Wczoraj uzbrojona w klatkę, karmę, latarkę długo szukałam kotki. Nie spotkałam ani jej, ani żadnego innego kota.
Miałam takie obawy, że sytuacja będzie bardzo trudna. Znam dobrze Starówkę (moje ulubione miejsce w Warszawie). Rzecz w tym, że koty na uliczkach nie bytuja, tylko w zakamarkach, podwórkach, a wszystko jest pozamykane. Teren skomplikowany-dziedzińce, zaułki, schody, tarasy (teren spadzisty)- wszystko za kratami, wejścia na domofony. Do tego ciemno. Kotka mogła iść w różne strony. Na rynek raczej nie (zbyt dużo ludzi). W stonę zamku w prawo, w dół na podzamcze do Wisłostady, ew. w lewo, do ulicy Mostowej i dalej na Nowe Miasto. Szukanie igły w stogu siana.
Jedyne miejsce, które mnie przyciągało, to Celna 2/4, okratowana brama, w głębi jakieś miski, pudełko. Miałam dylemat, dla kotów czy gołebi? Dla gołebi brama, to nie jest miejsce karmienia. Co do kotów, nie pasowało mi to, co z daleka widzialam w misce. Wyglądało mi to na chleb. Moje wątpliwości rozwiał miły, młody człowiek, który powiedział, że tu są karmione koty. Boże, czy one nie dostają tam nic kociego.???
Rozpytując o kotkę, otrzymywałam informację, że "tu kotów jest mnóstwo". Przy okazji więc rzucam w eter pytanie? Czy ktoś z forum sterylizował na Starym Mieście od strony Wisly. Jesli nie, trzeba ruszyć tam wiosną.
Rozwiesiłam ogłoszenia, ale nie wróżę im jednak długiego "żywota". Tam ogłoszenia sa szybko zdzieranie (miejsce reprezentacyjne). Poza tym, miałam trudności z przymocowaniem ich. Drzewa, gdzie mogłam uzyć pinezek, tylko przy skwerze na podzamczu. Do metalowych bram i słupów taśma nie chciała się przylepiać, do tego wiatr.
Kolejny problem, to brak opisu kotki. Wychodziłam na idiotkę, bo szukam kotki a nie wiem jak wygląda, jakie łapki, jakie dokładnie umaszczenie. Na zdjęciu wygląda trochę rudawo, może pomaranczowe tło daje takie złudzenie.
Biorąc wszystko razem pod uwagę, mam takie sugestie:
- najbardziej sensowne będzie złapanie kontaktu z karmicielkami. One mogą coś wiedziec o Marion. Licze na Sebow'a
- trzeba doklejać uparcie ogłoszenia, w miarę jak bedą znikać te juz zwieszone. Poza tym, na większym obszarze.
- trzeba dyskretnie zostawiać coś do jedzenia, bo może kotka głoduje.
- potrzebuję pomocy w poszukiwawczych wędrówkach po tamtym terenie. Ja oczywiście jeszcze tam będę, ale nie dam rady bywac codziennie. Wczoraj wróciłam o 23-ej., zawalając karmienie w niektórych miejscach. Kilka osób deklarowało pomoc. Bardzo Wam dziękuję, skorzystam. Nie chodzi w tej chwili o samochód, tylko o zwiad pieszy.
Osoby zmotoryzowane mogą podjechać Wisłostradą do Mostowej, bo w okolice rynku wjazd zabroniony. Może ktoś mógłby się tam wybrać w ciągu dnia, póki widno.
Bardzo mi przykro, że nie mam dobrych wiadomości.