


Właśnie wróciłam. Obeszłam Dantyszka, Rapackiego, Mianowskiego, Mochnackiego, Hoffmanowej, Zapolskiej , Korzeniowskiego, byłam praktycznie wszędzie. Kotów ani widu ani słychu. Za zimno, muszę jakoś wygospodarować czas w dzień. Koty już pochowane, tylko czy tam jest moja Ogrynia? Oby nie przekroczyła Grójeckiej. Widziałam na Mianowskiego dwa miejsca gdzie karmią koty, także na Zapolskiej, tej wąziutkiej uroczej uliczce. Wiem już gdzie jest lecznica i sklep, widziałam stojący tam domek a w nim miseczki z jedzeniem.
Mam nadzieję, że to mądra koteczka i nie będzie próbowała zmierzyć się z ulicznym ruchem na Wawelskiej czy Grójeckiej. Chociaż Raszyńska i Krzyckiego też są ruchliwe

Padam na przysłowiowy pysk, jestem zmęczona i fizycznie i psychicznie.
Załatwianie papierów dla NFZ w sprawie cioci - to jest dopiero wyzwanie!


