Zaginiona OGRYNIA - już w nowym domu ze swoją przyjaciółką!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 18, 2011 1:48 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

puszatek pisze:czyli Ogrynia uciekła z piwnicy w domu Delfinki :?: i Delfinka zorientowała się dopiero następnego dnia :?: ze uciekła ze szpitalika :?: to co to za szpitalik gdzie nie odwiedza się pacjentów :?:
a Babunia to gdzie siedziała w tej ciemnej piwnicy i dlaczego :?:

To nie do końca tak. Kotki były bardzo zapchlone i brudne. Ponieważ moja mama stawiała mi warunki, pod którymi zgadzała się na to, żebym kotki przyniosła do domu, a one były w danym momencie niemożliwe do zrealizowania, postanowiłyśmy że kotki pojadą do Delfinki do szpitalika, trochę się oczyszczą, pchły się wytrują (zlałyśmy je obie Fenbenatem), ja za parę dni urobię mamę (kocha koty) i zabiorę dziewczynki do domu. Sądziłyśmy, że to może potrwać ze 3 - 4 dni. Szpitalik był wtedy bez "pacjentów", korzystały z niego uliczne koty dokarmiane przez Delfinkę.
Łapanka u mnie na Narbutta odbyła się w porze karmienia (23:00). Na kolację przyszła tylko Ogrynia, więc tylko ją złapałyśmy. Pojechała z Delfinką do szpitalika a raniutko o 6:30 Delfinka przyjechała znowu i złapałyśmy Babunię. Gdy Delfinka dojechała z Babunią do szpitalika, okazało się, że Ogrynia uciekła. Po prostu za słabo było zabezpieczone piwniczne okienko, a Ogrynia była wypuszczona luzem.
Babunia była w tym szpitaliku na tzw. wabia. Myślałam, że może Ogrynia wyczuje swoją przyjaciółkę i wróci, poza tym była nam potrzebna właśnie do poszukiwania Ogryni. Wynosiłyśmy ją w miejsca gdzie wydawało się mogła przebywać Ogrynia, albo tam skąd były telefony, że mogła być widziana. W piwnicy jest ciemno, bo okienko jest specjalne, takie aby koty mogły stamtąd wychodzić i wchodzić, wejście nie jest więc zabezpieczone szybą, dlatego jest ciemno. Później, po jakimś czasie delfinka włączyła małą żaróweczkę, więc panował tam półmrok. Babunia była w klatce, ja ją regularnie odwiedzałam. Później, gdy Delfinka uznała, że Ogrynia nie żyje, zabrałam Babunię do domu, nie było sensu dalej jej trzymać w tej piwnicy.

ruda32 pisze:otwarte okienko :evil:
ja więcej nie chcę wiedzieć
chcę tylko ,żeby Ogrynia znalazła się

Jak napisałam, okienko nie było otwarte, ono ma takie wahadłowe drzwiczki, było zastawione od wewnątrz i od zewnątrz, widocznie jednak za słabo, bo Ogrynia zdołała uciec.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie gru 18, 2011 14:50 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

to niewielka różnica...zamknięte czy nie, po prostu brak odpowiedzialności i wyobraźni
pozwolił aby koteczka uciekła
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21755
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 18, 2011 16:32 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

puszatek pisze:to niewielka różnica...zamknięte czy nie, po prostu brak odpowiedzialności i wyobraźni
pozwolił aby koteczka uciekła

No cóż, każdemu zdarza się popełniać błędy, przecież Delfinka nie zrobiła tego umyślnie.

