rudy bestyj i minikot... plus Kosmicia i Migotka :D

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 22, 2011 7:40 Re: puchata bestyjka spod samochodu (nowe fotki str. 19!)

Też nam się podoba Twój Kocisz :D :1luvu: :kotek:

Jest cudny :1luvu:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Wto lis 22, 2011 11:26 Re: puchata bestyjka spod samochodu (nowe fotki str. 19!)

Przyznać muszę, że miałam chwile zwątpienia. Wydawało mi się, że kot nie darzy mnie jakimś szczególnym uczuciem. Byłam jego "mamą", ale dorósł, stał się niezależnym młodym mężczyzną, więzy między nami naturalnie się rozluźniły. I słusznie, bo przecież w Łodzi bywam co 2-3 tygodnie i fatalnie by wyszło, gdyby za mną tęsknił. Wciąż jednak było mi trochę smutno...

Ale kot i na mnie ma swoje sposoby. Podstawa - spanie w moim łóżku, tuż koło poduszki. Każdego wieczora kot przyłazi do mnie, mruczy, łapami ugniata swój ulubiony koc (specjalnie w tym miejscu położony, a co!) i układa się do snu. Na tym jednak się nie kończy - ostatnio tak kombinował, żeby przy okazji przytulić się do mnie, a jak tylko gładziłam jego futerko czy drapałam go pod brodą, przewracał się brzuszkiem do góry i mruczał jeszcze głośniej, jak mały silniczek od motoroweru. To jednak nic, lepszy był rano. Codziennie ok. 9, kiedy wstaje moja mama, kot dostaje śniadanie (za dnia je co jakieś 4 godziny, w nocy wcale - może co najwyżej chrupki pojeść, ale ich nie lubi, więc rusza tylko w razie najwyższej konieczności). Ja wstałam chwilę później, kiedy kot zjadł już swoją porcję. Nie był więc głodny! A gdy tylko pojawiłam się w kuchni, kot zamiauczał tak słodko, wskoczył na szafkę i wyciągnął łepek w moją stronę, żeby mordką otrzeć się o mój policzek. Czyż to nie straszne? Potwór jest bez litości, po prostu trzeba go uwielbiać... :lol:

Oczywiście, jak na drapieżnego mężczyznę przystało, nie zawsze jest takim rozkosznym mięczakiem. Moja lewa ręka jest tego doskonałym dowodem. Piłeczki, piórka, poduszeczki - wszystko fajne, ale ludzka ręka najfajniejsza. Drapać to raczej nie drapie, ale mocno chwyta łapami i wbija w skórę te swoje ostre jak szpilki zębiska. Szczękę na surowym mięsie ma wyćwiczoną, więc uścisk godny pitbulla... A z jaką pasją to robi! Wąsy stroszy, uszy kładzie na płasko, gryzie i kopie tylnymi łapami. Jak mu się nudzi, sam zaczyna. A poza tym jest wiecznie gotowy do zabawy w kobrę.

Obrazek Obrazek

Jak zabawa w kobrę wygląda? Tak jak na zdjęciach. Kot robi groźne miny, zaczepia łapą, a w końcu skacze i atakuje udającą węża rękę - i bawi się przy tym wyśmienicie. Ręka bawi się trochę gorzej, ale czego się nie robi dla kociego szczęścia? ;)

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

O poduszce elektrycznej i skrzynce po piecu kaflowym opowiem później. ;)
Ostatnio edytowano Wto lis 22, 2011 19:57 przez alukah, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek + Kosmicia i Migotka
Moje koty żywię BARFem.

alukah

 
Posty: 420
Od: Wto maja 31, 2005 15:16
Lokalizacja: Łódź/Lublin

Post » Wto lis 22, 2011 11:32 Re: puchata bestyjka spod samochodu (nowe fotki str. 19!)

Ooooo!
Widzę, że trenujesz ryżola do wystepów na kocich wystawach 8)
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 22, 2011 11:43 Re: puchata bestyjka spod samochodu (nowe fotki str. 19!)

Cudny jest, jakbym widziała mniejszą wersję Misi :1luvu:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16616
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lis 22, 2011 11:51 Re: puchata bestyjka spod samochodu (nowe fotki str. 19!)

alukah pisze:
O poduszce elektrycznej i skrzynce po piecu kaflowym opowiem później. ;)




Opowiadaj, opowiadaj :D
Tak cudnie się czyta Twoje opowieści :D :kotek: :D
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Wto lis 22, 2011 14:44 Re: puchata bestyjka spod samochodu (nowe fotki str. 19!)

