Nasz Pięciokot... cz.17 Pieciokot i ludzkie mlode...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 25, 2011 1:42 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Witam Was bardzo serdecznie w tą wigilijną noc Przychodzę do Was z problemem i po radę :)
Dzisiaj okazało się że mój kocurek Ginger od rana nie mógł wydalić moczu. pojechaliśmy czym prędzej do kliniki do Bydgoszczy i dostał leki. Okazało się że jest śluz i złogi blokują cewkę. Niedawno oddał niewielką ilość moczu i po jakimś czasie znowu także jest dobrze mam nadzieje.
Kot wcześniej miał dwa razy mniej wiecej w ponad miesięcznych odstępach zapalenie pęcherza sikał normalnie ale sikał poza kuwetą robiliśmy badania okazało się że infekcja, leczyliśmy antybiotykiem i było ok do czasu kolejnego zsikania poza kuwetą i znowu leczenie antybiotykiem.
Dzisiaj a w zasadzie wczoraj lekarz powiedział nam że jeśli Ginger się do rana nie wysika będzie trzeba go zacewnikować. no i leczyć. A gdy zapytałam czy to się będzie powtarzało powiedział że najprawdopodobniej tak, podobno kocury mają takie skłonności a tym bardziej kastrowane. Zasugerował nam że można wykonać zabieg wyszycia cewki i tu z początku ucieszyłam się ponieważ nie trzeba by męczyć kota cewnikowaniem i zastrzykami czy tabletkami. Niestety poczytałam trochę o tym zabiegu wcale nie wydaje się taki super. Ale może jest to dobre wyjście póki cewka jest jeszcze elastyczna bo nigdy nie była cewnikowana i podrażniana. Chciałabym żebyście się wypowiadali co myślicie czy robiliście taki zabieg u swoich i jak to zniosły? No i w ogóle jak to wszystko wygląda.
pozdrawiam :)

Bisiaczek

 
Posty: 12
Od: Nie gru 25, 2011 0:48

Post » Nie gru 25, 2011 14:21 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Witaj, Bisiaczku. Moim zdaniem jak na razie macie malo danych (albo po prostu nie wrzucilas czesci faktow w post) zeby ocenic w pelni sytuacje. Po pierwsze wydaje mi sie, ze wyszycie cewki jest dobrym wyjsciem, ale dopoki mozne go uniknac, to nie ma co narazac kota na powazna operacje. Poki co nie wiemy nic o tych zlogach. One nie robia sie same, jesli to rodzaj kamicy, to powstaja w wyniku zaburzen pH moczu, a to mozna regulowac niezle dieta. PODSTAWA to analiza moczu i okreslenie rodzaju kamieni, potem wprowadzenie odpowiedniej diety/karmy. Wyszycie cewki moczowej ma sens jedynie, jesli kot mimo wlasciwej diety bedzie sie "zatykal", natomiast nie chroni ono przed nawrotami stanow zapalnych.
Co bym zrobila w tej chwili? Na cito badanie moczu - pelna analiza z OKRESLENIEM RODZAJU KAMICY. Jesli nie sikal jakis czas, nie od rzeczy bylby profil nerkowy z krwi - mocznik i kreatynina, ale to juz warunkowo. W dalszej kolejnosci przestawienie kota na odpowiednie jedzenie, zalezne od rodzaju kamieni. Caly czas zachecalabym drania do picia - im wiecej pije, tym wiecej sika i plucze pecherz - to juz powinien dozywotnio. Wstrzymalabym sie na razie z wyszywaniem cewki - to zawsze mozna zrobic "awaryjnie", np.jesli cewnikowanie okaze sie niemozliwe.