Teraz najważniejsze jest aby Ogrynię odnaleźć.
Miałam dzisiaj telefon od Pana z ulicy Filtrowej 16, że na podwórku, 10 metrów od niego siedzi kot identyczny jak na zdjęciu. Ja mieszkam jak wiecie na Narbutta, więc natychmiast zareagować nie mogłam. Zadzwoniłam szybciutko do Delfinki, na szczęście była w domu i pobiegła zobaczyć czy to jest Ogrynia. Niestety żadnego kotka już tam nie było, ale Delfinka spotkała wychodzącą z budynku panią i ona także potwierdziła, że to była kotka ze zdjęcia.
Problem, a właściwie dwa problemy są jednak w tym, że wśród kotów dokarmianych przez Delfinkę jest kotek - kocurek, który ma wywinięte pół lewego ucha i może sprawiać wrażenie, że to jest takie ucho jak Ogryni. Ja jednak dopytywałam, czy to ucho jest postrzępione, pan potwierdzał, że tak. Poza tym Ogrynia jest koteczką raczej dużą i nie tak smukłą i zgrabną jak kotek od Delfinki. Pan mówił, że to jest raczej duży kotek.
Drugi problem jest taki, że zarówno ja jak i Delfinka łapałyśmy Ogrynię razem i to brutalnie, bo jak pisałam w podbierak, spod którego ona nam parę razy uciekała. Delfinka uważa, ja się z tym niestety zgadzam, że Ogrynia się nas obu może teraz bać. Dlatego ja od pewnego czasu gdy jej szukam nie wołam jej i nie noszę "głośnych" butów. Delfinka także sądzi, że jeśli Ogrynia żyje i to była ona, to być może oswoiła się już z miejscem, wybrała je do bytowania i zaczyna się pokazywać. Również uważa, że zwykle kot daleko nie ucieka, zwłaszcza tak bojaźliwy jak Ogrynia, a miejsce tam w pobliżu miejsca ucieczki jest bardzo przyjazne dla kotów. Nikt ich tam nie krzywdzi, jest mnóstwo zakamarków, schowków, ogródków etc.
Jedna z opinii jasnowidza, (nie tego od Mochnackiego) jest taka, że Ogrynia do mnie nie wróci, ale że żyje i jest dokarmiana przez dobrych ludzi. Może dlatego, bo się mnie boi? Ja w każdym razie zrobię wszystko, aby mieć ją w domu - muszę to zrobić nie tylko dla niej, dla siebie ale i dla Babuni.
Ostatnio edytowano Nie gru 18, 2011 16:40 przez Iwonami, łącznie edytowano 1 raz
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie gru 18, 2011 16:36 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

http://www.facebook.com/?ref=tn_tnmn#!/ ... 51&sk=wall Mała na już potrzebuje domu, pan, który uratował jej życie dwa dni temu ma psa i chce ją wypuścić... Warszawa
Obrazek ObrazekObrazek


.../\„,„/\ εїз ~
...( =';'=)
.../*♥♥*\
.(.|.|..|.|.)...(◕◡◕) ɯǝʇsǝɾ ɔęıʍ ęzɔnɹɯ

halbina

Avatar użytkownika
 
Posty: 7001
Od: Śro maja 23, 2007 22:26
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie gru 18, 2011 16:44 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

Szukamy tu już domu dla kotka, którego pani musi iść natychmiast do szpitala. Gdy trafi tam, bo ją zabierze np. pogotowie lub rodzina, to kot trafi na ulicę. Nadal szukamy domu dla tego kota.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie gru 18, 2011 17:49 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

A tam na tej Filtrowej 16 to ktoś dokarmia koty?
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15245
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie gru 18, 2011 17:53 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

Ta Filtrowa 16 to co za brama? można tam wejść
napiszcie mi, podskoczę może jutro
Obrazek...Obrazek

ruda32

 
Posty: 8706
Od: Pt maja 21, 2010 21:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie gru 18, 2011 17:55 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

To są wille wielorodzinne obok dziekanatu AM. Można tam od tyłu przez Trybunalską zaglądać.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15245
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie gru 18, 2011 23:39 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

mziel52 pisze:To są wille wielorodzinne obok dziekanatu AM. Można tam od tyłu przez Trybunalską zaglądać.

To nie jest tu gdzie Trybunalska, bliżej - tuż przy Al. Niepodległości. To jest jednopiętrowy dom, są w nim dwa mieszkania, trzeci od rogu Sędziowskiej. Zawsze typowałam, że Ogrynia jest pod 12-tką bo to dom pusty. Kiedyś postawiłyśmy mleko w ogrodzie na posesji 14, zostało wypite, a Delfinki uliczne koty nie piją mleka. To mleko było znakiem rozpoznawczym, jeśli chodzi o Ogrynię. Gdy jednak pewnego dnia zobaczyłam niedaleko karmnika Delfinki czarnego kota, którego Ona nigdy nie widziała, a ja go tam widywałam, znak rozpoznawczy upadł, bo to mógł wypijać mleko ten czarnulek.
Na tyłach tego szeregu wili, tzn na tym odcinku, aż się dojdzie do wyższego budynku, który jest przy klubie sportowym /tam jest wjazdowa brama ze szlabanem/ jest droga przeciwpożarowa. Wchodzi się tam od strony wejścia do szkoły. W dzień ta droga jest zamknięta, biegnie na tyłach ogródków tych willi, niektóre są nie ogrodzone i tam jest właśnie raj dla bezdomnych kotów. Mnóstwo zakamarków, schowków i ze trzy domy puste, jeden jest w remoncie.