Piękny kocurro :1luvu:
Niecierpliwie czekam na opowieść o poduszce elektrycznej i piecu.
Obrazek Obrazek
Sprawdź, czy kupujesz produkty firm prowadzących testy na zwierzętach: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=8&t=156138
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=600483

alata

 
Posty: 1989
Od: Pt lis 19, 2010 1:25
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto lis 22, 2011 22:25 Re: puchata bestyjka spod samochodu (nowe fotki str. 19!)

Jeśli spodziewałyście się jakichś opowieści dziwnej treści, to muszę Was rozczarować - opowieści o elektrycznej poduszce i skrzynce po kaflach są całkiem przyziemne i typowo kocie. ;)

Pierwsza jest krótka. W moim pokoju (mimo dwóch rudych krótkonożnych termoforów) było paskudnie zimno, a mama słysząc moje jęki i narzekania przypomniała sobie, że ma na to radę - poduszkę elektryczną. To oczywiście nie jakaś uproszczona wersja krzesła elektrycznego używanego swego czasu w Stanach (do czego, to chyba wiadomo), a takie sprytne urządzenie, które po podłączeniu do prądu przyjemnie się nagrzewa. A jak się szybko okazało - nie tylko ja jestem amatorką takich sprzętów. Kot, z początku nie zauważywszy ukrytej pod kocem poduszki, wskoczył na kanapę, dziarsko pomaszerował w stronę swojego legowiska - i nagle stanął jak wryty. Pod łapami coś mu zaszeleściło. Zmarszczył czoło, schylił łepek, powęszył chwilę. I wtedy musiał poczuć, że w łapy robi mu się przyjemnie ciepło. Chwilę więc podreptał w miejscu, zrobił kółeczko (w iście psim stylu) i ułożył się elegancko na samym środku poduszki. Wytrzymał może pięć minut, za gorąco się zrobiło. Potem pilnował, żeby tylko część kota (zwykle tylna) znajdowała się na poduszce i leżał brzuchem do góry, żeby się nie przegrzać - totalnie wyluzowany i wyraźnie rozanielony. Następnego dnia, kiedy wyłączyłam tę poduszkę, rozczarowany przycupnął na niej ze smętną miną, jakby czekał, aż sama zacznie działać... Kiedy mnie nie ma, kot w pokoju śpi sam, więc mama obiecała, że w chłodne noce będzie mu włączać prywatne ogrzewanie. Niech ma kot trochę radości z życia. :mrgreen:

Z piecem kaflowym to zupełnie inna historia. Jako wprowadzenie - trochę tła. Mieszkamy w ponad stuletniej kamienicy, całkiem ładnej i nieźle utrzymanej. Kiedyś, dawno dawno temu, mieszkanie było ogrzewane za pomocą wielkich kaflowych pieców. Z czasem wkład tych pieców zamieniono na elektryczny, a wraz z instalacją centralnego ogrzewania - w ogóle zrezygnowano z ich używania. Ja na przykład nie pamiętam, żeby któryś z naszych kiedykolwiek działał. Może dlatego do dzisiaj - z chyba czterech - ostał się jeden. To taki dwumetrowy kloc, z wyglądu dość neutralny, beżowy i nieciekawy. Ani szpeci, ani zdobi. Nagle moi rodzice uznali (po ponad 20 latach mieszkania z nim w jednym pokoju), że im stary piec nie pasuje. I kupują nowy. Zielony, zdobiony, z japońskim widoczkiem wymalowanym na kafelkach. Strasznie stary, szpanerski, z jakiejś sławnej fabryki pieców kaflowych (nie pytajcie jakiej, bardzo ładnie Was proszę). Jak wymyślili, tak zrobili. W zeszły weekend pojechali do Nysy i kilka skrzynek tego pieca przywieźli (bo on jest rozłożony na części, każdy kafel osobno, z własnym numerkiem i dokumentacją, a u nas to ma jakaś specjalna ekipa montować - całe cyrki). Tyle w kwestii pieca, był potrzebny tylko po to, żeby prawdziwego bohatera tej opowieści sprowadzić - starą, zakurzoną drewnianą skrzynkę wypełnioną pomiętymi gazetami, w które owinięte były te kafle. Tak jest - skrzynka z gazetami! To dopiero atrakcja! Kot był zachwycony. Najpierw w skupieniu skrzynkę obwąchiwał, kawałek po kawałku. Potem łapką gazety trącał. A potem z rozbiegu wskoczył do środka i zanurkował na samo dno. Ukryty pod warstwą papierów tylko rączkę spomiędzy deseczek wystawiał i próbował znienacka skarpetę brata upolować. Z zadowolenia aż gryzł te śmiecie... Ja nie rozumiem, co koty mają z tym włażeniem do pudełek, ale skrzynki najwyraźniej sprawdzają się równie dobrze, a ta - stara i ciekawie pachnąca - sprawiła kotu frajdę na dobrych kilka godzin. W końcu jakaś wymierna korzyść z tego pieca. :lol:

Obrazek Obrazek Obrazek

A longcata widzieliście? Fajny, nie? :1luvu:

Obrazek
Obrazek Obrazek + Kosmicia i Migotka
Moje koty żywię BARFem.

alukah

 
Posty: 420
Od: Wto maja 31, 2005 15:16
Lokalizacja: Łódź/Lublin

Post » Wto lis 22, 2011 22:40 Re: puchata bestyjka spod samochodu (nowe fotki str. 19!)

O, jeszcze jedno, póki pamiętam. Ja wspominałam już, że mój kot jest świetny, nie? Poważnie, jest kotem DOSKONAŁYM, na co mogę przedstawić liczne dowody. Już samo to, że pozwala ze sobą robić wszystko, nie tracąc przy tym nic ze swojej godności i uroku osobistego. Można go brać na ręce, całować, miętosić i nosić na szyi jako futrzany kołnierz - znosi to dzielnie i ani miauknie. W sobotę zdał też celująco dwa kolejne testy. Pierwszy - tabletka na odrobaczanie. Już miałam wizję owijania kota ręcznikiem, otwierania mu na siłę mordki i wciskania tej tabletki prosto do gardła, popychając palcem. Kot wije się, wrzeszczy, wymachuje pazurami... I tego typu obrazki. ;) Tymczasem podzieliłam tę tabletkę na pół (zgodnie z waga kota), zmieszałam z płaską łyżeczką jego surowego żarcia, a on to zjadł i do czysta wylizał talerzyk. Tyle. Mission complete. :ok: Test drugi - chodzenie w kocich szeleczkach. Widziałam nawet na youtube'ie, jak niktóre koty reagują na szelki - kładą się biedaki, nieruchomieją, chodzić nie potrafią. Wykręcają się i kombinują, jak zdjąć z siebie to narzędzie tortur. Co na szelki Kocisz? Ano nic. Założyłam, wyregulowałam paski, puściłam go wolno - a on jakby nie zauważył. Pełen luz, żaden problem. Nawet na smyczy łaził dość sprawnie. DOSKONAŁY jest, mówię Wam. ;)
Obrazek Obrazek + Kosmicia i Migotka
Moje koty żywię BARFem.

alukah

 
Posty: 420
Od: Wto maja 31, 2005 15:16
Lokalizacja: Łódź/Lublin

Post » Wto lis 22, 2011 22:53 Re: puchata bestyjka spod samochodu (nowe fotki str. 19!)

Tak, to prawda :D Kocisz to kot DOSKONAŁY :ryk: :ryk: :1luvu:

Mój tak łatwo tabletki nie połknie, muszę się nieźle namęczyć a też jest ryży :D :ryk:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw lis 24, 2011 20:15 Re: rudy puchaty bestyj (nowe foty i opowieści str. 19 i 20!)

gratulacje dla Kocisza :ok:
mój Książę pan Jego Ekscelencja Juan Sanchez Villa-Lobos Ramirez :ryk: tablety łyka bez problemowo bez wkładki paszowej :mrgreen: .Ale (zawsze jest jakieś ale:) ) próbę zrobienia mu zastrzyku (nie daj bóg domięsniowego!) odbiera już jako jawna napaść na kocią godność. Nie ma opcji,żeby udało się to jednej osobie-nawet u weta ( a on w końcu w kłuciu futrzaczków ma wprawę..) wsparcie dodatkowej pary rąk jest bardzo wskazane 8O .Zawsze był charakterny i dumny (stąd ten przydługi przydomek :mrgreen: ) i nie było miejsca na negocjacje ;). Szelki bardzo popieram, bo i kota można w mieście przewietrzyć :lol: i w razie jakiś ruchów w terenie kocio tez ma trochę luzu-Ramirez też polubił szeleczki i śmigał na spacerkach aż miło!Teraz mamy małą przerwę,bo po małym domowym wypadku (kiepskie lądowanie na zbyt małej przestrzeni:( ) złamał łapkę,ale mam nadzieję ,że jeszcze wykorzystamy je do pierwotnego celu a nie jak teraz do przytrzymywania opatrunku (podobno koty z takiego opatrunku nie wysupłują się -Ramirez daje radę ekspresowo).
Głaski dla Kocisza i gratulacje dla Ciebie za urozmaiconą menażerię :ok:

marianka

 
Posty: 52
Od: Pon lis 14, 2011 21:21

Post » Czw lis 24, 2011 20:16 Re: rudy puchaty bestyj (nowe foty i opowieści str. 19 i 20!)

a zapomnialam dodać :Ramirez jest mniej więcej w tym wieku co Kocisz, tyle że nie rudzielec

marianka

 
Posty: 52
Od: Pon lis 14, 2011 21:21

Post » Czw lis 24, 2011 21:51 Re: rudy puchaty bestyj (nowe foty i opowieści str. 19 i 20!)

Śliczny kropkowany brzuszek :1luvu:

Mrata

 
Posty: 2906
Od: Pt cze 06, 2008 17:50
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw lis 24, 2011 22:51 Re: rudy puchaty bestyj (nowe foty i opowieści str. 19 i 20!)

Tabletki to różnie.
Felix zjada z godnością.Wkłada się troszkę głębiej w dziub i ...siup!Połyk.

Fiona walczy.
Wkłada całą siebie w plucie.Nie i już.Kiedy jej daję Omega-kwasy na "piekną cerę" to zwiewa pod łóżko.Na szczęście jako persica szybko zapomina PO CO tam weszła i wychodzi z takim zdziwieniem na pyszczku:"...Wiecie byłam pod łóżkiem...normalnie...eeee...ktoś wie co ja tam miałam zrobić...yyy..??"
No i bijem łapom jak to ona.

Ale szczyt to Amelka.
Mikrokoty potrafią: walić ,drapać ,uciekać i wyć w tym samym czasie!
Utalentowana kotka doprowadza moje dłonie do stanu mięska na tatra.Mam tyle zadrapń,że mnie pacjenci pytają czy "pani doktor ma kotka?".
Ma.
U weta dwa duże koty zachowują się z godnością.Wdzięk.Urok.Styl!
Dotąd byliśmy tam uwielbiani.
Teraz sie skończyło.
Amelia była: goniona po gabinecie, złapana, osyczała wetkę,oryczała ją.Ugryzła mnie ,ją drapnęła.
W końcu znalazła się w worku dla niegrzecznych kotków i unieruchomiona darła się w niebogłosy.
Badanie krwi zrobiono.
Trudniej utrzymac te 3 kg kota,niż prawie 6 kg Fionki i 7 Felka!

Melon jamnik zachowuje się wzorcowo: jak się mu coś podrzuci to połyka bez zaznania smaku.
Wprost z powietrza do przełyku.Czy to tabletka czy plaster szynki.

Jamnik kocha Amelkę.
Jak ją krzywdzą ( u weta np.) to protestuje.
Oszczekujac krzywdzicieli.
Np.weta.
Czekałam tylko kiedy ugryzie potwora co mu krzywdzi...żonę? córkę?siostrę?
Nie ugryzł.

Nasz wet jakby mniej nas lubi ostatnio...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lis 25, 2011 18:53 Re: rudy puchaty bestyj (nowe foty i opowieści str. 19 i 20!)

Właśnie przywiozłam do akademika malutkiego kota. Pół kilo szarego futerka z zaropiałymi oczkami. Na klinikach nikt go nie chciał, sam by siedział, głodny do rana... W życiu milszego kota nie widziałam. Łazi za mną krok w krok, łasi się i mruczy. :1luvu: Niech trenuje - musi zauroczyć moją mamę... :mrgreen:
Obrazek Obrazek + Kosmicia i Migotka
Moje koty żywię BARFem.

alukah

 
Posty: 420
Od: Wto maja 31, 2005 15:16
Lokalizacja: Łódź/Lublin

Post » Pt lis 25, 2011 19:04 Re: rudy puchaty bestyj (nowe foty i opowieści str. 19 i 20!)

alukah pisze:...musi zauroczyć moją mamę... :mrgreen:

Obstawiam w ciemno. 1:0 dla małego. Mama nie ma szans 8)
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, Google [Bot] i 28 gości