Byłam u Rity. Spędziłam z nią 2 godziny, potrzymałam ją na kolankach, ale ona jest bez sił. Mam wrażenie, ze się poddała.

Nic nie je, w zasadzie nie pije - nawodniłam ją podskórnie i podałam jej wodę strzykawką do pyska, ale broniła się przed piciem... Rano przyjedzie weterynarz - poda jej antybiotyk i witaminy na wzmocnienie. Na razie marnie to widzę. Mruczała, gdy jej robiłam zastrzyki, ale to pewnie tylko dlatego, że sama siebie chciała uspokoić... Jest bardzo biedna... Kciuki nadal bardzo potrzebne.