Obrazek

Obrazek

To tam przez 47 dni noc w noc szukałam Ogryni, wystawiałam jedzenie, było zjadane, ale nie było wiadomo czy przez Delfinkowe koty, czy przez jakieś inne. Był tam widywany jeszcze jeden bury kotek, ale tamten był widywany w klubie i to nie była Ogrynia.

Aniu, zrobię dokładniejszą mapkę, ta jest zrobiona tak naprędce, bo właśnie wróciłam do domu bo doklejałam ogłoszenia. Na Dantyszka wszystko zerwane, Mochnackiego, Mianowskiego etc., wiszą, porządni ludzie mieszkają, ogłoszeń nie zrywają.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon gru 19, 2011 0:19 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

To są bardzo jasne mapki, tam naprawdę trudno się zgubić.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15245
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon gru 19, 2011 1:31 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

mziel52 pisze:A tam na tej Filtrowej 16 to ktoś dokarmia koty?

To jest ok. 80 m od kociej stołówki Delfinki, w okolicy koty dokarmia Delfinka i taka pani z przeciwnej strony ulicy Filtrowej 16, ona wie o Ogryni. Tam są wyłącznie takie przedwojenne segmenty, bo nie są to domy wolnostojące. Jest to Kolonia Staszica.
Byłam tam dzisiaj ok. 22:00. Zostawiłam w skrzynce na listy wiadomość, że ponieważ ani ja ani koleżanki (była tam także puszatek) nie miałyśmy szczęścia spotkać koteczki, proszę bardzo aby mnie ktoś z tych państwa zawiadomił, gdyby ona się tam znowu pokazała.
Wtedy może zawiozę tam jedzenie i poproszę aby wystawiali, albo ja sama będę wystawiać.
Z tym że jak już pisałam - ja tam zostawiałam jedzenie, tylko że nie od ulicy, bo tu nie ma dostępu do ogródków, a z tyłu tych domów. Robiłam to przez 47 dni, dopóki nie miałam sygnału z Dantyszka i informacji od jasnowidza. Wtedy skierowałam swoje poszukiwania bardziej w tamtą stronę, choć nie ukrywam, że zawsze ilekroć tam jechałam, wracając obchodziłam i Kolonię Staszica. Tyle, że nie zostawiałam jedzenia ani nie wołałam. Bo właśnie przypuszczałam, że Ogrynia może się mnie teraz bać. Delfinka uważała, że ona już mogła zapomnieć o tej krzywdzie, dzisiaj jednak zmieniła zdanie i uważa, że lepiej abym tam nie przychodziła. Bo jest szansa, że Ogrynia cały czas tam była, teraz tylko zaczęła się pokazywać.
Oczywiście jeśli żyje i jeśli to była ona.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon gru 19, 2011 11:27 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

Iwonami pisze:Na tyłach tego szeregu wili, tzn na tym odcinku, aż się dojdzie do wyższego budynku, który jest przy klubie sportowym /tam jest wjazdowa brama ze szlabanem/ jest droga przeciwpożarowa. Wchodzi się tam od strony wejścia do szkoły. W dzień ta droga jest zamknięta, biegnie na tyłach ogródków tych willi, niektóre są nie ogrodzone i tam jest właśnie raj dla bezdomnych kotów. Mnóstwo zakamarków, schowków i ze trzy domy puste, jeden jest w remoncie.

