Bri to podobnie jak persy "wytwór" ludzki.Wybierali takie a nie inne cechy zewnętrzne...trochę zapominając o wnętrzu.
Anglicy mówią o nich "kot TOWARZYSZĄCY" ,więc ten ,kto kupuje sobie bri jak "nakolankowca" zwykle się "przejeżdża" na tym pomyśle (np.ja!)
To stosunkowo młoda rasa.
Persy mają nieco dłuższą historię , no i ktoś bardziej (ale nie za bardzo)pomyślał o charakterze...aczkolwiek to też urocze degeneraty.
Jak zresztą jamniki.
Bri to kwintesencja kota.
Kot w stanie czystym.
Pers to inetrpretacja.
Jestem fanką urody brytków.Taki Czesio np.Jest przepiękny.Mój Felix ma też urodę filmową, tylko to raczej nieduży Brad Pitt a Cześ to..hm...190 cm Clooney'a!:)
Super są mieszańce bri.
Znam dwa, jeden "pół-dachówek", drugi chyba z ruskiem.
Znam też bri, który postanowił zostać solistą i prawie zagryzł egzotyka,z którym żył od kociaka.Został solistą,egzo wyprowadził się wraz z persem (pers rzecz dziwna nie przeszkadzał bri tak bardzo!)
W ogóle zestaw pers-bri jest częsty i "się udaje".
Fel kochał ruseczka śp.Normana.
I kocha jamnika.
I koniec tego kochania:)!
Przy rozmyzianych dziewczynach mój Felek jest...inny.
Panny mruczą, ładują się na ręce,chcą ze mną spać.Z Felem to ja MOGĘ ewentualnie spać.On ze mną -nie.
No i jeszcze coś: moja 3 kg Amelka wprawia 7 kg Felisia w dygot.
On się jej boi.
Być może z powodu jej doświadczenia bitewnego przy jego braku tegoż.No bo on od kociaka u mnie a ona kot (pers!) uliczny ("sam się wyżywi")
Persy nie zasypują w kuwecie.
A Felek zasypuje.Także i po persach...

(tzn.dziewczyny wchodzą do kuwety, kucają i siuuu-tuż przy wejściu...a potem machają łapką z tyłu kuwety-bo tak są ustawione- czyli dokładnie ze strony wręcz przeciwnej do lokalizacji siczków...następnie robią zwrot i już lecą dalej...)