A u nas Swieta mijaja powoli i leniwie... Choinke ubralismy wczoraj - tradycyjnie, choc w UK najczesciej robi sie to dlugo przed Swietami.. Mamy wersje economy:

Obrazek :ryk:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Nie gru 25, 2011 15:19 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Dziękuje bardzo za poradę. Póki co wstrzymamy się z operacją tak jak mówisz to zawsze można zrobić. Dziś byłam po antybiotyk u weta. Myślę że szybko się z tego wyleczy to silny kocur bez jaj co prawda no ale radzi sobie :)
Lekarz zalecił właśnie badanie moczu z określeniem jakie to kamienie i wtedy będziemy działać dietą, mam nadzieje że to będzie strzał w dziesiątkę i nie będzie się więcej zatykał. Póki co to jego pierwsze zatkanie i szybka interwencja kotek już chodzi i sika normalnie. Dużo pije gdy tylko widzi jakąś miskę na swojej drodze z woda zatrzymuj się i pije także jest dobrze. Skończymy antybiotyk i pojadę na badania moczu. Potem zobaczymy co i jak :) Jeszcze raz dziękuje za radę mam nadzieje że nie będę musiała wykonywać tej operacji.
pozdrawiam świątecznie :)

Bisiaczek

 
Posty: 12
Od: Nie gru 25, 2011 0:48

Post » Nie gru 25, 2011 23:19 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Bisiaczku, tak mysle... Fajnie ze wet nie spieszy sie z krojeniem kocura - "lekarz" na ktorego trafilismy kiedy Klaczek mial podobny problem, nawet nie cewnikowal, tylko do razu wzial kota do wyszycia cewki, co z reszta spieprzyl koncertowo. Moze to i radykalne, ale rozwiazuje problem polowicznie bo juz po wyszyciu zdarzylo nam sie zatkanie, poza tym wyszyta cewka moze sie zrastac, trzeba tego pilnowac. No i wcale to nie oznacza ze stany zapalne nie beda wracaly - u nas wracaja od czasu do czasu, tyle tylko ze Klaczek sie nie zatyka przy tej okazji. Fajnie, ze Twoj kot pije, naklaniaj go do tego jak sie da. Miski z woda w roznych miejscach to calkiem dobry pomysl, u nas jedna stoi w okolicach jedzenia, druga na pietrze w sypialni i widze ze koty z obu korzystaja, przy czym chetniej z tej na pietrze.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon gru 26, 2011 12:55 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Dzien dobry po stosunkowo interesujacej nocy...
Wrocilismy wieczorkiem od Almy. Cos kolo 9:30... Za sciana impreza grana i pita, zdecydowanie malo kameralna, a na pewno nie dyskretna. Ok... Bylismy grzeczni do 1:00, ale pamietajac poprzednia imprezke urzadzona przez tych samych sasiadow, a raczej ich mlodsze pokolenie i trwajaca do 8:00 rano, tyrknelismy na "wladze". Kurcze, nie dogadam sie z tymi sasiadami - po angielsku nie wiem czy gadaja, ich rodzimy jest jakis... wschodni ale nie rosyjski, nie ukrainski, choc brzmiacy podobnie, ale z innym slownictwem - nie kumam. Po drugiej stronie tych sasiadow mieszkaja Barry i Marion - starsi, mili Anglicy. Tez mieli przechlapana nocke. Ano... Zanim wladza przyjechala, imprezka przeszla w bijatyke - cos (raczej ktos) polecialo tam po schodach, lomot jak diabli, krzyki w zupelnie innym niz dotychczas tonie, ktos zaczal wolac o policje... Grupka mieszanego towarzystwa wyszla na ulice i glosy oddalily sie... Przyjechala policja, dobijali sie ale nie zostali wpuszczeni, zaczekali na wsparcie bo z domu dochodzily odglosy mordobicia, a ich bylo ledwie dwoch. Przyjechalo wsparcie, cos tam podzialali i pojechali. Po moze pol godzinie awantura sie rozwinela z powrotem - krzyki w domu i przed domem, jakis konkretny raban, wiec wyjrzelismy przez okno czy cos sie z autem nie dzieje. Dzialo sie, tylko nie z naszym - audi sasiadow wlasnie obrywalo pozbywajac sie przednich drzwi i szyb. Z domu wylecial mlodzian z kuchennym nozem i pognal w glab ulicy, wyleciala kobieta wzywajac policji... A, to akurat dalo sie zalatwic. Przyjechaly 2 male radiowozy i dwa duze, policjanci z psem. Byli dlugo... Gnojka z nozem chyba nie znalezli, ale kolo domu wciaz krecily sie grupki mlodych facetow - takich 20 z malym +. Zrobilo sie cicho, cos sie tlukli po sasiedzku w drzwi i w domu, ale poszlismy spac bo bylo po 4:00 juz - kiedys by sie czlowiek przespal... No, tak do 5:30 prawie, bo wtedy cos na ulicy dupnelo konkretnie. Wiec zryw i do okna - wszak tam nasze autko stoi przed domem. Najpierw myslalam ze mgla, ale to byl dym. Kolejny huk i snop iskier niesiony podmuchem... Audi sie palilo jak wsciekle, policja wlasnie podjezdzala, za chwile byla straz pozarna, w domu jasno od kogutow... Rano wyszlismy looknac. Audi wypalone doszczetnie, obok porzucony zakrwawiony noz. Duzy, pilkowany, kuchenny... Drzwi do domu sasiadow rozwalone i wstawiona "na rozpaczliwca"... Niezla imprezka byla. Christmas time!
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon gru 26, 2011 13:03 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Kinga w jakich rejonach (dzielnicy) Ty byłaś 8O
Dobrze, że Wam nic się nie stało.
Ostatnio edytowano Pon gru 26, 2011 13:21 przez Hannah12, łącznie edytowano 1 raz

