Zaginiona OGRYNIA - już w nowym domu ze swoją przyjaciółką!

Czyli masz na oku miejsce gdzie był jakiś trop i możesz to zweryfikować.Iwona nie musi błądzić.Dobrze ,że jesteś na miejscu

Może to zwykła pomyłka chociaż wolałabym,żeby Ogrynia czekała przed Twoimi drzwiami

No i podobno tam przy śmietniku ma od kilku dni siedzieć bury kot, dosyć spory.
Jednak gdy się przekonałam jak potrafi się przekształcić informacja przekazana jednej pani przez drugą panią, to możliwe że kot jest np czarny, na innym podwórku, mały a nie duży etc. jak w słynnym radiu Erywań.
Ważne tylko, że jednak zwracają uwagę na ogłoszenia, więc jest nadzieja, że może trafi się informacja na którą wszystkie tu czekamy.

ruda32 pisze:Czyli masz na oku miejsce gdzie był jakiś trop i możesz to zweryfikować.Iwona nie musi błądzić.Dobrze ,że jesteś na miejscu
Może to zwykła pomyłka chociaż wolałabym,żeby Ogrynia czekała przed Twoimi drzwiami

Oj, to byłoby cudowne, żeby ta Ogrynia gdzieś na nas czekała.......
Jasnowidz mówi, że ona dalej tam jest, następna konsultacja przed 15 grudnia, bo potem on wyjeżdża i będzie dopiero po nowym roku.

I ważne ,że Basia jest na miejscu a Ty Iwonko nie musisz po nocy jechać sprawdzać tego tropu

Kochane moje wymieńcie się nr tel na pw i bądźcie w kontakcie ja też prześlę puszatkowi zaraz tak w razie czego

Pewnie że dobrze, że nie muszę biegać po nocy, bo teraz usiłuję zrobić dostęp do kabli komputerowych, ponieważ popsuł mi się komputer na którym pracuję, a rano ma być informatyk aby go zabrać do naprawy. Mam pioruńsko małe mieszkanie, biuro za szafą w wydzielonej części pokoju, szafa waży z tonę, a żeby ją odsunąć to potrzeba paru "chłopa". (Ostatnio gdy tę szafę przesuwałam to przez 3 miesiące leżałam jak kłoda w łóżku i od tamtej pory mam skierowanie na operację kręgosłupa. Leżałam nawet w Konstancinie w szpitalu. Ale na operację się nie zgodziłam. )
Muszę więc na rano wszystko tak przygotować, żeby umówieni panowie mi tę szafę przesunęli, wtedy będzie można od komputera odłączyć kable, no a komputer zabrać do naprawy.

ja numer telefonu mam do Ciebie z ogłoszenia...w razie czego
byłam teraz na podwórku, nie ma żadnego kota nawet buropodobnego
jutro rano jak będę szła do kiosku powieszę ogłoszenia w obu bramach...tu ich jeszcze nie było
ważne, że ludzie czytają ogłoszenia...to dla nas nadzieja
nie masz po co przyjeżdżać w nocy

jak wracałam...Ogrynia nie czekała pod...drzwiami :cry:

Myślę ,że jesteśmy bliżej znalezienia Ogryni niż nam się wydaje
Zobaczycie :ok:

czasem jak wiedźma złe rzeczy mogę wykrakać ale chyba nie tylko złe

na tej pani co dzisiaj dałam jej ogłoszenie Ogryni bardzo mi zależało

to starsza, przesympatyczna osoba kochająca koty i nadal bardzo im pomaga...
przepraszam...u karmicielki z Filtrowej 62 dzisiaj nie byłam...na pewno będę tam jutro
jutro pracuję do 15 a dzisiaj jak pisałam przeżyłam koszmar i nawet nie miałam głowy, przepraszam
spokojnej nocy idę spać bo brak mi już sił :cry:

do jutra...oby było lepsze

Bosz.... za co ta dziewczyna przeprasza?
:1luvu:

ruda32 pisze:Myślę ,że jesteśmy bliżej znalezienia Ogryni niż nam się wydaje
Zobaczycie czasem jak wiedźma złe rzeczy mogę wykrakać ale chyba nie tylko złe

Oj, Aniu obyś była dobrym prorokiem, jak bardzo zmieniłoby się moje życie, nie wspominając Ogryni i Babuni. Jak one by się cieszyły, gdyby się znowu mogły połączyć...

nieustająco trzymam :ok:

i bardzo wierzę w dobry koniec!

wparowałam dzisiaj do mieszkania Pani karmicielki przy Filtrowej 62...ufff nareszcie
to ta sama Pani co rozmawiałam z nią 3 tygodnie temu ale teraz miałam ogłoszenie Ogryni i fotę
wieść o tym, że Ogrynia jest na Raszyńskiej już się między kociarzami rozeszła
niestety, ja powiedziałam, że tu jej nie ma :cry:

i będą się rozglądać gdzie indziej
pani karmicielka bardzo się przejęła szczególnie tym co przeżywa Iwona szukając we mgle
ogłoszenia przy Raszyńskiej powieszone...jak tylko wróciłam od razu obeszłam podwórko
nic...żadnego śladu jakiegokolwiek kota :cry:

jutro w dzień przewędruję szlakiem Dantyszka, Mochnackiego i Mianowskiego

oj szkoda nadal nic nie wiemy

Wczoraj weszłam w Twój profil puszatku i zobaczyłam w jakim temacie jesteś najbardziej aktywna, no i weszłam w ten wątek. Spłakałam się, bo kotek który już nie żyje jest tak bardzo podobny do mojego Rysia. Też skarpetki, też cętkowane futerko.
I tak sobie myślałam, co jest lepsze, czy strata stworzenia po ciężkiej chorobie, czy taka niepewność jak moja. Wiem, że tego nie powinno się porównywać, bo każdy przeżywa swój smutek po swojemu. Ja wciąż oczyma wyobraźni widzę Ogrynię skradającą się po resztki jedzenia, które zostają gdy inne koty się już najedzą. Widzę jej chore oko, nieleczone, bo jeśli to była ona na Dantyszka, to miała chore oko. Widzę ją jak szuka jakiegoś miejsca aby się schronić, jak ucieka na każdy głośny dźwięk, jak strasznie musi się bać gdy słyszy pomruk śródmiejskiego ruchu ulicznego.
Wydaje mi się, że ona z jego powodu w dzień może być gdzieś schowana, bo się go boi. Tutaj na Narbutta było spokojnie i cicho. Nawet gdy nocą wędruję po ulicach Ochoty i obrzeży Sródmieścia przeszkadza mi ten swoisty hałas. Dlatego sądzę, że jej chyba też.
Dziękuję Ci Basiu, za Twoje dobre serce. :1luvu:

Zaginiona OGRYNIA - już w nowym domu ze swoją przyjaciółką!

Kto przegląda forum