

Julkę poznałam chyba ze dwa czy trzy miesiące temu. Na terenie mojej pracy jest kilka kotów, ale wszystkie zawsze były dzikie... z wyjątkiem pewnej burej bidy. Stało to takie biedne przy sąsiednim budynku i miauczało z głodu. Do tego tak strasznie się łasiła do ludzi. Tak oto zaczęło się dokarmianie Julki. Młoda wycwaniła się do tego stopnia, że ma jakieś 10 minut przed moim przyjściem zjawiała się w jednym miejscu i czekała na śniadanie. Wszyscy znajomi nawet śmiali się, że to mój kot. Zaczęło się robić coraz zimniej a Julka coraz częściej podchodziła do drzwi budynku, jakby chciała się w nim schować przed zimnem. Zaczęliśmy szukać jej domu, jednak nikt nie chciał się podjąć opieki. Ja nie ukrywam, też za bardzo nie chciałam. Nie planowaliśmy drugiego kota.
W końcu koleżanka zdecydowała, że ją bierze. Nie będę wnikać co tam się działo. Fakt jest faktem, że w przeciągu trzech tygodni Julka dwa razy jej uciekła i wróciła na nasz teren. (Chyba nie odpowiadały jej u tej dziewczyny dwa psy i jeszcze jeden kot). Przy drugiej ucieczce mój Misiek zadecydował, że przyjedzie z kontenerkiem i zabierzemy Julkę do siebie. I tak się stało. Cieszyłam się ale i byłam pełna obaw. Nie wiedziałam jak to się wszystko ułoży i jak na to zareaguje rodzinka.
nim pojechaliśmy do domu wstąpiliśmy do naszej przychodni. I tu niestety przeżyliśmy. Julka ma BIAŁACZKĘ. Popłakałam się, Misiek się załamał. Zabraliśmy ją do domu. Z jednego pokoju zrobiliśmy kwarantannę i.... baliśmy się wejść do Julki. Zastanawialiśmy się nawet czy się jej nie pozbyć.

I tak oto mieliśmy już dwa koty. Niuniek przeszedł serię szczepionek. Odczekaliśmy w sumie 5 tygodni i teraz powoli się docieramy. W najbliższym czasie czeka nas sterylizacja i powtórka testów. Nawet nasza pani weterynarz trzyma kciuki, żeby wyniki wyszły negatywne. Nawet teraz jak to piszę to małe bure futro o wielkich smutnawych oczach leży pod moim krzesłem i od czasu tylko coś piśnie. Pewnie zaraz się ożywi i będzie dręczyć albo Niuńka albo swoje zabawki. Skończy się pewnie znowu na wielkiej burej kulce przetaczającej się z iskiem po mieszkaniu. Ale czekam cierpliwie, może w końcu się zaprzyjaźnią.
Zapraszam wszystkich do zaglądania tutaj. W miarę możliwości będę podawać najnowsze wiadomości od Niuńka i Julki.