Kwiatuszek wlasnie lezy na moich kolanach I przytula sie do reki, ale rozglada sie zainteresowany swiatem. Lapami probuje zaczepiac inne koty. Mruczy. Domyc sie jeszcze mu nie udalo, brudny jest straszliwie. Wyglada, ze nie boli go nic teraz, ale zapedow do skakania nie ma.
Kwiatuszek zrasta sobie miednicę, już 3 tygodnie w klatce, czyli jak dobrze pójdzie, to już z górki. Co prawda świruje okrutnie, wiesza się na prętach, zaczepia łapami każdego przechodzącego obok kota, żwirem sypie na parę metrów. No i straszliwie głośno się zachowuje - a na domowe odgłosy nie reaguje, więc obstawiam, że jednak słuchu nie dostał w wyprawce od matki natury.