Moje cuda dziś w ogóle nie śpią. No! Może teraz co poniektóre starsze się pokładły pospać troszkę. A wszystko za sprawą ich Dużej
O 9:00 przyszła pani z karcherem do prania dywanów i wersalki po Jasiu [*]. Babeczka zdziwiona, że nic nie czuć siuśkami ( uprzedzałam ją, że dlatego ją wzywam), a nie jestem jej jedyną klientką, która ma coś do prania po zwierzakach. Dałam jej opakowanie po Urine Off i powiedziałam, ze to dlatego nic nie czuć. Na dywanie nie mogła nosem namierzyć plam po nim, dopiero jak przewróciłam go na lewą stronę było widać plamy. Była zaskoczona, bo pierwszy raz jak prała to było czuć Kubę w jednym miejscu

Stwierdziła, ze sobie zakupi takie do asortymentu środków czyszczących. Dywany, wersalka, krzesła i drapak są już wyprane i się suszą, a ja mam chwilę na kawę zanim wezmę się za przedpokój.
A moje towarzystwo zaskoczone co to za odkurzacz nam jeździ po pokoju i tak hałasuje. I w ogóle co to za pani

Pani zapamiętała Śnieżkę i ledwo weszła, już się o nią pytała.
Ostatnim razem Śnieżka bardzo jej "pomagała", a dziś robił to Rysiu
