Kiedyś rozmawiałam, nie tylko ja zresztą z dr Olender tą z Tychów - to mądra baba. Problem był w tym, że koty "śmietnikowe" łysiały, miały zaburzenia trawienia aa przecież dostawały naprawdę porządną karmę. Ona powiedziała, że trzeba mieć świadomość tego, że takie koty mają inne enzymy trawienne wykształcone i nagłe przejście na dobrą karmę skutkuje właśnie alergiami i biegunkami. Na dobrą karmę trzeba przechodzić ostrożnie. Dlatego zaproponowałam p. Ewie, żeby nawet tą suchą, klasy whiskas serwowała stopniowo, nie rezygnując gwałtownie z dotychczasowego sposobu żywienia.Same puszki i tak nie wystarczą, sucha karma może być nośnikiem "dodatkowej jakości".
Dobrze byłoby uważam, gdyby jedna osoba zarządzała wsparciem jedzeniowym, żeby nie było zbyt różnorodnie. Kto się tego podejmie?
A teraz dobre wiadomości:
Wojtuś i Wiktor po wizycie u weta mają tylko:
świerzbowca w uszach - dostały Otidermyl
zapalenie spojówek - dostały maść
zostały odpchlone i odrobaczone, dostały jakiś antybiotyk na nie wiem co - jutro się dowiem od wetki. DT zabezpiecza karmę, za weta płacimy.
Dlaczego dobre wiadomości? Bo na razie wygląda na to, że nie mają KK ani innego cholerstwa.
Bałam się o Wojtusia, bo siedział taki przycupnięty, ale jak zrelacjonował dzisiaj dt - obydwa koty są zywe i jedzonko dobre dobrze znoszą.
