Szczytno 5 - tyle potrzebujących w schronisku...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 08, 2011 18:39 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

kasztanowa7 pisze:Najłatwiej jest mądrzyć się w zaciszu własnego mieszkania, gorzej jesli trzeba fizycznie, realnie pomóc. Jak w niedzielę potrzebny był dawca surowicy dla Juby to jakoś nie było chętnych, którzy chcieliby zawieźć swojego kota na pobranie krwi czy przetrzymanie Juby.


Kasztanowa7 - to akurat nieprawda, deklarowałam wcześniej, po tym jak odszedł Riko, Basi i Kasi, że w razie czego mój kot może być dawcą. I nadal deklaruję dla innych kotów (chociaż oby nie była potrzebna). Podczas ostatniej, niedokończonej akcji "surowica", czekałam z moją kotą w pogotowiu, aby dojechać do lecznicy i pobrać krew, aby przygotować surowicę, którą z kolei miała nadać Marzenia11 autobusem.
"Kubusiu? Tak Prosiaczku? Przepraszam...Ale za co? Za to, że miłość do ciebie w moim serduszku jest tak mała jak ja."
Edisiu, przepraszam...jesteś w moim serduszku...

Mruśkowo

 
Posty: 851
Od: Pt gru 04, 2009 18:36
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw gru 08, 2011 18:45 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

Te zarzuty sa skierowane do mnie, nie wiem czy pochlastanie sie przed lustrem coś zmieni. Czy jestem nie douczona tak, czy czuję się winna tak, czy miałam pojęcie nie. Kotami zajmuję się od 10 października, wcześniej nie miałam o nich pojęcia co oczywiście mnie nie usprawiedliwia. Wzięłam kota na prośbę osoby u której było pp żeby go przetrzymać do zaszczepienia, dotarłam do schroniska gdy bylo ciemno, poinformowano mnie że kot dzisiaj zaczął chorować ale był u niego wet, nie szewc, fryzjer tylko wet i rozpoczął leczenie, pytałam się weta czy to może być pp zaprzeczył. Teraz dla przyjemności wylewam litry domestosa, naświetlam lampą leje środki bakteriobójcze, piorę wszystko w 95 stopniach i trzęsę się żeby nic nie bylo moim kotom, czy tyle cię satysfakcjonuje czy jednak to pochlastanie jest niezbędne.
joanna3113
 

Post » Czw gru 08, 2011 19:22 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

joanna3113 pisze:Te zarzuty sa skierowane do mnie, nie wiem czy pochlastanie sie przed lustrem coś zmieni. Czy jestem nie douczona tak, czy czuję się winna tak, czy miałam pojęcie nie. Kotami zajmuję się od 10 października, wcześniej nie miałam o nich pojęcia co oczywiście mnie nie usprawiedliwia. Wzięłam kota na prośbę osoby u której było pp żeby go przetrzymać do zaszczepienia, dotarłam do schroniska gdy bylo ciemno, poinformowano mnie że kot dzisiaj zaczął chorować ale był u niego wet, nie szewc, fryzjer tylko wet i rozpoczął leczenie, pytałam się weta czy to może być pp zaprzeczył. Teraz dla przyjemności wylewam litry domestosa, naświetlam lampą leje środki bakteriobójcze, piorę wszystko w 95 stopniach i trzęsę się żeby nic nie bylo moim kotom, czy tyle cię satysfakcjonuje czy jednak to pochlastanie jest niezbędne.


Asia, kup Virkon http://www.naturan.com.pl/?9,virkon-200g-medyczny, przynajmniej (dla mnie :oops: ) pachnie lepiej niż Domestos. A skuteczniej zabija wszystko.
I nie chlastaj się!
"Kubusiu? Tak Prosiaczku? Przepraszam...Ale za co? Za to, że miłość do ciebie w moim serduszku jest tak mała jak ja."
Edisiu, przepraszam...jesteś w moim serduszku...

