Powtórzę słowa, które umieściłam na swoim wątku... Rita nie wygląda dobrze - z tej rany jej się coś sączy - nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Mój weterynarz to taki trochę luzak, więc tak do końca w jego optymistyczne prognozy nie wierzę. W jednym miejscu opuchlizna jest twarda - nie wydaje się, by ja bolała przy dotyku, ale kotka wygląda marnie. Nie je sama - mama karmi ją strzykawką... Nie wiem, co to będzie... Ponieważ jest już niedziela, więc dzisiaj miną dwa tygodnie odkąd jest z nami... Najgorsze jest to, ze jedyna alternatywą dla leczenia farmakologicznego jest ponowne cięcie... Gdybym miała pewność, że w Lublinie trafie na dobrego weterynarza, to pomimo braku pieniędzy zabrałabym ją do Lublina. Niestety na lubelskich wetach też się przewiozłam...
Może macie jakieś rady albo znacie dobrego weterynarza w Lublinie. Proszę piszcie - już nie wiem, co robić...
