Moje koty VII. Koty na opak

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Nie gru 11, 2011 20:54 Re: Moje koty VII. Koty na opak

No co :oops: Wirtualnie mozna wszystko na tym forum :lol:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Nie gru 11, 2011 21:00 Re: Moje koty VII. Koty na opak

viewtopic.php?f=8&t=136687 kliknijcie jakiemus pieskowi worek karmy :oops:
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103440
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie gru 11, 2011 21:05 Re: Moje koty VII. Koty na opak

anulka111 pisze:http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=8&t=136687 kliknijcie jakiemus pieskowi worek karmy :oops:

Nakarmiłam Astrologa ze schroniska w Gdyni bo biedulka na szarym końcu stawki był.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 11, 2011 21:08 Re: Moje koty VII. Koty na opak

moś pisze:No co :oops: Wirtualnie mozna wszystko na tym forum :lol:

Nooooo :lol:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 11, 2011 21:12 Re: Moje koty VII. Koty na opak

casica pisze:
anulka111 pisze:http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=8&t=136687 kliknijcie jakiemus pieskowi worek karmy :oops:

Nakarmiłam Astrologa ze schroniska w Gdyni bo biedulka na szarym końcu stawki był.
codziennie mozna klikac i zawsze wskakuje dodatkowy procent pieskowi-jak piesek ma 100 procent -to worek zapewniony,ja w zeszlym roku klikalam tym co maja najwiecej ,bo tak ustawiona lista.
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103440
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie gru 11, 2011 21:18 Re: Moje koty VII. Koty na opak

No :evil: i weszłam na stronę Lisa Campione Niemcy, no cóż, pomimo wysokiego kursu euro w Niemczech taniej, sporo nawet. Mają sklep internetowy :idea:
Ale w sklepie firmowym wirtualnym można kupić tylko ich produkcję, a w sklepach realnych mają sporo kapitalnych hiszpańskich ciuchów.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 11, 2011 21:43 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Siem melduję po powrocie. Znaczy się wczoraj wieczorem wróciłam, ale jakoś weny twórczej nie miałam na pisanie. Padałam na pysk, bo musiałam przygotować wszystko co mi się pomieściło i co nie do przewózki.
W każdym razie mam tutaj już lodówkę normalną Obrazek
I wypróbowałam już płytę indukcyjną, bo wreszcie gary kupiliśmy do niej. Ale się okazało, że mamy tylko 2 palniki, bo jak wywaliło korki podczas podłaczania pod siłę, to pewnie spalił się jeden moduł :twisted:
I mam jeszcze syf na dole, bo wszystko z bagazówki wypakowane jest w kuchni i w jadalni. :twisted:

Ale świnia jestem, przyszłam i od razu marudzę :cry:

Casica robiłam dzisiaj rosól wołowy, bo pan mąż sobie zażyczył taki, a muszę się trochę podlizać, coby mi jak najszyciej remont kończył, i wyszedł mi jakiś taki bez smaku :roll: Czym mogłabym go podrasować?
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Nie gru 11, 2011 21:46 Re: Moje koty VII. Koty na opak

AgaPap pisze:Casica robiłam dzisiaj rosól wołowy, bo pan mąż sobie zażyczył taki, a muszę się trochę podlizać, coby mi jak najszyciej remont kończył, i wyszedł mi jakiś taki bez smaku :roll: Czym mogłabym go podrasować?

A jak długo się ów gotował, na czym, co dodałaś i czy jest klarowny?

edit: i już się zaczynałam zastanawiać co się stało :twisted:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 11, 2011 21:49 Re: Moje koty VII. Koty na opak

casica pisze:
AgaPap pisze:Casica robiłam dzisiaj rosól wołowy, bo pan mąż sobie zażyczył taki, a muszę się trochę podlizać, coby mi jak najszyciej remont kończył, i wyszedł mi jakiś taki bez smaku :roll: Czym mogłabym go podrasować?

A jak długo się ów gotował, na czym, co dodałaś i czy jest klarowny?

edit: i już się zaczynałam zastanawiać co się stało :twisted:


Jak na razie gotował się ze 4 godziny co najmniej. Na wołowinie jest samej a dodałam tylko warzywka, sól, pieprz, czosnek, kostkę wołową, tak jest klarowny, tylko, że jakiś taki bez smaku. Nie czuć wogóle, że to wołowy, a takie piękny, ekologicznie karmiony kawałek antrykotu do niego wrzuciłam :?
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Nie gru 11, 2011 21:54 Re: Moje koty VII. Koty na opak

AgaPap pisze:
casica pisze:
AgaPap pisze:Casica robiłam dzisiaj rosól wołowy, bo pan mąż sobie zażyczył taki, a muszę się trochę podlizać, coby mi jak najszyciej remont kończył, i wyszedł mi jakiś taki bez smaku :roll: Czym mogłabym go podrasować?

A jak długo się ów gotował, na czym, co dodałaś i czy jest klarowny?

edit: i już się zaczynałam zastanawiać co się stało :twisted:


Jak na razie gotował się ze 4 godziny co najmniej. Na wołowinie jest samej a dodałam tylko warzywka, sól, pieprz, czosnek, kostkę wołową, tak jest klarowny, tylko, że jakiś taki bez smaku. Nie czuć wogóle, że to wołowy, a takie piękny, ekologicznie karmiony kawałek antrykotu do niego wrzuciłam :?

No to może zbyt mało mięsa w stosunku do wody? Proporcja musi być właściwa bo inaczej nigdy nie będzie esencjonalny.
No cóż, sypnęłabym troszkę ziół prowansalskich (w woreczku z gazy, chyba, że później będziesz całość przecedzać). Pieprzu syczuańskiego pewnie nie masz? Bardzo dobrze dodaje ostrości. Ale to tylko tyle, możesz go doprawić. Bo jeśli dałaś zbyt dużo wody to już po ptakach, odparowanie nic nie da niestety. No i pogotowałabym jeszcze ze 2 godziny. Ja tak gotuję - około 6 godzin minimum.

edit: kostkę wołową? 8O Po co? Nigdy mi niepotrzebna, ale własnie - proporcje!
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 11, 2011 22:02 Re: Moje koty VII. Koty na opak

No nie takiego pieprzu nie mam, ale spróbuję jutro tych ziół walnąć. Wydaje mi się, że tego mięsa nie jest jakos tak mało, bo 1/3 garnka zajmuje, ale pogotuję jutro jeszcze trochę. Może ta wołowina jest za chuda trochę, bo wydaje się taki jakis wodnisty, ale może to lepiej niż byłby za tłusty. Już na dzisiaj wyłaczyłam, ale jak tak przez noc się pomoczy to może ta wołowina odda więcej swojego smaku :mrgreen:

A masz jakiś fajny przepis na wołowinę na pieczeń? Taką świąteczną, sprawdzoną? Bo ja tej wołowiny mam w zamrażarce z 20 kg, bo TŻ-ta kuzyn byczka młodego bił i wzięliśmy ćwiartkę i teraz martw się co z tego zrobić, żeby było dobre. Bo niestety wołowe jest ciężkie do zrobienia żeby było naprawdę dobre :?
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Nie gru 11, 2011 22:16 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Nie wydaje mi się, żeby moczenie mięsa coś dało. No nie wiem, a może to nie byl wół tylko bukat? Skoro mówisz, że młody? I wówczas faktycznie ten wywar byłby inny niż z wołowego woła.
Albo się mięso "nie odwisiało" i zbyt świeże? Ale generalnie podejrzewam, że wlałaś zbyt duzo wody. Chciejstwo psze pani? :)

Nad wołową pieczenią pomyślę. Niewatpliwie ja bym m.in. zrobiła rostbef, różowy bardzo, och tak. Mozna na cieplo, a później na zimno. Bitki, dobre klasyczne bitki. No a pieczeń? Hmm, pomyślę.
Masz polędwicę? Boeuf stroganow albo chateaubriand!
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 11, 2011 22:27 Re: Moje koty VII. Koty na opak

casica pisze:Nie wydaje mi się, żeby moczenie mięsa coś dało. No nie wiem, a może to nie byl wół tylko bukat? Skoro mówisz, że młody? I wówczas faktycznie ten wywar byłby inny niż z wołowego woła.
Albo się mięso "nie odwisiało" i zbyt świeże? Ale generalnie podejrzewam, że wlałaś zbyt duzo wody. Chciejstwo psze pani? :)


Byczek był podobno młody, nie więcej niż rok miał. On co roku kupuje na wiosnę młodziutkiego, przez lato pasie się na naturalnych łączkach i na jesień wiadomo co :( Może i i tej wody za dużo, ale garnek nie jest duży wcale.
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Nie gru 11, 2011 22:35 Re: Moje koty VII. Koty na opak

casica pisze:Nad wołową pieczenią pomyślę. Niewatpliwie ja bym m.in. zrobiła rostbef, różowy bardzo, och tak. Mozna na cieplo, a później na zimno. Bitki, dobre klasyczne bitki. No a pieczeń? Hmm, pomyślę.
Masz polędwicę? Boeuf stroganow albo chateaubriand!



Myśl, mysl dobra kobieto :wink:

Pewnie polędwicę mam, tylko nie wiem że to ona :ryk:

Wiesz bo to było tak. Jakieś 2 tygodnie temu mój TŻ przywózł w dwóch worach na śmieci 8O ćwiartkę byka. Wywalił mi to na blat w kuchni i mało nie padłam z szoku, bo ja na takim czymś zupełnie się nie znam. Oczywiście dobrze zrobioną wołowinę lubię, ale takie kawały to już dla mnie za dużo. Co prawda, kuzyn się podobno zlitował, bo najpierw ta ćwartka była cała :roll: I trochę ją poporcjował i odrzucił kosci, ale resztę sami musieliśmy :twisted: Więc tak na czuja ją rozbieraliśmy, ale myslę, że całkiem dobrze nam poszło. Po wszystkim mieliśmy i kawał spory (tak z 3 kg) pięknej pieczeniówki, i jakaś taką polędwicę, i antrykot i gulszwe i takie rózne resztki na mielonev i żeberka nawet. Na bitki też coś chyba było. Jak teraz to przyjechało ze Świdnicy do Katowic zamrożone w lodówce to TŻ se życzy wołowinę jeść, więc muszę się wprawić w jej przyrządzaniu :evil:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Nie gru 11, 2011 22:52 Re: Moje koty VII. Koty na opak

Wołowina, wg mnie najprostsza:
Nie zrazówka, najlepsza tutaj będzie pręga; kroisz na kawalki dowolnej wielkości, solisz, pieprzysz, otaczasz w mące, rzucasz na gorący tłuszcz, obsmażasz - do gara. Dokładasz cebulę pokrojoną w krążki byle jak. Garść suszonych ślwiek kalifornijskich, garść suszonych moreli, garść suszonych grzybów. Podlewasz wodą - ja podlewam patelnię, żeby mi te smaki ze smażenia zostały. I niech się dusi ze 3 godziny. A i tak najlepsza jest następnego dnia.
Do tego surówka z kiszonej kapusty. Kapusta (często trzeba przeplukać, żeby nie była zbyt kwaśna), oliwa, troszkę cukru do smaku, posiekana szalotka.
I ziemniaki podsmażane. No!
I proste, samo się robi.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Myszorek i 643 gości