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pon gru 26, 2011 13:09 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

W domciu, kochana! Mieszkamy w scislym centrum miasta, jak chcesz zobaczyc to wygooglaj sobie na mapsach 21 Elizabeth Street, Scunthorpe. "Chodzac" ludzikiem po ulicy, mozna zobaczyc "nasz" domek - jasnozielona zaslonka w oknie wtedy wisiala...
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon gru 26, 2011 13:26 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

To masz bardzo krewkich sąsiadów.
U nas kiedyś syn jednych sąsiadów urządził sylwestrową bójkę z demolką windy i wyrzucaniem z trzeciego pietra krzeseł itp przez balkon. Jak wróciliśmy z zabawy to klatki nie poznaliśmy.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pon gru 26, 2011 13:37 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

A to gowniarzeria komlpetna - takie gnojki po 20 lat i moze ciutke wiecej. Z tym ze byla tam tez kobieta, do ktorej jeden mowil "mamo" - nawalona nie mniej niz dzieci. :mrgreen:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon gru 26, 2011 20:23 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

A co w końcu z tym mieszkaniem z councilu?
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Pon gru 26, 2011 22:54 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Kolejka, Dorciu, kolejka... Jak jest cos sensownego to strzelam, ale... Potrzebna mi sensowna lokalizacja ze wzgl. na moja niemobilnosc i dziecko, a wiekszosc ma zakaz zwierzat, wiec to dodatkowo utrudnia zycie.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Wto gru 27, 2011 1:56 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

W większości chodzi o psy. Doczytaj regulamin. U TŻ też był zakaz. A regulamin mówi, że kot jak nie wychodzi i nie paskudzi na ewentualnej, wspólnej klatce schodowej, może być. U was może być podobnie. No kolejka, kolejką, jakiś liścik ktoś by mógł do councilu w waszym imieniu wysłać. Że niebezpiecznie, a Ty z taaakim brzuchem..
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Wto gru 27, 2011 12:44 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

E, ze jak liscik? I kto? A regulamin musze faktycznie doczytac bo kieruje sie po prostu oznaczeniami dla danej posesji. No i jeszcze jedno sie dowiedzialam - jak sie maly urodzi, bedzie nam przyslugiwal 3 bed room, a teraz mamy prawo do 2 bed room, czyli w tej chwili wylacznie flaty, a po urodzeniu sie Karola, mamy szanse bidowac dom.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro gru 28, 2011 14:01 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Poświąteczne pozdrowienia :P Widziałaś mojego nowego kotka? :wink:
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Śro gru 28, 2011 15:02 Re: Nasz Pięciokot... cz.17 Bywa ciekawie... :o

Taki liścik by musiał jakiś wasz np znajomy wystosować. Że był u was w domu w Wigilię, a tu taka heca, że aż strach. Albo że wy przyszliście spać do niego, bo się baliście, bo taka heca, płonące auta.

A ja składam podania o pracę w szpitalach w... Erbil, stolicy Kurdystanu hehe. Nawet dostałam odpowiedź z jednego, z zapytaniem, jakie mam życzenia odnośnie pensji. :ryk:
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Silverblue, Talka i 48 gości