K-ów, czyli jak 30 kotów jechało kuligiem, potrzebna karma!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 29, 2011 23:49 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

Tweety pisze:
mikela pisze:Jakby na gwałt brakowało kota, to może Ritkę wzięłaby druga zmiana, a ja z moim Stachem przyjechać mogłabym? Chłopak jest urodziwy nieprzeciętnie :mrgreen: i raczej nie powinien się zbytnio stresować.


trzymaj go, proszę, w gotowości :) lepiej jednak aby dostały szansę koty przeznaczone do adopcji


jasne, rozumiem. To tylko na wszelki w.
[/url]Obrazek
Kupując w naszym sklepie pomagasz zwierzakom. Sklep SzopFilantrop. Karmy dla kota, żwirek, karmy dla psa, akcesoria dla zwierząt
Fundacja Stawiamy na Łapy

mikela

 
Posty: 1224
Od: Czw sty 13, 2011 20:33
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 30, 2011 5:41 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

Tweety pisze:potrzebna bura koteczka, 1-2 lata, do domu wychodzącego, pod lasem, w okolicach Wadowic

"Moja" kotka od Namidy. ma cudowny charakter. Jest chyba jeszcze na etapie regeneracji wątroby, ale to nie powinno chyba odstraszyć domu.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 30, 2011 5:44 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

Tosza pisze:Ja moge pokwestowac w niedzielę z jednym z trzech fajnych kotów. Tylko że zupełnie nie umiem nagabywać ludzi :oops: I jestem bez samochodu, więc jako zwoziciel i przywieziciel :wink: się nie nadaję.

No dobrze, mogę też dostarczyć samego kota, skoro kwestarka ze mnie jak nie powiem co :lol: To moja trzecia deklaracja w tej sprawie i jakos nikt nas nie chce. A koty chyba by się bardzo do kwestowania nadawały.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 30, 2011 6:04 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

Tosza pisze:
Tosza pisze:Ja moge pokwestowac w niedzielę z jednym z trzech fajnych kotów. Tylko że zupełnie nie umiem nagabywać ludzi :oops: I jestem bez samochodu, więc jako zwoziciel i przywieziciel :wink: się nie nadaję.

No dobrze, mogę też dostarczyć samego kota, skoro kwestarka ze mnie jak nie powiem co :lol: To moja trzecia deklaracja w tej sprawie i jakos nikt nas nie chce. A koty chyba by się bardzo do kwestowania nadawały.

Pisałaś o niedzieli, więc czy mogłabyś przywieźć kota na ostatnią zmianę, jako że Donia mocno zakatarzona i nie nadaje się obecnie na kwestowanie.

A Jafusia może wzięłaby Funky na jedną ze swoich zmian w przyszły weekend, co?
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro lis 30, 2011 6:16 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

Tweety pisze:a Malaga nie mógłby kwestować? bo rozumiem, że skoro AnnaZoo się nie zgłasza to nie może w żaden z 6 dni, a Uma od _namidy_ (rozumiem, że też bez _namidy_), Basia od edit_f kwestowała ... A Monika i/lub Kulfon od Kingi Warmijskiej?

Annazoo zgłaszała, że nie może kwestować, bo jej wysiadają panewki biodrowe - to już tak otwartym tekstem, żeby wszyscy wiedzieli, nawet Ci co już wiedzieli poprzez priv.
Ostatnio kwestowała po 1,5 godziny, inne wolontariuszki wydłużały przez to swój dyżur.
Malaga nie może kwestować, bo jest za malutki i niedawno skończył chorobę, jest obawa o jego odporność.

Chciałam tez zauważyć, że dysproporcja dramatyczna w niespłaconych długach bierze się stąd, że brak ~8000 długu w lecznicach za tymczasy własne (jest ich tyle co fundacyjnych, chorują, są szczepione, kastrowane, sterylizowane statystycznie równie często jak fundacyjne) zostało zapłacone przez DT z własnej kieszeni, bazarków oraz kwest w GK.

Rozumiem, że każdy wolontariusz daje z siebie ile może i chce, ale oczekiwanie od jednych tylko pracy a od drugich i pracy i pieniędzy to jakaś dysproporcja dramatyczna.
No chyba że błędem jest pomoc tymczasom własnym. Lecz dla mnie kot to kot.

Rozumiem też, że kwestia sumienia to sprawa indywidualna, do odczytania w głębi każdego z nas.

Dziękuję Państwu za uwagę.

Annazoo

 
Posty: 5046
Od: Nie lis 28, 2010 14:22
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 30, 2011 6:24 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

Annazoo pisze:
Kocuria pisze:
Annazoo pisze:Pluskwę zdjęłam godzinę temu, po Twoim wpisie. Ogłaszałam ją cały czas odkąd dostałam taką prośbę. To już kilka miesięcy?
Za to Piórka nie, bo miał zostać u Ciebie, ale teraz widzę, że to on powinien był mieć ogłoszenia. Trzeba było dać znać, przecież nie możemy się same domyślić.
Szkoda Piórka, że miał przerwę w ogłaszaniu. I szkoda nadaremnego ogłaszania Pluskwy.

piórek oddany został niecałe 2 tygodnie temu, decyzja o adopcji pluskwy zapadła wstępnie jakiś tydzień później. nie mówimy o miesiącach, a o tygodniach.
przez miesiące ogłaszania pluskwy nie znalazł się dla niej żaden dom, to nie jest tak, że trzymam w rezerwacji dla siebie kota, którego ktoś teraz-zaraz-natychmiast-chce.

Cammi pisze:Dla mnie wniosek byłby jeden
Pozostań przy Karmelu,
Z miłości do niego


karmel sam ze sobą zaczyna szaleć - demolować, sikać, nudzić się - dlatego adoptowaliśmy truskawkę. ten kot nie jest szczęśliwym samotnikiem. za to w tej chwili jest szczęśliwym samcem alfa.


Mail z prośbą o ogłaszanie 12 sierpnia 2011r. Pluskwa zdjęta 29 listopada 2011r. Piórek dużo wcześniej, w reakcji na Twój wpis "zostaje u nas".
Koty nie miały profesjonalnej sesji.

Kocurio
Wiem, że kochasz koty i że robisz wszystko dla Karmela.
Zgadzam się z prawie każdym zdaniem, które powyżej wpisałaś.

Teraz popatrz na to nie od strony Dużej, ale z kociej perspektywy.
Jako wolontariuszka wiesz, jakim stresem jest dla kota zmiana mieszkania. Truskawka i Piórek przez to przeszli. Pluskwa jest w trakcie próby.
Jak rozumiem także w czasie pobytu u Ciebie te koty były nieszczęśliwe.

Pytanie z gatunku retorycznych: czy można/powinno się dla uszczęśliwienia ukochanego kota unieszczęśliwiać inne? Brać koty na próbę? Jako antidotum na kocie problemy innych kotów? Masz już na koncie 3 koty, z czego 2 ewidentnie nieszczęśliwe. Dobrze, że Truskawka ma już dom.
Wspierałam Cię w wyadoptowywaniu Truskawki, bo wierzyłam, jak bardzo jest jej źle.

Powtórzę za Cammi, z lekką modyfikacją:
Dla mnie wniosek byłby jeden
Pozostań przy Karmelu,
Z miłości do niego
Z odpowiedzialności wobec innych

Zastanawiam się od dwóch dni, co mam napisać w tej sprawie. Oceniam to inaczej niż wszyscy którzy się wypowiedzieli w temacie, byc może dlatego, że karmel-sprawca całego zamieszania- tez jest ode mnie.Żaden z kotów nie był wziety na próbę. Co do Truskawki, to chyba byłam pomysłodawczynią szukania dla niej domu, co Kocuria przyjęła początkowo z zupełnym niedowierzaniem. Truskawka "odżyła" w nowym miejscu prawie natychmiast.
Piórek został adoptowany, choc nie z taka myślą został wziety. Motywy adopcji były dla mnie zrozumiałe-koty się świetnie dogadywały i oba były szczęsliwe. Pluskwa od początku była ogłaszana, ale od początku miałam od Kocurii sygnał o treści: też byśmy ją przygarneli, ale rozsądek nam nie pozwala;nie możemy w mieszkaniu studenckim i bez stałej pracy mieć trzech kotów.
A potem zaczeły sie problemy z sikaniem Piórka, spore wydatki na diagnozowanie, pilnowanie by jadł karmę specjalistyczna, eksperymenty z kuwetami. Kocuria długo walczyła o tego kota, cały czas wszystko ze mną konsultując. Jak zostały wykluczone wszystkie problemy medyczne, pozostał wniosek, że kot jest nieszczęsliwy, choc pozornie wcale tego nie okazuje ( później okazało się, że nie do końca nie okazuje, bo przestał się bawić, przebywał chętnie w pomieszczeniach bez Karmela). W ramach niełamania danego słowa, mógł zostać u Kocurii, ale komu by to wyszło na dobre? Obcym ludziom tłukę do głowy, że mogą mi w każdej chwili oddać kota bez podania przyczyny. Tu przyczyny były.Kocuria rozważała też oddanie go na tymczas do niezakoconego domu, ale bałą się reakcji, jak kot zasika mieszakanie ludziom, którzy nie są do tego przyzwyczajeni. Więc ustaliłyśmy, że wraca do mnie. warczał przez jeden wieczór, na drugi dzień bawił się z resztą młodzieży. Zlał się raz. Nie ogłaszałam go dotychczas, bo chciałam mieć pewnośc, że problem ustapił. U Kocurii też były przerwy w sikaniu-jedna nawet trzytygodniowa.
Została kwestia Pluskwy. Wcale się nie dziwię, że po tym, co się stało, Kocuria pisze"chyba", "raczej", "wydaje mi się". Myslala już wczesniej o jej przygarnięciu, tylko była bariera ilościowa, która teraz znikneła. Jestem pewna, że jeżeli Pluskwa zachoruje na chorobę, choćby nie wiem jak uciążliwą i kosztowną, ale nie mającą podłoża środowiskowego, to Kocuria nawet nie pomysli o jej oddaniu. A jak zacznie się bać Karmela, zyć w stresie, to nawet jak nie będzie sikać, Kocuria zacznie mysleć o nowym domu dla niej. Nie widzę w tym nic nagannego.
Wróciły do mnie trzy koty z jednego miotu-wszystkie z powodu sikania. Piórek wykastrowany, doszczepiony, z worem jedznia, pieniędzmi i plikiem wypisów z lecznicy. Klakier i Pedzelek bez książeczek, których do dziś nie mogę się doprosić. O pozostanie kotó w poprzednim domu walczyłam ja-jeżdząc na Bieżanów po koty do lecznicy, szczepiąc je, lecząc i kastrując na swój koszt. Według deklaracji włascicielki miałam odzyskac pieniądze, ale odzyskałam koty.
Sama oddałam wda tymczasy Pieczarce. Miałam sama wybrać które, więc dałam jej sikające. Są już w stałym domu, nie sikają. Naprawdę nie uważam, że oddanie kota, bo sika, to pozbycie sie problemu. Po moich tegorocznych, wyjątkowo zasikanych doświadczeniach uważam, że to bywa decyzja zbawienna dla kota.
Na pewno potrzebuję sesji zdjęciowej. O Marynę z moimi zdjęciami nikt nie pyta. Resztę od dwóch tygodni fotografuję sama, ale efekt mnie nie zachwyca.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 30, 2011 6:29 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

miszelina pisze:
Tosza pisze:
Tosza pisze:Ja moge pokwestowac w niedzielę z jednym z trzech fajnych kotów. Tylko że zupełnie nie umiem nagabywać ludzi :oops: I jestem bez samochodu, więc jako zwoziciel i przywieziciel :wink: się nie nadaję.

No dobrze, mogę też dostarczyć samego kota, skoro kwestarka ze mnie jak nie powiem co :lol: To moja trzecia deklaracja w tej sprawie i jakos nikt nas nie chce. A koty chyba by się bardzo do kwestowania nadawały.

Pisałaś o niedzieli, więc czy mogłabyś przywieźć kota na ostatnią zmianę, jako że Donia mocno zakatarzona i nie nadaje się obecnie na kwestowanie.

A Jafusia może wzięłaby Funky na jedną ze swoich zmian w przyszły weekend, co?

Znaczy się mam pezywieźć kota bez osoby? :D OK.W moim przypadku kot bez osoby zdziała więcej niż kot z osobą :D

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 30, 2011 6:32 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

Annazoo pisze:
Tweety pisze:a Malaga nie mógłby kwestować? bo rozumiem, że skoro AnnaZoo się nie zgłasza to nie może w żaden z 6 dni, a Uma od _namidy_ (rozumiem, że też bez _namidy_), Basia od edit_f kwestowała ... A Monika i/lub Kulfon od Kingi Warmijskiej?

Annazoo zgłaszała, że nie może kwestować, bo jej wysiadają panewki biodrowe - to już tak otwartym tekstem, żeby wszyscy wiedzieli, nawet Ci co już wiedzieli poprzez priv.
Ostatnio kwestowała po 1,5 godziny, inne wolontariuszki wydłużały przez to swój dyżur.
Malaga nie może kwestować, bo jest za malutki i niedawno skończył chorobę, jest obawa o jego odporność.

Chciałam tez zauważyć, że dysproporcja dramatyczna w niespłaconych długach bierze się stąd, że brak ~8000 długu w lecznicach za tymczasy własne (jest ich tyle co fundacyjnych, chorują, są szczepione, kastrowane, sterylizowane statystycznie równie często jak fundacyjne) zostało zapłacone przez DT z własnej kieszeni, bazarków oraz kwest w GK.

Rozumiem, że każdy wolontariusz daje z siebie ile może i chce, ale oczekiwanie od jednych tylko pracy a od drugich i pracy i pieniędzy to jakaś dysproporcja dramatyczna.
No chyba że błędem jest pomoc tymczasom własnym. Lecz dla mnie kot to kot.

Rozumiem też, że kwestia sumienia to sprawa indywidualna, do odczytania w głębi każdego z nas.

Dziękuję Państwu za uwagę.

To ja dodam od siebie, też żeby było jasne: kwestuję, niezależnie od tego, czy jest to kwesta na Fundację, czy na tymczasy własne (bo i to, i to to koty), pracuję w kociarni, nie napiszę, ile pieniędzy dodatkowo w nią wkładam, kupując z własnej kieszeni środki czystości, karmę itp., mam fundacyjnego kota pod opieką wirtualną (też kaska!), a każdego tymczasa (w tym i Jaśka) karmię i leczę na koszt własny, bez fundacyjnej zniżki, bo pracuję za długo i do fundacyjnego weta mam za daleko. Aha, finansowym krezusem nie jestem, ale zadłużam się jedynie na własne konto. Nie stać mnie na więcej, więc nie biorę więcej kotów. Całego świata i tak nie uratuję. Jasne i proste.

Jak Fundacja finansowo padnie, to niestety wszystkie koty będą musiały przejść na tę metodę.
Ode mnie tyle.
Ostatnio edytowano Śro lis 30, 2011 7:12 przez miszelina, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro lis 30, 2011 6:33 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

Tosza pisze:
miszelina pisze:
Tosza pisze:
Tosza pisze:Ja moge pokwestowac w niedzielę z jednym z trzech fajnych kotów. Tylko że zupełnie nie umiem nagabywać ludzi :oops: I jestem bez samochodu, więc jako zwoziciel i przywieziciel :wink: się nie nadaję.

No dobrze, mogę też dostarczyć samego kota, skoro kwestarka ze mnie jak nie powiem co :lol: To moja trzecia deklaracja w tej sprawie i jakos nikt nas nie chce. A koty chyba by się bardzo do kwestowania nadawały.

Pisałaś o niedzieli, więc czy mogłabyś przywieźć kota na ostatnią zmianę, jako że Donia mocno zakatarzona i nie nadaje się obecnie na kwestowanie.

A Jafusia może wzięłaby Funky na jedną ze swoich zmian w przyszły weekend, co?

Znaczy się mam pezywieźć kota bez osoby? :D OK.W moim przypadku kot bez osoby zdziała więcej niż kot z osobą :D

Przywieź, skoro tak twierdzisz. :wink:
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro lis 30, 2011 8:43 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

miszelina pisze:To ja dodam od siebie, też żeby było jasne: kwestuję, niezależnie od tego, czy jest to kwesta na Fundację, czy na tymczasy własne (bo i to, i to to koty), pracuję w kociarni, nie napiszę, ile pieniędzy dodatkowo w nią wkładam, kupując z własnej kieszeni środki czystości, karmę itp., mam fundacyjnego kota pod opieką wirtualną (też kaska!), a każdego tymczasa (w tym i Jaśka) karmię i leczę na koszt własny, bez fundacyjnej zniżki, bo pracuję za długo i do fundacyjnego weta mam za daleko. Aha, finansowym krezusem nie jestem, ale zadłużam się jedynie na własne konto. Nie stać mnie na więcej, więc nie biorę więcej kotów. Całego świata i tak nie uratuję. Jasne i proste.

Jak Fundacja finansowo padnie, to niestety wszystkie koty będą musiały przejść na tę metodę.

Ode mnie tyle.

Miszelino, każdy z nas kupuje kotom karmę i żwir z własnej kieszeni. niektórzy nawet własnymi autami za benzynę z własnego portfela je wożą do weterynarza. Nie chodzi o licytowanie się, kto włożył więcej, kto mniej, kto gdzie chodzi i jak. Jak słusznie napisałaś, koty to koty. Koty są równe, własne i nie. To nie krasnoludki wymyśliły instytucję tymczasa własnego, to nie krasnoludki inicjowały kwesty od września, dzieląc się 50:50 z kotami na kociarni. I żadna z kwest nie była w całości przeznaczona na tymczasy własne. Nie wszystkie koszty własnych tymczasów idą przez afn, np. kocurek z wypadku z placu na stawach (umarł) trafił do krakvetu i Kalina za niego zapłaciła, prosząc o zwrot z tzw. skarpetki wolontariuszy, ale ta pozycja nie figuruje w wyliczeniach kosztów generowanych przez tymczasy własne. Atmosfera jest, jaka jest. Tymczasów własnych jest tyle samo, ile kotów pod opieką afn, statystyka jest statystyką. Wiem, że Fundacja ma też koszty stałe, ale to nie zmienia faktu, że tymczasy własne też chorują, generują koszty... Za chwilę znajdzie się kolejny kot z wypadku i nieszczęście będzie miał ten, do kogo akurat zadzwonią. A skarpetka własna daje komfortowe poczucie, że nie zostanę z rachunkiem sama.
Koty z działek na nowohuckiej łapałam i woziłam sama, sterylizacje były miejskie, natomiast za pobyt i leczenie płaciłam z własnej kieszeni, w sumie 13 dorosłych i 8 maluchów. Zrobiłam to, bo afn nie mógł, a pan Józef zadzwonił do mnie akurat (a to pech). Mogłam powiedzieć, że proszę zadzwonić za rok, bo teraz fundacja nie ma kasy, ale za rok byłoby tych kotów 26 + 16 albo więcej... Chciałabym mieć poczucie, że jak zacznę wiosną sterylizacje ostatnich 5 kotów, to koszty ich pobytu będę mogła pokryć ze skarpety...
[edit: pisząc "kupuje kotom" chodziło mi o tymczasy aefenu, które czasem mamy...
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Śro lis 30, 2011 8:59 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

lutra pisze:
miszelina pisze:To ja dodam od siebie, też żeby było jasne: kwestuję, niezależnie od tego, czy jest to kwesta na Fundację, czy na tymczasy własne (bo i to, i to to koty), pracuję w kociarni, nie napiszę, ile pieniędzy dodatkowo w nią wkładam, kupując z własnej kieszeni środki czystości, karmę itp., mam fundacyjnego kota pod opieką wirtualną (też kaska!), a każdego tymczasa (w tym i Jaśka) karmię i leczę na koszt własny, bez fundacyjnej zniżki, bo pracuję za długo i do fundacyjnego weta mam za daleko. Aha, finansowym krezusem nie jestem, ale zadłużam się jedynie na własne konto. Nie stać mnie na więcej, więc nie biorę więcej kotów. Całego świata i tak nie uratuję. Jasne i proste.

Jak Fundacja finansowo padnie, to niestety wszystkie koty będą musiały przejść na tę metodę.

Ode mnie tyle.

Miszelino, każdy z nas kupuje kotom karmę i żwir z własnej kieszeni. niektórzy nawet własnymi autami za benzynę z własnego portfela je wożą do weterynarza. Nie chodzi o licytowanie się, kto włożył więcej, kto mniej, kto gdzie chodzi i jak. Jak słusznie napisałaś, koty to koty. Koty są równe, własne i nie. To nie krasnoludki wymyśliły instytucję tymczasa własnego, to nie krasnoludki inicjowały kwesty od września, dzieląc się 50:50 z kotami na kociarni. I żadna z kwest nie była w całości przeznaczona na tymczasy własne. Nie wszystkie koszty własnych tymczasów idą przez afn, np. kocurek z wypadku z placu na stawach (umarł) trafił do krakvetu i Kalina za niego zapłaciła, prosząc o zwrot z tzw. skarpetki wolontariuszy, ale ta pozycja nie figuruje w wyliczeniach kosztów generowanych przez tymczasy własne. Atmosfera jest, jaka jest. Tymczasów własnych jest tyle samo, ile kotów pod opieką afn, statystyka jest statystyką. Wiem, że Fundacja ma też koszty stałe, ale to nie zmienia faktu, że tymczasy własne też chorują, generują koszty... Za chwilę znajdzie się kolejny kot z wypadku i nieszczęście będzie miał ten, do kogo akurat zadzwonią. A skarpetka własna daje komfortowe poczucie, że nie zostanę z rachunkiem sama.
Koty z działek na nowohuckiej łapałam i woziłam sama, sterylizacje były miejskie, natomiast za pobyt i leczenie płaciłam z własnej kieszeni, w sumie 13 dorosłych i 8 maluchów. Zrobiłam to, bo afn nie mógł, a pan Józef zadzwonił do mnie akurat (a to pech). Mogłam powiedzieć, że proszę zadzwonić za rok, bo teraz fundacja nie ma kasy, ale za rok byłoby tych kotów 26 + 16 albo więcej... Chciałabym mieć poczucie, że jak zacznę wiosną sterylizacje ostatnich 5 kotów, to koszty ich pobytu będę mogła pokryć ze skarpety...
[edit: pisząc "kupuje kotom" chodziło mi o tymczasy aefenu, które czasem mamy...

Ale ja nie mam nic przeciwko skarpetce i róbcie sobie z nia co checie, skoro biezecie tymczasy wlasne. Ja tej instytucji nie rozumiem. Dla mnie jest jasne, ze jezeli nie mam kasy i fundacja nie ma kasy, to nie biore kota, bo nie mam za co go utrzymać. Ja nie wierze w mikołaja :evil: Trudno, musze odmówić i odmawiam nie jeden raz, wierz mi.

Mnie zabolał fakt, ze Annazoo rozróznia osoby, od których oczekuje sie "tylko" pracy od takich, od których oczekuje sie pracy i wkladu finansowego. I dlatego moje wyjasnienia, bo jakoś glupio mialam wrazenie, ze pije personalnie do mnie, bo ja nie mam wlasnych tymczasów. Kazdy z nas angazuje sie jak moze, tylko mam wrazenie, ze niektórzy angazuja sie bardziej, jeśli moga bardziej na tym skorzystać "ich" koty.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro lis 30, 2011 9:10 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

Miszelino, prosta matematyka: mam tymczasy własne, przez mój brak asertywności, karczochowatość i działanie pod szyldem afn. No i mam te tymczasy, czasem okazuje się, że chorują bardziej niż powinny, a czasem krótka piłka odrobaczanie, szczepienie i do domu. Angażuję się w działania fundacyjne robiąc ogłoszenia itp. No i czasem potrzebuję wsparcia, albo wsparcia potrzebują osoby, których działania są mi bliskie, a los zwierząt, którym pomagają leży mi na sercu (głupia ja, bo się emocjonalnie angażuję i w afn i w koty poza afn) i te koty potrzebują leczenia... no i myślę, sobie, że fajnie, że mogę, kwestując, tym kotom pomóc, bo fundacja nie ma takiej możliwości, a tu zonk. Nie można, więc dokonuję prostego rachunku. zamiast stać w galerii, a nie pracować, żeby zarobić pieniądze na "tymczasy własne",które tylko z nazwy są własne, to ja popracuję i zarobię, żeby wydać na tymczasy "własne".
wiem, że nie jest łatwo zarządzać fundacją i każda decyzja w zakresie oszczędności będzie niepopularna. tylko ni cholera nie zrozumieją. My się posprzeczamy, podokuczamy sobie, popełnimy parę uszczypliwości, obrazimy może nawet. wylejemy żale. a długi kotów będą takie same. To już mój ostatni wpis w tej materii, bo nie chce mi się pisać i myśleć.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Śro lis 30, 2011 9:17 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

może już wystarczy...
Wyjście jest jedno, bardzo proste. Jeżeli jest tyle zastrzeżeń do pracy fundacji wystarczy przestać z nią współpracować. Zawsze można założyć własną i pokazać innym jak się to robi aby było dobrze. Pozytywnych wzorców nigdy dosyć. Jeżeli mnie się coś nie podoba to zwyczajnie zabieram swoje zabawki, mówię dziękuję i do widzenia. Krótka piłka i ostre cięcie. W prawo albo w lewo.
Miało być to omówione na zebraniu, nie było chętnych dlatego piszę tutaj. Do niedzieli proszę o ostateczną deklarację (zostanie to tez wysłane na pw aby nie było, że ktoś nie doczytał) co do dalszej współpracy. I to będzie najzdrowsze wyjście z sytuacji.
Z mojej strony EOT

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 30, 2011 9:18 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

miszelina pisze:
lutra pisze:
miszelina pisze:To ja dodam od siebie, też żeby było jasne: kwestuję, niezależnie od tego, czy jest to kwesta na Fundację, czy na tymczasy własne (bo i to, i to to koty), pracuję w kociarni, nie napiszę, ile pieniędzy dodatkowo w nią wkładam, kupując z własnej kieszeni środki czystości, karmę itp., mam fundacyjnego kota pod opieką wirtualną (też kaska!), a każdego tymczasa (w tym i Jaśka) karmię i leczę na koszt własny, bez fundacyjnej zniżki, bo pracuję za długo i do fundacyjnego weta mam za daleko. Aha, finansowym krezusem nie jestem, ale zadłużam się jedynie na własne konto. Nie stać mnie na więcej, więc nie biorę więcej kotów. Całego świata i tak nie uratuję. Jasne i proste.

Jak Fundacja finansowo padnie, to niestety wszystkie koty będą musiały przejść na tę metodę.

Ode mnie tyle.

Miszelino, każdy z nas kupuje kotom karmę i żwir z własnej kieszeni. niektórzy nawet własnymi autami za benzynę z własnego portfela je wożą do weterynarza. Nie chodzi o licytowanie się, kto włożył więcej, kto mniej, kto gdzie chodzi i jak. Jak słusznie napisałaś, koty to koty. Koty są równe, własne i nie. To nie krasnoludki wymyśliły instytucję tymczasa własnego, to nie krasnoludki inicjowały kwesty od września, dzieląc się 50:50 z kotami na kociarni. I żadna z kwest nie była w całości przeznaczona na tymczasy własne. Nie wszystkie koszty własnych tymczasów idą przez afn, np. kocurek z wypadku z placu na stawach (umarł) trafił do krakvetu i Kalina za niego zapłaciła, prosząc o zwrot z tzw. skarpetki wolontariuszy, ale ta pozycja nie figuruje w wyliczeniach kosztów generowanych przez tymczasy własne. Atmosfera jest, jaka jest. Tymczasów własnych jest tyle samo, ile kotów pod opieką afn, statystyka jest statystyką. Wiem, że Fundacja ma też koszty stałe, ale to nie zmienia faktu, że tymczasy własne też chorują, generują koszty... Za chwilę znajdzie się kolejny kot z wypadku i nieszczęście będzie miał ten, do kogo akurat zadzwonią. A skarpetka własna daje komfortowe poczucie, że nie zostanę z rachunkiem sama.
Koty z działek na nowohuckiej łapałam i woziłam sama, sterylizacje były miejskie, natomiast za pobyt i leczenie płaciłam z własnej kieszeni, w sumie 13 dorosłych i 8 maluchów. Zrobiłam to, bo afn nie mógł, a pan Józef zadzwonił do mnie akurat (a to pech). Mogłam powiedzieć, że proszę zadzwonić za rok, bo teraz fundacja nie ma kasy, ale za rok byłoby tych kotów 26 + 16 albo więcej... Chciałabym mieć poczucie, że jak zacznę wiosną sterylizacje ostatnich 5 kotów, to koszty ich pobytu będę mogła pokryć ze skarpety...
[edit: pisząc "kupuje kotom" chodziło mi o tymczasy aefenu, które czasem mamy...

Ale ja nie mam nic przeciwko skarpetce i róbcie sobie z nia co checie, skoro biezecie tymczasy wlasne. Ja tej instytucji nie rozumiem. Dla mnie jest jasne, ze jezeli nie mam kasy i fundacja nie ma kasy, to nie biore kota, bo nie mam za co go utrzymać. Ja nie wierze w mikołaja :evil: Trudno, musze odmówić i odmawiam nie jeden raz, wierz mi.

Mnie zabolał fakt, ze Annazoo rozróznia osoby, od których oczekuje sie "tylko" pracy od takich, od których oczekuje sie pracy i wkladu finansowego. I dlatego moje wyjasnienia, bo jakoś glupio mialam wrazenie, ze pije personalnie do mnie, bo ja nie mam wlasnych tymczasów. Kazdy z nas angazuje sie jak moze, tylko mam wrazenie, ze niektórzy angazuja sie bardziej, jeśli moga bardziej na tym skorzystać "ich" koty.


To nie ja rozróżniam.
Boli mnie fakt, że takie rozróżnienie istnieje. Dlatego dałam temu wyraz.
Z Ciebie, Miszelino, zaczerpnęłam tylko sformułowanie, doskonałe.
Nie wiem jakiego masz tymczasa, nie wchodzę zbyt często na Twój wątek, w tytule masz tymczasowanie.
I nie myślałam o Tobie, choć widzę, że może powinnam, bo reagujesz personalnie na wiele pojawiających się wpisów.
Świat nie kręci się ani wokół mnie, ani wokół Ciebie.
Myślałam o kilku DT obciążonych tymczasami. Siebie też nie miałam na myśli.
Co miałam na myśli jasno zostało wyrażone. Można przeczytać kolejny raz.

Annazoo

 
Posty: 5046
Od: Nie lis 28, 2010 14:22
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 30, 2011 9:21 Re: K-ów, no i gdzie te domy dla naszych podopiecznych?

lutra pisze:Miszelino, prosta matematyka: mam tymczasy własne, przez mój brak asertywności, karczochowatość i działanie pod szyldem afn. No i mam te tymczasy, czasem okazuje się, że chorują bardziej niż powinny, a czasem krótka piłka odrobaczanie, szczepienie i do domu. Angażuję się w działania fundacyjne robiąc ogłoszenia itp. No i czasem potrzebuję wsparcia, albo wsparcia potrzebują osoby, których działania są mi bliskie, a los zwierząt, którym pomagają leży mi na sercu (głupia ja, bo się emocjonalnie angażuję i w afn i w koty poza afn) i te koty potrzebują leczenia... no i myślę, sobie, że fajnie, że mogę, kwestując, tym kotom pomóc, bo fundacja nie ma takiej możliwości, a tu zonk. Nie można, więc dokonuję prostego rachunku. zamiast stać w galerii, a nie pracować, żeby zarobić pieniądze na "tymczasy własne",które tylko z nazwy są własne, to ja popracuję i zarobię, żeby wydać na tymczasy "własne".
wiem, że nie jest łatwo zarządzać fundacją i każda decyzja w zakresie oszczędności będzie niepopularna. tylko ni cholera nie zrozumieją. My się posprzeczamy, podokuczamy sobie, popełnimy parę uszczypliwości, obrazimy może nawet. wylejemy żale. a długi kotów będą takie same. To już mój ostatni wpis w tej materii, bo nie chce mi się pisać i myśleć.


Ja tylko powtórze to, co juz wcześniej napisałam: jezeli kazdy bedzie myślał w kategoriach "tymczasów własnych", a nie takze Fundacji, to fundacja nie bedzie mieć zadnych pieniedzy, tylko długi, i skończy sie tak, jak w Krakvecie, czy ostatnio u dr Dudy: do weta tylko z gotówka, zadnych "fundacyjnych" znizek. Fundacja nie zarobi bez naszego zaangazowania i znowu ucierpia na tym koty.

Dla mnie tez koniec tematu, wracam do pracy.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, Google [Bot], moniczka102 i 403 gości