To mnie sie czesto zdarzaly takie zamiany... najbardziej ekstremalna byla taka, ze zamiast wyciepac do hasioka worek z kocimi kupami (wtedy jechalismy na bentonicie) wyrzucilam radosnie klucze od mieszkania... To bylo jeszcze w Krk, sasiadka miala niezla zagwozdke po co ja do kosza wlaze

Wrzucenie skarpet do ubikacji - hit tego tygodnia
My po imprezie - udzial wzieli oprocz nas sasiedzi spod 6 czyli tuz kolo nas, oraz moja kochana Ada z mezem z pietra wyzej. Ja zrobilam ptasie mleczko z galaretka - rewelacyjnie mi wyszlo! - a Sasiedzi spod 6 przyniesli butelke wina Carlo Rossi. Potem jak juz wypilismy Carlo poszli po wino domowej roboty, potem po kolejne dwie butelki... Rewelacyjne

Tylko ze mlode i wszystkich dzis suszy no i co poniektorzy zgage maja - ja mam jednak troche slaskich genow i czuje sie jak nowonarodzona
Podsumowujac - bylo super, duzo smiechu, opowiesci i okazuje sie ze sie zintegrowalismy, poznalismy i nie jestesmy juz dla siebie anonimowi i dziwni. Pozory myla bardzo i o tym sie przekonalismy porownujac swoje wzajemne odczucia - fajnie, ze sie znamy, dobry sasiad to podstawa
Jak sie zgadalismy co do nadwrazliwej starej panny, sie okazalo ze nie tylko nam robila jazdy. Nie ma chyba lokatora do ktorego sie nie przyczepila - jej typowy tekst to ten, ze "co tu sie wyrabia, to porzadna klatka!"

Sasiad opowiadal ze jak dostal to mieszkanie i robil remont - a bylo co remontowac po starszej kobiecie - sluchal sobie przy tym radia. W pewnej chwili dzwonek do drzwi - podchodzi, patrzy w kuklok - ciemno, wiec pyta kto tam. A stara panna rozhisteryzowanym glosem "policja!"

Oczywiscie radio jej przeszkadzalo - standard...
Dziwna Rodzina z dolu juz nie klupie nam w drzwi, za to wyjasnila sie tajemnica trzaskow dobiegajacych z ich mieszkania. Chlop z Wasem czyli Sonsiad, rabie siekiera drewno w mieszkaniu.....
