Broszka pisze:Witam wszystkich, jestem nowa na forum.
Zarejestrowałam się ponieważ potrzebuję rady
Trafiła do mnie koteczka wyglądająca na 4-5 m-cznego kociaka a jak się okazało ma jakieś 8-9 mcy i jest chyba karzełkiem
Koteczka jest powypadkowa tzn ma zerwaną przeponę i organy wewnętrzne poprzemieszczały się w górę czyli w płuca: jelita, żołądek itd
Trudno powiedzieć kiedy to się stało - wet stwierdził na podstawie rtg i usg że na operację jest już za późno bo wszystko już powrastało w płuca i nie ma szans na to żeby po operacji płuca miały wydolność pozwalającą żyć
Wet sugeruje eutanazję

jego zdaniem koteczka może przeżyć najwyżej kilka dni max tygodni i umrze albo na niewydolność krążeniową -serce może być uciskane przez wędrujące organy, albo te organy zgniotą doszczetnie płuca i się udusi, albo zatkają się jelita na którymś z nienaturalnych zakrętów lub nastąpi skręt jelit, żołądka itp
Nie zdecydowałam się jednak wtedy na eutanazję...
Mieszkam na wsi i wet u którego byłam nie jest specjalistą, jest typowym małomiasteczkowym weterynarzem. To co widział na rtg i usg porównywał ze zdjęciami w książkach
Postanowiłam skonsultować to ze specjalistą z dużego miasta - niestety, nagle przyszła zima i mam duże problemy z wydostaniem się z domu i często po kilka dni jestem odcięta od świata. W takich warunkach nie mogę podejmowac ryzyka wiezienia kota kilkadziesiąt kilometrów kiedy nie wiem czy będę miała jak wrócić do domu
Próbowałam telefonicznie, ale specjalista polecony przez mojego weta nie bardzo chciał rozmawiać, właściwie potwierdził to co mówił nasz wet i nie chciał nawet żebym przysyłała zdjęcia rtg...
Broszka - tak ją nazwałam bo u weta tak się wczepiała we mnie że nie musiałam jej podtrzymywać i wisiała jak broszka
A więc Broszka jest u mnie ok miesiąca.
Ma wilczy apetyt i jest wesołym rozkosznym i chwilami rozbrykanym kociakiem
Niestety, widać że jest bardzo chora
Oddycha płytko i dość ciężko i bardzo szybko się męczy.
Nie może się normalnie położyć i wyspać bo wtedy płuca przygniatają jej się jeszcze bardziej i ma większe problemy z oddychaniem - kładzie się na bardzo krótko i podsypia często na siedząco.
Szukałam tu na forum podobnego przypadku ale nie znalazłam.
Czy ktoś się spotkał?
Jakie ma szanse taki kociak? Powinnam ją uśpić?
Najbardziej boję się że zacznie umierać a ja nie będę miała możliwości wydostania się z domu a do weta mam 30 km w jedną stronę i że będzie umierać w męczarniach
Co robić?
Broszka:



a tak Broszka podsypia:
