To moja córka Ania adoptowała tego kotka ! Jest śliczny, malutki (myślałam, że ma kilka miesięcy, a nie ok. 10 lat !). Bardzo grzeczny, przymilny. pcha się na kolana i depcze, słodki ogromnie!
My też mamy zwierzątka i wszystkie przygarnięte, więc Ani było smutno, gdy wyprowadziła się "na swoje". Mamy dwa koty od siostry, którą po przeprowadzce musiała im znaleźć nowy dom. mamy też psa - suczkę on-kę przygarniętą przez forum Dogomania. Wzięliśmy ją po śmierci pierwszej on-ki Saby (też wziętej od znajomych, którym nie potrafiła pilnować hurtowni, bo była zbyt przyjazna

) Wpisaliśmy na google tak impulsywnie "Saba owczarek" i "wyskoczyła" nowa Sabcia - ośmioletnia, z klapniętym uszkiem, bez przednich zębów, strachliwa - i nikt jej nie chciał, przebywała w DT, bo w schronisku inne suki chciały ją zagyżć na cieczkowni

I jest u nas od trzech lat. Dalej mocno dziwna, strachliwa, ma swoje fobie - ale niekłopotliwa, taki niewidzialny pies, co dla nas jest nietypowe, gdyż wszystkie nasze zwierzęta są na maksa rozpuszczone, ale jej się nie da... Co prawda reklamowano ją: jako "pies idealny - spokojny, leży i czeka na właściciela".

Ale kochamy ją bardzo.
Uważam, że trzeba ratować takie opuszczone zwierzątka, my mamy dobre doświadczenia - nasze zwierzątka są kochane, niekłopotliwe, choć koty są bardzo rozpuszczone

Dostarczają nam dużo radości.
Pozdrowienia i życzenia dużo DS dla zwierzątek. Ja teraz "pracuję" nad przyjaciółmi, aby wzięli kotka ze schroniska. Niedawno odeszła jej kotka Gapcia, też nierasowa, przygarnięta nie ze schroniska, a przez znajomych, ale niestety obciążona genetycznie chorobą wątroby i męczyli się 4 lata. Sporo to kosztowało trudu i pieniędzy. Namawiam ich teraz na zwierzątko ze schroniska, ale boją się chorowitego kota, bo nie mają samochodu, aby wozić kotka do weta, no i finanse spore przy chorobach zwierzątka - wiadomo. Mieszkają w niedużym mieszkaniu na 4 piętrze, więc kotek byłby niewychodzący, na pewno chcieliby też, aby kotek żył dłużej niż 2-3 lata, gdyż bardzo przeżyli śmierć swojej Gapci.
Mam pytanie - czy niewidomy kotek jest bardzo kłopotliwy, czy daje sobie radę w mieszkaniu ? Czy jakoś to poznać, że nie widzi ? Ja myślę, że trafia do kuwetki, miseczki, poznaje ludzi, podchodzi, pieści się, jak inne koty, gdyż kieruje się węchem i słuchem - czy mam rację ? Czy można zaproponować takiemu starszemu spokojnemu małżeństwu niewidzącego kotka ?
Ci Państwo mogliby wziąć kotka gdzieś na wiosnę, gdyż Pani jedzie w lutym do sanatorium, nie chcą zostawić kotka pod doraźną opieką na początku adaptacji, planują też remont mieszkania -więc potrzebują czasu. Im zależy, aby kotek nie był chorowity i adaptował się mieszkaniu, potrafił pozostać sam kilka godzin oraz nie był zbyt "dziki" do ludzi, "kolankowec" mile widziany. "Uroda" i wiek kotka chyba mniej ważne, choć z rozmowy wnioskuję, że boją się "starego", aby nie odszedł zbyt szybko.
Pozdrowienia.