Klementynka w domku
całą noc i cały dzień przeżywałam tę chwilę, gdy zawiozę Klemcię do jej domu.
nie umiem się uodpornić na rozstania z przyjacielem.
Klemcia wystraszona, choć nie przerażona. Chodziła po mieszkaniu na przygiętych łapkach, popłakiwała.
Schowała się na półkę z książkami (ale dupka z ogonkiem wystawała

). Jak poszłam z nią pogadać, to się rozpłakała

Zgasiliśmy światło, zaczęliśmy zabawę laserkiem. No i Klemcia wyszła, zaczęła gruchać, bawić się światełkiem, ona to uwielbia. Strzeliła kilka baranków Panu, spodobało jej się

Mam nadzieję, że nie będzie bardzo tęsknić. Państwo bardzo są za Klemcią, wiem że dadzą jej czas. Myślę, ża jak ona się przekona, że wszystko jest ok, to będzie tam Panią na włościach.
proszę o kciuki, by szybko się nasza gwiazdka tam odnalazła.
Była z nami pół roku...ciężko...
Klemciu słoneczko, bądź szczęśliwa