Obrazek

Sprostowanie do mojego wpisu z wczoraj z 23:39.
W nocy droga przeciwpożarowa jest zamknięta, w dzień jest otwarta, ale ja i tak się tam przeciskałam między bramą a płotem. Tyle, że wtedy musiałam mieć ubranie, na którym mi nie zależało, bo można się ubrudzić.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon gru 19, 2011 14:22 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

Iwona przepraszam cię bardzo na dwa dni co najmniej jestem uziemiona :(
Zuzia ma przeziębiony pęcherz cała noc zarwana ,do tego kaszle jak gruźlik
rano polecę do lekarza i zobaczymy co dalej
jeżeli ogarnę sytuacje będę koło środy,czwartku do dyspozycji
jeszcze raz przepraszam
Obrazek...Obrazek

ruda32

 
Posty: 8706
Od: Pt maja 21, 2010 21:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon gru 19, 2011 23:31 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

Aniu, nie przepraszaj, proszę. Zajmij się Zuzią, współczuję dziewczynce.

Znalazłam ostatnie zdjęcie jakie zrobiłam Ogryni i Babuni gdy się witały przy śmietniku. Zdjęcie zrobiłam 5 października. Dwa dni później Ogrynia zaginęła :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:
Tu je karmiłam, na ulicy. Pojemniki z jedzeniem wsuwałam pod pojemniki ze śmieciami. Robię tak i teraz. Tylko, że niedługo potem znajduję je w śmietniku. :evil:

Jak u mnie na Narbutta mają "fajnie" koty, to można się przekonać po tym co teraz napiszę. W ogrodzie, tuż przy siatce oddzielającej ogród od mojego domu powstał dołek, po wykopaniu z tego miejsca trzepaka. Trzepak wykopano jeszcze w ubiegłym roku.
Parę dni temu w tym dołku siedział, podkreślam - siedział - ten ostatni jedyny tutaj kotek, ojciec moich maluchów, on jest nawet pokazany na filmie w Faunaplanet, taki biało czarny.
Wczoraj dołek już był zalany wapnem. Pewnie jakiś idiota myślał, że kot się tam załatwia.
To obrazuje najlepiej, w jakich warunkach żyły tutaj od kwietnia Justynka, Ogrynia i Babunia :(.

Obrazek
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto gru 20, 2011 1:08 Re: Zaginęła koteczka - Warszawa Mokotów, Sródmieście, Ochota

