no a ja się witam nocnie

Wreszcie na spokojnie przeleciałam i doczytałam zaprzyjażnione wątki, do siebie , tradycyjnie , na końcu.
Jak ja kocham takie popołudniówki
Jężdże w tym tyg do/ i z / pracy z koleżanką i jej mężem, i w domciu byłam juz o 23
Właże do chaty , a tu zonk - pełne światło, telewizor gra , a TŻ na kanapie , w
pełnym opakowaniu , śpi , jak zabity
Przecież miałaś być póżniej
Oczywiście Gucia nie wypuścił na wieczorne biegi,
bo gdzie potem będę szukać , jakby nie wiedział, że Gucio cudownie wraca na wołanie mniej więcej po godzinie.
A jak chłopak nie wybiegany, to włączyło mu się ADHD w domu, na widok Pańci.

Biedna Misia była, nie dało się podrzemać
To juz ponad dwa miesiące, jak Gucio jest u nas , ale pełnej symbiozy nie ma . Czasem widzę, że mały chce się tylko przytulić, to zołza też warczy. Ale sama na niego tez poluje zabawowo, zaczepia.
Czasem to aż mi żal tej mojej mutancicy, przecież zamiast panicznie ucikać, zrywać się z głębokiego snu, wystarczyłoby, jakby zaparła się tym swoim cielskiem i raz strzeliła konkretnie łąpą, żeby młody poznał swoje miejsce w szeregu.
Podobno raz to zrobiła, TŻ mówił, ze jak zdzieliła młodego w noś, to tylko szybciutko odbiegł i potrząsał łebkiem - ale ran nie było, obejrzałam.
No , chyba za miętkie serce ma , a wtedy trza mieć twardą doopę
