najmysia pisze:Ale tu ucichło, aż trudno uwierzyć, jakis wirus???
tak, wirus magii świąt
Wszyscy wiedzą, więc wam też powiem, że jak pozytywka maluje paznokcie, tzn. że zabiera się za grubsze sprzątanie
(wbrew pozorom jest to logiczne, bo niepomalowane paznokcie łamią się i rozdwajają)Przed chwlilą odbyła się taka rozmowa:
M(ała): z głębokim uczuciem, z poruszeniem mułu z dna serca -
Nie cierpię Świąt!D(uża): gorąco, z zaangażowaniem z pełnym przekonaniem -
A ja uwielbiam Święta"M:
D:
Dostałyśmy takiej głupawki, że koty przyleciały sprawdzić, czy już przyjechali po nas z kaftanami
Teraz co spojrzę na moją córkę - zaczynam się okropnie śmiać.
Bo heca polega na tym, że moje dzieci nie znosza świąt przeze mnie - zaraziły się tym nieznoszeniem ode mnie (mam wyrzuty sumienia, ofkors)
I tak jakoś, kiedy usłyszałam krzyk duszy mojej córki, zrobiło mi się nie teges, więc przestroiłam się na kilka sekund, żeby z pełnym przekonaniem wygłosić powyższą kwestię, której od dobrych kilku lat nikt ode mnie nie słyszał.
Zrobiłam to tak dobrze, że mogłabym dostać nawet oscara - dziecko moje się zatchło z wrażenia i pewnie by się udusiło, gdyby nie mój wybuch śmiechu.
U nas słońce piękne jak w maju, humory rozjaśnione wymianą poglądów nt. świąt, wszyscy zwarci & gotowi, TŻ z listą zakupów (z didaskaliami) w drzwiach, koty podekscytowane biegają po ścianach i gryzą się, Niedźwiecki puszcza piosenki z dzwoneczkami - czego chcieć więcej od życia?
może świętego spokoju i świąt spędzanych na skraju puszczy w leśniczóce w otoczeniu tylko zstępnych oraz kotów? Ruszam na podbój zapyziałych zakamarków!
