juz nie dalo sie nic zrobic, prawdopodobnie byla to jakas autoimmunologiczna choroba, ktora wyniszczyla organizm kotenki. Emi dostala bardzo silnego krwotoku wewnetrznego, wymiotowala tez krwia... Cykloferon tez by jej nie pomogl... Kroplowka sie nie wchlaniala juz, mala miala biale dziaselka, brzuszek wielki, obolaly, bardzo plakala... Juz nie cierpi... Urwis nie chcial jej puscic, wyszedl na klatke, usiadl na jej transporterku... Walczyl o nia po swojemu do konca.... Zaszyl sie gdzies w kacie i nie wychodzi....

Tak kochal te malenka gwiazdeczke...
Emi, kochanie...

Do zobaczenia kiedys w lepszym swiecie, poki co bede za Toba bardzo tesknic... Kocham Cie, malutka slodzinko... i zawsze bede kochala!
iwaka pisze:Mam nadzieje,że po drugiej stronie też będziesz szczęśliwa kochanie

tak, na pewno, przede wszystkim nie bedzie juz cierpiec... Przynajmniej ona.... bo teraz cierpia wszyscy ci, ktorzy mala pokochali i kibicowali jej, cierpi jej ukochany-Urwis...
