magdaradek pisze:O takim domu dla Klemci marzyłam, martwię się tylko czy ona nie będzie płakała i szukała innych kotów

o to się boję.
Ale mam nadzieję, że jak poczuje, że naprawdę wszyscy są jej życzliwi, to nie będzie tak tęsknić...ech...trudne to wszystko.
Madzia, nie chcę Cię jakoś strasznie rozczarować, ale kot to nie pies... W większości przypadków mają te nasze sierściuchy trochę inną hierarchię wartości
Layla siedziała u nas 4 m-ce, od swojej maleńkości, przecież nawet jeść nie umiała jak do nas trafiła...
Anatol - dorosły 2-latek - plincował u nas ponad 3 miesiące...
Szpilka - od kurdupla do półrocznego kota...
Marcel - który u nas dziczył przez dwa miesiące...
te cztery w tej chwili pamiętam, ale było ich więcej na bank
i co? ja płakałam, ręce mi się trzęsły, po Anatola chciałam lecieć z parteru z powrotem na 9 piętro i powiedzieć, że się rozmyśliłam i że go zabieram...
A te wszystkie parszywki wyszły z transporterów i zamieszkały! Tak po prostu. Olały moją osobę zanim jeszcze zdążyłam wyjść z mieszkania. Marcel wlazł chłopakowi, którego widział pierwszy raz w życiu na kolana, obrócił się dwa razy i zasnął. Layla okazała się nie do złapania, żeby wycałować na pożegnanie, bo była za bardzo zajęta zrzucaniem z szafki płyt CD.
Więc więcej pogody ducha!
