Znam wiele kocich historii, kiedy to zguby odnajdują się po nawet kilku latach, więc szanse może małe ale są. Czego się nauczymy? A jak sądzisz? Nie wiem, czy błędem było wypuszczanie go przed dom,aby na chwilę zaczerpnął świeżego powietrza czy błędem jest trzymanie zwierząt wolno żyjących, a takimi są właśnie koty z natury - na uwięzi. Fakt faktem - gdybym miała wybór zapewne nie wypuściłabym go teraz na zewnątrz, przynajmniej bez mojej eskorty.
Człowiek uczy się całe życie,wyciąga wnioski ze swoich zachowań, a Ty Niacha zapewne jesteś chodzącym ideałem, który uwielbia prawić morały. Naprawdę uważasz, że powinnam wbić sobie w serce drewniany kołek albo nosić na głowie cierniowa koronę, aby tym sposobem zadośćuczynić wszystkim swoim błędom? Jak już pisałam nieco wyżej - liczę na pomoc ludzi, którzy mogą nas naprowadzić na jakiś trop, a nie na sarkastyczne uwagi typu co by było gdyby lub co mogło stać się z moją zgubą. Minęło wystarczająco dużo czasu abyśmy przerobili nawet najmniej prawdopodobne scenariusze jego zaginięcia, wykluczamy jedynie porwanie przez kosmitów i skrzaty leśne...Sorki za ironię, ale kiedy ja czytam wątki o zaginionych zwierzakach, to albo wklejam linka z ogłoszeniem, które może okazać się pomocne albo nakierowuje na konkretne źródło, gdzie może znajdować się zguba - sądziłam, że na tym polega pomoc. Nie prawię morałów, nie karcę, nie piszę czarnych scenariuszy. Wiem, co czuje osoba, która straci ukochane zwierzę, dlatego zamiast złośliwych uwag warto wesprzeć ją na duchu i pokrzepić słowami, jeśli nie możemy nic więcej zaoferować.