił w kratkę torby, w której go przewoziłam. Gdy w końcu dojechaliśmy do domu to cały nosek był czerwony (przy czym kratka w Dorcinej torbie była plastikowa). Gdy czuł się bardzo źle, to spokojnie przebiegałam z nim w transporterze do lecznicy obok mojego domu, ale teraz Kubuś ma dużo sił, dużo lepiej się czuje to i nie pozwala na pewne rzeczy. Może by się dało coś zakroplić do noska? Może troszkę NaCl? Zapytam Panią dr Uznańską.
Ja już nigdy nie pójdę do lecznicy na Rosoła. Lecząc kota non-stop wg zaleceń, przychodząc codziennie/co drugi dzień nikt nie zauważył, że jest trochę odwodniony, nikt nie zrobił badań krwi, nikt się nim nie zajął tak, jak Pani dr Ada. A w lecznicy zostawiłam już w ciągu 3 tygodni około 700 zł. I za to jestem wściekła.
Edit: literówka.
felin pisze:Marcelibu pisze:Erin pisze:A próbowałaś Kubusiaa okutać w duży ręcznik lub koc i trzymać go na rękach?
Czy też się wyrywa?
Próbowałam. Dostaje takich pazurów, wali noskiem na oślep. Zapytam dziś Panią dr czy może dałoby się kroplenie poduszki, na której leży? Ręczniki mokre stale na kaloryferach, ale ja wiem, że to mało... To chodziło o rozpuszczenie glutów w nosie i wykichanie. Ale jest już i tak lepiej, bo oddycha przez nosek.
Gdy wiozłam małego do siebie od Dorci44 to całą drogę walił w kratkę torby, w której go przewoziłam. Gdy w końcu dojechaliśmy do domu to cały nosek był czerwony (przy czym kratka w Dorcinej torbie była plastikowa). Gdy czuł się bardzo źle, to spokojnie przebiegałam z nim w transporterze do lecznicy obok mojego domu, ale teraz Kubuś ma dużo sił, dużo lepiej się czuje to i nie pozwala na pewne rzeczy. Może by się dało coś zakroplić do noska? Może troszkę NaCl? Zapytam Panią dr Uznańską.
Ja już nigdy nie pójdę do lecznicy na Rosoła. Lecząc kota non-stop wg zaleceń, przychodząc codziennie/co drugi dzień nikt nie zauważył, że jest trochę odwodniony, nikt nie zrobił badań krwi, nikt się nim nie zajął tak, jak Pani dr Ada. A w lecznicy zostawiłam już w ciągu 3 tygodni około 700 zł. I za to jestem wściekła.
Edit: literówka.
Są takie krople do nosa dla niemowląt, praktycznie izotoniczny roztwór soli fizjologicznej. Nie pamiętam nazwy, ale już u dwóch kotów bylo stosowane (ostatnio u Czarnuszka, który jechal na początku listopada ze Strzegomia do Wawy i mial u mnie "przerwę w podróży"). Dziala, jest ok i nie ma problemu, jeśli kropla czy dwie splyną do krtani czy tchawicy, bo przy tym stężeniu po prostu się wchloną. Zamiennie można stosować zwyklą sól fizjologiczną z ampulki.
Marcelibu pisze:felin pisze:Marcelibu pisze:Erin pisze:A próbowałaś Kubusiaa okutać w duży ręcznik lub koc i trzymać go na rękach?
Czy też się wyrywa?
Próbowałam. Dostaje takich pazurów, wali noskiem na oślep. Zapytam dziś Panią dr czy może dałoby się kroplenie poduszki, na której leży? Ręczniki mokre stale na kaloryferach, ale ja wiem, że to mało... To chodziło o rozpuszczenie glutów w nosie i wykichanie. Ale jest już i tak lepiej, bo oddycha przez nosek.
Gdy wiozłam małego do siebie od Dorci44 to całą drogę walił w kratkę torby, w której go przewoziłam. Gdy w końcu dojechaliśmy do domu to cały nosek był czerwony (przy czym kratka w Dorcinej torbie była plastikowa). Gdy czuł się bardzo źle, to spokojnie przebiegałam z nim w transporterze do lecznicy obok mojego domu, ale teraz Kubuś ma dużo sił, dużo lepiej się czuje to i nie pozwala na pewne rzeczy. Może by się dało coś zakroplić do noska? Może troszkę NaCl? Zapytam Panią dr Uznańską.
Ja już nigdy nie pójdę do lecznicy na Rosoła. Lecząc kota non-stop wg zaleceń, przychodząc codziennie/co drugi dzień nikt nie zauważył, że jest trochę odwodniony, nikt nie zrobił badań krwi, nikt się nim nie zajął tak, jak Pani dr Ada. A w lecznicy zostawiłam już w ciągu 3 tygodni około 700 zł. I za to jestem wściekła.
Edit: literówka.
Są takie krople do nosa dla niemowląt, praktycznie izotoniczny roztwór soli fizjologicznej. Nie pamiętam nazwy, ale już u dwóch kotów bylo stosowane (ostatnio u Czarnuszka, który jechal na początku listopada ze Strzegomia do Wawy i mial u mnie "przerwę w podróży"). Dziala, jest ok i nie ma problemu, jeśli kropla czy dwie splyną do krtani czy tchawicy, bo przy tym stężeniu po prostu się wchloną. Zamiennie można stosować zwyklą sól fizjologiczną z ampulki.
Ja mam spray, nazywa się PantheNose, nie zawiera soli morskiej, która mogłaby po prostu szczypać w rany na nosku. Spray jest dla niemowląt, ma w składzie: panthenol i aloe vera. Chyba tym psiknę Kubusiowi, choć koty takie zabiegi bardzo nie lubią. Do tej pory psikałam nad Kubusiem, rozpylając mgiełkę, teraz spróbuję w sam nosek. Trudno - pewnie Kubuś mnie już całkiem znienawidzi![]()
.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 52 gości