Ostatnie dni są mało radosne. To i czarny humor krąży wokół mnie jakoś bardziej. Zasadniczo życie ze stadem tymczasów jest fajne. Narcyz przez pręty klatki usiłuje dusić Cześkę, a skoro jest głuchy jak pień, to wyje przy tym (niech ma chłopak trochę przyjemności z życia połamańca w klatce

). Sąsiedzi też już musieli się dowiedzieć, że głuchy kot grasuje w okolicy.
A poza tym, całkiem naturalnie zmniejszy mi się ilość tymczasów w domu. Bojownik ma takie wyniki badań, że wiadomo już, że niewiele czasu mu pozostało na tym świecie. A Mariska ma FIPa.
Idą wesołe święta.