Mruśkowo

 
Posty: 851
Od: Pt gru 04, 2009 18:36
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw gru 08, 2011 19:40 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

Mruśkowo pisze:
joanna3113 pisze:Te zarzuty sa skierowane do mnie, nie wiem czy pochlastanie sie przed lustrem coś zmieni. Czy jestem nie douczona tak, czy czuję się winna tak, czy miałam pojęcie nie. Kotami zajmuję się od 10 października, wcześniej nie miałam o nich pojęcia co oczywiście mnie nie usprawiedliwia. Wzięłam kota na prośbę osoby u której było pp żeby go przetrzymać do zaszczepienia, dotarłam do schroniska gdy bylo ciemno, poinformowano mnie że kot dzisiaj zaczął chorować ale był u niego wet, nie szewc, fryzjer tylko wet i rozpoczął leczenie, pytałam się weta czy to może być pp zaprzeczył. Teraz dla przyjemności wylewam litry domestosa, naświetlam lampą leje środki bakteriobójcze, piorę wszystko w 95 stopniach i trzęsę się żeby nic nie bylo moim kotom, czy tyle cię satysfakcjonuje czy jednak to pochlastanie jest niezbędne.


Asia, kup Virkon http://www.naturan.com.pl/?9,virkon-200g-medyczny, przynajmniej (dla mnie :oops: ) pachnie lepiej niż Domestos. A skuteczniej zabija wszystko.
I nie chlastaj się!

Dziękuję na pewno kupię. Panele myję domestosem, łóżko domestos rozcieńczam z wodą, środki bakteriobójcze używane w gabinetach zabiegowych takich ludzkich, naświetlam dużą lampą bakteriobójczą . Chociaż Juba za bardzo nie chodził po pokoju, kupiłam opakowanie 100 szt rękawiczek i nakładek na obuwie jednorazowych, wietrzę ten pokój 10 godz. Dokupię ze trzy szt Virkona i zleję wszystko. Ja na prawdę zastosuję rady osób doświadczonych, bo cały czas się uczę. bardzo dziękuję.
joanna3113
 

Post » Czw gru 08, 2011 20:36 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

Nigdy nie lekceważyłam pp,czasami stawiana byłam pod murem jak w przypadku kociąt z lasu.Koty mimo wcześniejszej pp u mnie dostały szanse, nie rozszarpały ich dzikie zwierzęta,nie trafiły do schroniska.Zabezpieczyłam je szczepieniem bo te akurat mogły być zaszczepione i żyją ,maja się dobrze 3 już w nowych domach jedna panienka czeka u mnie na DS.Wtedy też pisano ,że nie powinny jechać moim samochodem na szczepienie.Uznałam ,ze to jednak dla nich szansa ,wolałabym je uśpić niż czekać jak będą się nimi żywic lisy.Mam wrażenie ,ze te ataki są po to by koty w schronisku w Szczytnie odchodziły tam właśnie ,by nikt ich z tego miejsca nie zabierał.Wiedziałam o Jubie to ja zrobiłam mu zdjęcia ,niestety nie zabrałam go ze względu na pp które wcześniej u mnie było.Żadna inna osoba też się na to nie zdecydowała,każdy pisał ,współczuł i czekał aż odejdzie.Owszem i nadal koty odchodzą bo realnej pomocy nie ma.Proponowałyście surowice owszem tylko niestety ja nie miałam jak z niej skorzystać bo nie planowałam brać kota do siebie.Mógł się więc ktoś zgłosić ,skorzystać z tej surowicy i pomóc ,ale chętnych nie było.Joanna3113 zdecydowała się pomóc Jubie . Leczyła go u weta nie kowala ,miała prawo mu ufać ,zbyt krótko ma koty by znać wetów.Widzę ,ze Wy wiecie lepiej niż wetka go lecząca i ja na co odszedł Juba.Juba nie odszedł z powodu pp ,ale dla Was nie to jest ważne ,ważne ,ze można kogoś zaatakować.Gdyby Juba trafił do mnie wcześniej ,gdybym się właśnie nie bała wirusa pp który mam w piwnicy ,być może żyłby dzisiaj i to z tego powodu jest mi przykro.
[/url]ObrazekObrazekObrazek

horacy 7

 
Posty: 6708
Od: Śro cze 02, 2010 16:01

Post » Czw gru 08, 2011 21:00 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