Przeklejam:
Muffin - szczęśliwy powrot

O syjamowatym kocie pojawiającym się w przyblokowym ogródku przy Urzędniczej wiedziałam co najmniej wczesnej wiosny 2011 - od Patryka i Eweliny, którzy adoptowali von Kafla. Kot pojawiał się nieregularnie, wyglądał nieźle, może czyjś wychodzący? Chętnie zjadał zrzucane z balkonów albo podane na miseczce pożywienie, może łakomy? Próbowałyśmy go łapać z mamą Patryka, ale ona stawiała na kota wychodzącego i nie chciała komuś kraść, ja, jak zwykle w biegu…
W sierpniu ściągałyśmy kociaki z dachu ruiny przy Sędziowskiej wraz z państwem P. dokarmiającym te kociaki. Akcję obserwowała kolejna karmicielka, p.Lucyna - pochwaliła się dokarmianiem syjama, ale pomóc w łapaniu kategorycznie nie chciała - to jedna z moich „ulubionych” wyjątkowo opornych karmicielek. Tzn zgadza się na sterylki i kastracje, ale żeby nie nakarmić kotów przed łapanką albo zawiadomić o nowym - o nie, ona nie jest od tego.
Wtedy ponownie próbowałyśmy z mamą Patryka - klatka stała w ogródku kilka dni, bez rezultatu.
No i w poprzedni weekend 2011.12.11 zadzwoniła znów mam Patryka - kot od jakiegoś czasu siedzi tylko w ogródku, miauczy, całe dnie z zadartą głową czeka, aż ktoś zrzuci cos do jedzenia, śpi na balkonie pustego mieszkania na parterze w jakimś pudle…. Może spróbować? Zimno, ile tak wytrzyma? Szkoda kota…
Spróbowałyśmy. Złapał się po wieczorem, po kilku godzinach czekania. Piękny, łagodny, trochę brudny. Płaczący, ale wyraźnie zadowolony, że ktoś się w końcu nim zajmie. W domu zamknęłam go na chwilę w łazience z kuwetę i kolacją, potem wypuściłam - schował się w szafie.
Wykastrowany - i to zdecydowało, że zaczęłam grzebać w notatkach, bo jakaś informacja o zagubionym w tej okolicy syjamowatym kocie gdzie mi w oko wpadła. Znalazłam - zginął z bloku na rogu Zgierskiej i Pojezierskiej w październiku 2010!!! Rok i dwa miesiące….
Bitwa z myślami. Tułał się rok i dwa miesiące… Dokładnie w tym rejonie, gdzie zginął. Szukali go jakoś na pewno - inaczej nie miałabym ich telefonu. Szukali czy tylko dali gdzieś ogłoszenie, na które przypadkiem trafiłam? Dzwonić? Oddać? Oddam - a jeśli znów skoczy z balkonu i nie będzie miał tyle szczęścia? Nie oddawać? Mieć kolejnego kota w przekoconym mieszkaniu? Piękny, niby adopcyjny, ale kilkuletni, niebieska bryłkowata szylkretka Magda też piękna, ale dla zainteresowanych adopcją „za stara” - bo 4-5letnia.
Zadzwoniłam, poza zasięgiem. Wysłałam smsa z pytaniem. Nie, kot się nie znalazł. To telefon pani, jest za granicą. Za chwilę kontaktuje się ze mną pan - wygląd kota się zgadza, charakterystyczna kropka na nosku, inne szczegóły. Kastracja też. Poprosiłam o zdjęcia na maila - on, bez żadnych wątpliwości. Mają jeszcze kilkuletnią kotkę, tego zabrali chorego z ulicy. Planowali zabezpieczyć balkon na wiosnę, feralnego dnia w październiku było w domu jakieś zamieszanie, goście, ktoś otworzył balkon, kot prysnął… Szukali przez dwa miesiące - dotarli do kilku karmicieli, ale z drugiej strony wielkich bloków-łamańców. Rozwieszali ogłoszenia, byli w schronisku, pytanie w lecznicach nie przyszło im do głowy - koty wożą do lecznicy w innym rejonie miasta. Oczywiście bardzo chcą, by kot do nich wrócił, czy można przyjść do mnie zobaczyć go, upewnić się, że to on? Czy go ddam?
Można - ale stawiam twarde warunki. Oddam po zabezpieczeniu balkonu, nie wcześniej. Bo wie pan, takiego pięknego kota bez trudu wyadoptuję, chipa nie ma, więc …. Trochę mam obawy, czy oglądać kota nie wpadnie do mnie dwóch silnych facetów i nie porwą syjama, ale gość w telefonie brzmi sympatycznie... Jest po kilku minutach. Z darami dla moich kotów - dziękuję :D. Syjam ma na imię Muffin. Wyciągam go z szafy, wieje pod kanapkę. Pan wpełza po tę kanapkę, woła Muffin, Muffinek, kot odpowiada, powoli wychodzi i zaczyna się przytulać, strzelać baranki, mruczeć, i gadać, gadać - poznał opiekuna po tak długim czasie.
Z Muffinem na rękach pan ogląda mój osiatkowany balkon, wypytuje o materiały. I już leci zamawiać siatkę w zooplusie :D. Bo część stelażu zamontowana, naprawdę planowali zabezpieczyć ten balkon. Przez kolejne dni mam bieżące informacje o postępie prac, dostaję nawet maile od kuriera - siatka już jedzie. Wszystkie z prośbą, bym jeszcze chwilę poczekała z szukaniem kotu nowego domu :D.
Muffin w tym czasie twardo siedzi w mojej szafie, nie życzy sobie kontaktu z kotami, posiłki ma podawane do szafy, wychodzi do kuwety, od czasu do czasu woła mnie do łazienki - tam w wannie wyciąga się, wywija, mruczy i daje głaskać. I czasem tam śpi.
I wczoraj wieczorem - 2011.12.16 - kot wrócił do siebie. Prawie dokładnie po roku i dwóch miesiącach od zaginięcia. Za parę dni go odwiedzę - i zapamiętam tę historię na długo, bo takie rzadko takie się zdarzają. Ogłoszenia krotko „wiszą” i w necie, i w realu, gdyby nie moje stare notatki - nie wróciłby do swojego domu.
Miał naprawdę wielkie szczęście. Przetrwał poprzednią zimę - musiał miel lepsze schronienie, niż to ostatnie w pudle na balkonie. Uniknął psów, samochodów, chorób, głodu, trutek…
Szkoda, że takie szczęśliwe zakończenia bywają tak rzadko….

Muffin u mnie - wystraszony na oknie i zrelaksowany w wannie

Image Image

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Sigrid i 11 gości