
Mamy problem z Maćkiem, a właściwie to ja mam. Ale może od początku.
Maćka przyniósł do domu mój mąż, kot był zabiedzony, brudny - ogólnie dramat. Kota doprowadziliśmy do porządku, daliśmy parę ogłoszeń, ale nikt nie był zainteresowany przygarnięciem go. Maciek został z nami i naszą kotką.
Problem w tym, że ... Maciek ciągle włazi na mojego męża i mruczy. No w zasadzie to miłe. On go przyniósł ze śmietnika, kot jest wdzięczny i przywiązany. Wobec mnie Maciek jest inny. Też czasem przyjdzie pomruczeć, ale w większości przypadków łapie mnie za rękę zębami i trzyma. Mruczy z niezadowolenia jak rękę zabieram. Włazi tylnymi łapami i próbuje gwałcić. To normalne u kastrata? On jest napalony cały czas, a przynajmniej zawsze jak go próbuję pogłaskać. Nasza kotka nie odpowiada na jego "zaloty", jak na nią naskoczy to wrzeszczy i ucieka.
Co mam z nim robić? Wcale go nie głaskać? Boję się, że będzie zazdrosny o Łapkę, bo ją głaszczę cały czas.
Maciek ma jakieś 1,5 roku, 2 lata. U nas jest jakieś 2 miesiące.
Aha. I jest strasznym żarłokiem. Już się nie rzuca na jedzenie jak kiedyś, ale nadal je więcej niż powinien. Jak myślicie, przejdzie mu to łakomstwo? Kiedyś przymierał głodem, ale teraz micha z jedzeniem jest zawsze pełna.