Asia, tutaj też są informacje o Virkonie. http://www.hodowlany.pl/i129_VIRKON_S_u ... _200g.html
"Kubusiu? Tak Prosiaczku? Przepraszam...Ale za co? Za to, że miłość do ciebie w moim serduszku jest tak mała jak ja."
Edisiu, przepraszam...jesteś w moim serduszku...

Mruśkowo

 
Posty: 851
Od: Pt gru 04, 2009 18:36
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw gru 08, 2011 21:26 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

Coś optymistycznego, bo będę pisać od tej pory optymistycznie bo to służy kotom. Kupiłam nowy drapak, Bellusia kochana, (to koteczka która tak bardzo potrzebuje człowieka, całuje łasi się i szuka gdzie człowiek min. 2 godz noszenia na rękach) pierwsza go zaadoptowała.
joanna3113
 

Post » Czw gru 08, 2011 21:29 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

Ja tylko szybciutko jakieś bzdurne cytaty o sezonowości (przynajmniej statystycznej ) epidemii PP w skupiskach kotów - szczyt to lato i wczesna jesień....
bo oczywiście, nie twierdzę, że zimno zabija wirusa...
ale, że miałyśmy nadzieję, że nadejście zimnego sezonu i zakończenie sezonu kociakowego daje szansę na wygaśnięcie epidemii (na podstawie hipotezy o sezonowości wirusa), a naszą nadzieję podsycał fakt, że od dłuższego czasu przypadków PP nie było...

maxshouse.com/viral_diseases.htm

There is a seasonality to the occurrence of panleukopenia that usually coincides with the production of new populations of susceptible kittens. This seasonal effect may vary according to geographic location. In the northeastern United States, most cases of panleukopenia are seen during the summer and early fall.

http://www.ufsheltermedicine.com/docume ... rs_000.pdf
Panleukopenia outbreaks commonly occur in the summer and fall (“kitten season”) when large numbers of kittens born in the spring are admitted to shelters.

Seasonality, natality and herd immunity in feline panleukopenia.

Abstract
Feline panleukopenia (FPL) was diagnosed in 185 of 7043 feline admissions (2.63%) at a university veterinary hospital over an eight-year period. FLP has a distinct seasonal pattern, occurring during July, August and September. Seasonal peaks were noted in all the years studied. Cats less than one year of age accounted for 70% of the total morbidity. The birth of felines in the United States also assumes a distinctly seasonal pattern. Analysis of 47,786 purebred litters born during 1970-1972 revealed a peak during April, May and June with a national median of May 29. A unifying hypothesis is presented to account for the seasonal occurrence of FPL. An influx of susceptible cats occurs annually following the birth of large numbers of kittens each spring, and disappearance of maternal immunity during the next two to three months. The addition of a large number of susceptible kittens leads to the development of summertime epidemics and serves to exemplify the principles of "herd immunity."


Chciałaby się także dowiedzieć od fachowych osób, czy skoro prawdą jest że wirus PP może utrzymywać się przez 1,5 roku a w wielu schroniskach m.in. w Szczytnie występuje sezonowo czyli co roku...
czy nie powinniśmy podawać surowicy wszystkim kotom, które opuściły to schronisko np.wiosną???

Na szczęście Mika, Mila ani inne dorosłe koty zabrane ze schroniska nie zachorowały na PP mimo braku surowicy?
Czy powninny?
Czy ryzykowaliśmy ich życiem?

