Witam,
Kotka ma 10-12 lat, dostałem Ją 6 lat temu od Kordoni, która wzięła Ją ze schroniska.
Kotka jest zdrowa - wiem, bo poznaję po zachowaniu, wcześniej chorowała już i wiem jak się wtedy zachowuje.
W domu nie ma innych zwierząt i dzieci.
Gości praktycznie też nie ma.
Spokojna dzielnica.
Brak w domu nowych mebli i przedmiotów.
Dostaje suchą karmę dla starych kotów Royal Canin i mokrą z wysokiej półki. Nic innego nie zje bo wybrzydza, oprócz surowej piersi z kurczaka oczywiście, którą dostaje rzadko.
Może spać praktycznie gdzie chce, ma swoje ulubione miejsca, poduszki, kocyki itd.
W kontakcie feromony Felliway.
Nikt Jej nie denerwuje, nie bije, nie krzyczy.
W skrócie błogostan.
....
I szcza mi po domu!
Przykład z dzisiaj rana:
Wstałem, zrobiłem obchód po domu czy kot znów nie podłożył jakieś miny. W drodze do łazienki kot już przy nogach i się łasi. Dostała poranną porcję głaskania i sobie poszła.
Wychodzę z łazienki i widzę, że kot w kuwecie siedzi (robiła kupę).
Parę minut później wchodzę do pokoju i co widzę? Naszczane w jej własnym legowisku w którym spała całą noc. Jeszcze ciepłe.
Brak słów.
I tak jest regularnie.
Albo sika na przedpokoju w buty (musieliśmy zacząć wszystkie chować), albo w swoje legowisko. Najczęściej w nocy, nad ranem ale czasem i w dzień.
Zmiany jakie zauważyłem w zachowaniu w ostatnich miesiącach, to, że kot zaczął miauczeć w nocy. Wcześniej w ogóle nie miauczała, chyba, że była przestraszona (weterynarz). Kot nie śpi z nami w sypialni tylko w salonie. Ma dostęp do sypialni, ale i tak nie wchodzi. W łóżku z nami nie może spać.
P.S. Kordonia - to Prycza.