
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Agn pisze:Bardzo dziękuję Broszce za objęcie wirtualną opieką Currana.
Agn pisze:Dziś Mbati ma nieco gorszy dzień. Mocniej chwieje się na łapach. Ale nadal samodzielnie drepcze do kuwety i robi kontrolę misek.
Agn pisze:[..]Mbati. Niestety, jest coraz słabszy. [..]
PcimOlki pisze:Kura. Kura jest ptaszyskiem nielotnym. Najważniejszym jest dla niej, w którym kącie podwórka wygrzebać dziś robaka na obiad. Zaś przy kompocie, robaka popiwszy, czasem marzy, jak pięknie by wzlecieć w przestrzeń, gdzie orły, sokoły, wróble i wrony, pliszki, słowiki, sroki złodziejki, kukułki matki wyrodne, swobodnie fruwają. Lecz kura nielootna jest, a miejscem pisanym jej kurnik. W kurniku głośnym gdakaniem obwieszcza lisicy, co norke ma nieopodal pagórka, jajeczne śniadanko dla wesołych lisiątek. Nie wzbije się kura do lotu. Nie zagdaczą wrony siedzące na grzędzie. Taka kura.
Agn pisze:(...)
Pozwolę sobie upublicznić pewien wpis, który wczoraj poprawił mi nieco nastrój:PcimOlki pisze:Kura. Kura jest ptaszyskiem nielotnym. Najważniejszym jest dla niej, w którym kącie podwórka wygrzebać dziś robaka na obiad. Zaś przy kompocie, robaka popiwszy, czasem marzy, jak pięknie by wzlecieć w przestrzeń, gdzie orły, sokoły, wróble i wrony, pliszki, słowiki, sroki złodziejki, kukułki matki wyrodne, swobodnie fruwają. Lecz kura nielootna jest, a miejscem pisanym jej kurnik. W kurniku głośnym gdakaniem obwieszcza lisicy, co norke ma nieopodal pagórka, jajeczne śniadanko dla wesołych lisiątek. Nie wzbije się kura do lotu. Nie zagdaczą wrony siedzące na grzędzie. Taka kura.
Agn pisze:A w domu u nas - to jak zwykle.
Doskonale wiem, którego kota skąd i od kogo mam. Wiem kiedy do mnie przyszedł, z jakimi przypadłościami, na co chorował i czym oraz kiedy był leczony. Z racji tego, że w ciągu ponad trzech lat było ich ponad sto dwadzieścia, na wszelki wypadek sobie notuję. Umiem pisać. O.
Agn pisze:Nie pierwszy raz już obserwuję pewien mechanizm społeczny, a uszczegóławiając - komunikacyjny.
Ktoś, powodowany wątpliwościami i podejrzeniami, zadaje pytanie. Dostaje odpowiedź, która mu się nie podoba, bo nie jest potwierdzeniem supozycji zawartych w pytaniu. Ponawia zatem pytanie i znowu otrzymuje odpowiedź, która nie tyle mu nie wystarcza, co najzwyczajniej w świecie nie potwierdza jego domniemań. I znowu pyta. Pyta tak długo, aż odpowiadającemu [odpowiadającym] znudzi się wyjaśnianie wciąż tego samego. Koniec jest zwykle taki, że pytający obwieszcza, że nikt nie udzielił mu odpowiedzi, więc zapewne jest tak, jak przypuszczał.
Zadziwiający jest brak dopuszczenia przez pytającego do świadomości odpowiedzi, która jest odpowiedzią na zadane pytanie, tylko nie taką, jakiej pytający potrzebuje do potwierdzenia swej apriorycznej tezy. Ale czy to wina odpowiedzi/odpowiadającego?
Niezmiennie mnie ten mechanizm zadziwia i - skrycie - podziwiam taką demagogię, która za cenę posądzenia o głupotę i brak zdolności rozumienia, stawia na swoim. Trzeba być niezłym twardzielem, żeby to znieść i strawić. Ale zysk w sumie jest spory - przyklepanie własnej racji.
Użytkownicy przeglądający ten dział: alaindidier2 i 54 gości