Ja niestety nie znam odpowiedzi dlatego, bardzo proszę o poradę.
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

meksykanka

 
Posty: 6532
Od: Wto mar 08, 2011 1:13
Lokalizacja: Prawie Wa-wa

Post » Czw gru 08, 2011 21:57 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

meksykanka pisze:Ja tylko szybciutko jakieś bzdurne cytaty o sezonowości (przynajmniej statystycznej ) epidemii PP w skupiskach kotów - szczyt to lato i wczesna jesień....
bo oczywiście, nie twierdzę, że zimno zabija wirusa...
ale, że miałyśmy nadzieję, że nadejście zimnego sezonu i zakończenie sezonu kociakowego daje szansę na wygaśnięcie epidemii (na podstawie hipotezy o sezonowości wirusa), a naszą nadzieję podsycał fakt, że od dłuższego czasu przypadków PP nie było...

maxshouse.com/viral_diseases.htm

There is a seasonality to the occurrence of panleukopenia that usually coincides with the production of new populations of susceptible kittens. This seasonal effect may vary according to geographic location. In the northeastern United States, most cases of panleukopenia are seen during the summer and early fall.

http://www.ufsheltermedicine.com/docume ... rs_000.pdf
Panleukopenia outbreaks commonly occur in the summer and fall (“kitten season”) when large numbers of kittens born in the spring are admitted to shelters.

Seasonality, natality and herd immunity in feline panleukopenia.

Abstract
Feline panleukopenia (FPL) was diagnosed in 185 of 7043 feline admissions (2.63%) at a university veterinary hospital over an eight-year period. FLP has a distinct seasonal pattern, occurring during July, August and September. Seasonal peaks were noted in all the years studied. Cats less than one year of age accounted for 70% of the total morbidity. The birth of felines in the United States also assumes a distinctly seasonal pattern. Analysis of 47,786 purebred litters born during 1970-1972 revealed a peak during April, May and June with a national median of May 29. A unifying hypothesis is presented to account for the seasonal occurrence of FPL. An influx of susceptible cats occurs annually following the birth of large numbers of kittens each spring, and disappearance of maternal immunity during the next two to three months. The addition of a large number of susceptible kittens leads to the development of summertime epidemics and serves to exemplify the principles of "herd immunity."


Chciałaby się także dowiedzieć od fachowych osób, czy skoro prawdą jest że wirus PP może utrzymywać się przez 1,5 roku a w wielu schroniskach m.in. w Szczytnie występuje sezonowo czyli co roku...
czy nie powinniśmy podawać surowicy wszystkim kotom, które opuściły to schronisko np.wiosną???

Na szczęście Mika, Mila ani inne dorosłe koty zabrane ze schroniska nie zachorowały na PP mimo braku surowicy?
Czy powninny?
Czy ryzykowaliśmy ich życiem?

Ja niestety nie znam odpowiedzi dlatego, bardzo proszę o poradę.

Zosiu ja niestety jeżeli chodzi o angielski jestem analfabetką, i nie tylko jeżeli chodzi o angielski Bella nie miała pp a przecież to maleństwo miało dwa miesiące. Już zadbałam, żeby testy na pp były u nas dostępne. Teraz mamy powrót kk u Belli. Ja naprawdę cieszę się z uratowania chociaż jednego kota. Kocham i robię co mogę i obiecuje Ci jeżeli będziesz się uśmiechać to ja się nie pochlastam przed lustrem.
joanna3113
 

Post » Czw gru 08, 2011 22:30 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

Jeżeli chcemy zrobić coś dobrego dla zwierząt to postarajmy się aby wszystkie zwierzęta były zaszczepione. Bo skąd ludzie mają informacje że zwierząt domowych się nie szczepi. Starajmy sie to rozgłosić. Telewizja, gazety, pewnie edukacja wetów. Jeżeli każdy z nas zrobi co może w tym kierunku to dużo mniej będzie obawy o pp.
joanna3113
 

Post » Pt gru 09, 2011 0:04 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

meksykanka pisze:Chciałaby się także dowiedzieć od fachowych osób, czy skoro prawdą jest że wirus PP może utrzymywać się przez 1,5 roku a w wielu schroniskach m.in. w Szczytnie występuje sezonowo czyli co roku...
czy nie powinniśmy podawać surowicy wszystkim kotom, które opuściły to schronisko np.wiosną???

