Myślałam, że stosunki kocio-kocie zatrzymały się na wzajemnej pokojowej egzystencji, bez warków, ale i bez miłości, jedno w jednym końcu pokoju, drugie w drugim. A jednak idzie do przodu, chociaż powoli, małymi kroczkami.
Puciol wczoraj przy jedzeniu polizał Lundgrena w ogon. Lundgren dziś to samo wykonał Pućce ( oba właściciele ogonów byli zajęci jedzeniem i nie zauważyli)
A dziś Lundgren korzystając z nieobecności Pućki zajął jej miejsce na kanapie, na jej kocyku i udawał, że on nie wie, o co chodzi (typowe). Pućka wróciła, pokręciła się po kanapie i zaległa naprzeciw. Warków niet. No to przygotowałam drugie 'posłanie' (kocyk plus poducha), ale im się nie spodobało i zwiały, Puciol się oczywiście obraził. Machnęłam ręką i stwierdziłam, że same się muszą dogadać. I, po półgodzinie:
