udało się wtrząchnąć po kawałeczku gourmetowego paszteta z tolfedyną i unidoksem - obu łbom.
tylko to takie mikroskopijne kawałeczki tabletki (np. 1/6), że w ogóle zastanawiam się, czy nie atomy tego leku nie weszły gdzieś do szczeliny miski/łyżki i czy nie wlazły im do zęba
i uwaga uwaga - mimochodem zapodałam małej do chorego oka Difadol, jak się zorientowała ocb, to skoczyła i podczepiła się pod sufit klatki :/ uspokoiłam ją, czekam aż minie kwadrans żeby spróbować z Gentamycyną.
za każdym razem jak podchodzę do małej, muszę zajmować czymś dużego (oczywiście żarciem), bo robi wielki raban, kiedy zaglądam do klaty. duży dziś rano wygłupiał się - zaczepiał małą leżąc brzuchem do góry i podrzucał myszkę (pierwszy objaw zabawy!) oczywiście jak się zorientował, że się obudziłam, od razu zaczął udawać dzikiego i przerażonego
jogurt i betaglukan to już w nocy, jak wrócę z uczelni. ok, idę próbować z genta, trzymajcie kciuki. Tarzan dostanie serek homogenizowany, żeby nie zauważył jak oprawiam jego siostrzyczkę