Na szczęście Mika, Mila ani inne dorosłe koty zabrane ze schroniska nie zachorowały na PP mimo braku surowicy?
Czy powninny?
Czy ryzykowaliśmy ich życiem?

Ja niestety nie znam odpowiedzi dlatego, bardzo proszę o poradę.


Przekazałam już wiele informacji od wetki - każde ktore przekazuję są własnie informacjami od niej, nawet przedwoczraj będąc u niej z MIką rozmawiałam o pp i o Jubie.
Tak, meksykanka, tak jak powiedziała mi wetka 29października kiedy u niej byłam - jeśli w schronie w Szczytnie była pp to każdy stamtąd wyciągnięty kot powinien od razu dostac ochronę przed pp - dlatego napisałam o tym od razu, jak się dowiedziałam ze Juba został zabrany ze schronu.
Co się potem stanie to już wola Boga, losu, przeznaczenia - jednym pomoże, innym nie, zależnie od stanu kota, kondycji fizycznej i psychicznej, odporności, wieku, przeszłości, współistniejących chorób itp. Na to nie ma nikt wpłwyu, na podanie surowicy lub szczepionki - tak.

Wirus parwo utrzymuje się min 6 miesięcy, a w warunkach domowych nawet moze utrzymać się do roku. Dlatego dla bezpieczeństwa kotów, zwłaszcza nieszczepionych przyjmuje się tą maksymalną granicę. Trzeba liczyć, ze w schronie będzie się utrzymywał minimum pół roku od ostatniego zachorowania.
Dlaczego Mila, Mika i inne koty zabrane ze schronu nie zachorowały? Zapytam przewrotnie: skąd wiesz że nie zachorowały?
Zdecydowanie jest tak, ze nie znamy przeszłości żadnego z tych kotów, ale śmiem przypuszczać, że każdy z tych kotow był kiedyś kotem domowym. Nawet Mika. Dlaczego? Bo tak naprawdę strasznie trudno jest złapać naprawdę dzikiego wolnożyjącego kota - więc mało jest prawdopodobne, aby takie koty były w schronie. Mozna przypuszczać, ze część z tych kotów być może raz w życiu została zaszczepiona, a wtedy ma ochronę przed pp. I teraz wracam do pytania: skąd wiesz że nie miały pp? U szczepionych choćby raz w życiu kotów pp przebiega łagodniej (a na ile łagodnie to już też zależy od indywidualnego osobnika) czyli np. koty mają biegunki, bądź wymiotują i tylko to. Nie miała Mila biegunki? Nie wymiotowała? Mika tak. Skąd wiemy ze to nie było jakieś działanie parwowirusa? Ja nie robiłam testu. Owszem, zawsze się jeszcze zakłada zarobaczenie, efekty żywieniowe, ale skoro przechodzi przy standardowym leczeniu to człowiek podejrzewa, ze jego hipoteza była prawdziwa.
Poza tym przypominam uprzejmie, ze Mika została zaszczepiona po wyciągnięciu ze schronu mimo ze była chora i miała mieć operację. Juz o tym pisałam - czyli moja wetka zastosowała ochronę przed pp.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35646
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pt gru 09, 2011 0:19 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

A teraz Wam wyjasnię dlaczego ja mam takie ostrożne podejście do pp.

Każda choroba zakaźna ma dla mnie dwa ryzyka: ryzyko zarażenia innego kota i zagrożenie dla zycia czyli ryzyko śmierci.
W przypadku pp te dwa ryzyka są bardzo wysokie. Czyli - jest to bardzo łatwo zakaźna choroba (biorac pod uwagę łatwość przeniesienia wirusa oraz długość życia wirusa i jego odporność na znieszczenie) oraz ryzyko śmiercio zwierzecia jest bardzo wysokie (dla kociąt to jakieś 80%, dla kotow dorosłych nieszczepionych około 50%). Gdy te dwa ryzyka są tak bardzo wysokie ja wtedy uruchamiam maksymalna ochronę zarówno przed zarażeniem jak i przed utratą zycia. Stąd takie moje pisanie o podawaniu surowicy bądź szczepieniu, o odkażaniu itp.

