No i dalej nie wiadomo co mu jest.
Na dokładkę po przyjeździe do lecznicy okazało się że dość konkretnego oczopląsu dostał
(Jechałem prosto z pracy, dziewczyna tylko podeszła na przystanek z zapakowanym Lokim. Odsłaniam klatkę po dotarciu na miejsce, a tu niespodzianka ...)
Na chwilę obecną podejrzewana jest obecność ciała obcego w układzie pokarmowym, jednak rtg nic konkretnego nie wykazało. Ogólnie masakra jeśli chodzi o perystaltykę w okolicach dwunastnicy. Wet przebąkiwała coś o otwieraniu biedaka ...
Na domiar złego moja Pani (ona z nim w domu, ja w pracy) twierdzi że chyba pożarł jedną z zatyczek od wenflonu. (trochę w to wątpię, bo Lokers nigdy nie miał takich zapędów, ale nigdy nie wiadomo.)
Do tego padł rekord jeśli chodzi o kwotę zostawioną jednorazowo w lecznicy.
(przy czym poprzedni rekord ustanowiony przez wizytę z dwoma futrzakami)
Ale co dobry wet, to dobry wet ... zupełnie inna bajka. (Wielkie dzięki za namiar, AYO

)
Dzisiaj po pracy kolejna wizyta i diagnostyki ciąg dalszy.
Dobrze, że pojutrze wypłata ...
Niemniej jednak po zastrzyku i odżywczej kroplówce dzisiaj kot wygląda najlepiej odkąd zaczął chorować. Wskakuje tam gdzie nie był od dwóch tygodni, po raz pierwszy od tego czasu też się o jedzenie upomniał.
Ważne, że mam poczucie że kot jest w dobrych rękach i widać "światełko w tunelu".
(Zastanawiam się tylko co by było, gdybym posłuchał poprzedniej weterynarz i zamiast zmieniać lecznicę pojechałbym do okulisty ... Poczekam jeszcze na wyniki leczenia naszej kotki i dodam odpowiedni komentarz do posta o tej Pani na tym forum.)