Gdy te dwa ryzyka są tak bardzo wysokie staram się maksymalnie je zminimalizować. Aby miec pewność, zę zrobiłam to na maksa przyjmuję maksymalne założenia czyli np. że wirus utrzymuje się rok (a nie 6 miesięcy), że kot miał kontakt z pp (a nie że może w tym miejscu gdzie siedział to akurat parwo nie było bo się nie przeniosło), ze kot nie ma ochrony przed pp (bo tak naprawde nie wiem czy był szczepiony choć raz w życiu czy też nie). I z tego myslenia wynikają moje działania.

Ktoś moze powiedzieć ,że jestem przewrazliwiona - być moze ale w sytuacji gdy te dwa ryzyka są tak bardzo wysokie, gdy tyle kotow umiera na pp to wolę byc przewrażliwiona niż zbyt pobłazliwa - bo cena jaką można za to zapłacić jest dla mnie nie do przyjęcia.

Basiu, piszesz że Juba nie umarł na pp - tak naprawde tego nie wiadomo. Wiadomo, ze miał pp (test pozytywny) i miał zapalenie trzustki. Żeby wiedzieć na co zmarł Juba trzeba było zrobić sekcję zwłok. Nie wiadomo, czy zapalenie trzustki nie było efektem własnie działania parwo. Może nie, ale może gdyby Juba dostał ochronę przed pp, i nie zachorował na pp to poradziliby sobie weci z zapaleniem trzustki.
NIE WIADOMO.
Więc nie ma co już dywagować.

Ja bym chciała, aby po tych wszystkich przykrych doświadczeniach przyjąć postawę, ze każdego kota, ktorego się teraz wyciągnie ze schronu w Szczytnie traktować jako mającego konatkt z pp i dac mu od razu ochronę. Wtedy Basiu będziesz miała większę szanse na więcej uratowanych kocich żyć i na większą ilość sukcesów w swojej cieżkiej pracy, jaką wykonujesz na miejscu. Bo smierć kota jest porażką, ktora bardzo obciąża, zwłaszcza gdy tak bardzo się walczyło o jego życie.
W sytuacji gdy nie wiem jaka kot ma przeszłość a wiem że mógł mieć kontak
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35646
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pt gru 09, 2011 8:15 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

Proszę klikać w nakarm psa
joanna3113
 

Post » Pt gru 09, 2011 10:16 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

Marzeniu, masz rację nt tego co piszesz na temat pp, tylko problem leży również (głównie) po stronie wetów. To oni są pierwszymi do których zwracamy się z prośbą o pomoc, a jak pokazało doświadczenie - jest bardzo mało dobrych specjalistów, przynajmniej u nas w regionie (i nie chodzi mi tylko o przypadek Juby, ale też innych kotów ze schronu, które generalnie traktowane są jako te "gorsze"). Cieszę się, że Twoja Mika trafiła lepiej, bo gdyby nie to już pewnie by jej nie było, bo kogo obchodziłoby życie "dzikiej kotki".

kasztanowa7

 
Posty: 310
Od: Czw sty 27, 2011 17:18
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt gru 09, 2011 10:53 Re: Szczytno 5 - biały Juba w DT. Juba zgasł [*]

Jestem analfabetą weterynaryjnym, ale z tego wszystkiego, co tu czytam na łopatologię wydaje mi się, że jak z większoscią choróbsk w zasadzie przed pp nie ma stuprocentowej ochrony... a na dodatek każdy może ją sobie przynieść do domu w dowolnym momencie, ze wskazaniem na lato i jesień. A jedyne, co pewne, to to że umiera na nią straszny odsetek kociąt oddanych do schroniska...

Powtórzcie link z karmieniem psa proszę, bo mi się coś nie otwiera
Obrazek Obrazek

bagheera

 
Posty: 2312
Od: Pt mar 11, 2011 20:22
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Jura, puszatek i 59 gości