Problem z miauczącym kotem :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 20, 2011 2:46 Re: Problem z miauczącym kotem :(

felin pisze:Od umilania życia są np. książki, a kot to satysfakcja z relacji z myślącą i czującą istotą. I życie z nim ukladasz sobie na zasadzie wzajemnych kompromisów, a nie stawiania go do kąta, bo wydaje dźwięki.

Kot to również obowiązek i odpowiedzialność. To nie zabawka, w której zainstalowano przełącznik włącz-wyłącz.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Nie lis 20, 2011 2:50 Re: Problem z miauczącym kotem :(

Nie, to nie zarzut, to po prostu stwierdzenie.
Dziecko jest znacznie bardziej absorbujace niz kot.
kota zawsze można oddać do schroniska.

dla mnie stosunek do zwierząt jest miarą empatii do innych
skoro ktoś nie ma cierpliwości do durnego kotka, to tym bardziej nie bedzie miał cierpliwości do noworodka
Obrazek

andorka

 
Posty: 13757
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Nie lis 20, 2011 3:00 Re: Problem z miauczącym kotem :(

andorka pisze:dla mnie stosunek do zwierząt jest miarą empatii do innych


Ktoś napisał, że miarą człowieczeństwa jest stosunek do istot słabszych i zwierząt. Całkowicie zgadzam się z tym stwierdzeniem.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Nie lis 20, 2011 5:43 Re: Problem z miauczącym kotem :(

Czyli każdy kto nie lubi kotów, czy zwierząt, nie powinien mieć dzieci? To trochę ekstremalne, znam dużo takich osób z dziećmi i nijak sie to przekłada na cierpliwość do nich i wychowanie. Ja kocham koty a nie lubię dzieci, więc według mnie nie ma reguły. Przepraszam za OT ale ta dyskusja zmierza na jakieś bardzo dziwne i absurdalne tory.

moorland

 
Posty: 1422
Od: Pon cze 22, 2009 12:26
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 20, 2011 7:04 Re: Problem z miauczącym kotem :(

Wiecie co, kocham koty ale ten wątek czytam z przerażeniem...

Teksty że autorka wątku widocznie nie dość kocha kota skoro nie pozwala mu wejść na głowę....
To rozumiem że prawdziwa miłość polega na tym że trzeba czuć się we własnym domu zdominowanym przez kota i kotu wszystko wolno a człowiek to tylko służba bez własnego zdania a jedynym uczuciem jakie ma jest nieustająca miłość do kota? Na tym polega miłość? Widocznie nie dość kocham swoje koty. Jak mam coś do zrobienia a kot w tym czasie ma plany co do mnie - to sorry, ale musi poczekać.

Autorka wątku jest zmęczona jojczącym cały czas kotem - rozumiem że jako właściciel kota i osoba go kochająca nie ma prawa do tego? No - może prawo ma, ale nie ma prawa o tym głośno powiedzieć.
Zresztą nie mówiła, powiedziała gdy po dwóch latach z takim kotem jej facet zaczyna mieć dość. I pojawił się kłopot który próbuje rozwiązać.
Właścicielka kota zamiast dostać porady i wsparcie (ciekawe czy wszyscy potępiający byli by w nieustającej szczęśliwości mając takiego kota - łatwo się mówi o teorii) - została w sumie objechana.
Jak miło, a podobno miłość do kotów przekłada się na empatię.

Owszem - malutkie dziecko dużo płacze - ale nie jest to wtedy czas nieustającego szczęścia dla rodziców - jest to czas do przeczekania, przetrwania.
Poza tym dziecko płacze przez krótki okres swojego życia.
Nijak nie widzę sensu porównywania.

Autorka wątku ma faceta który nie pała miłością do kotów - a jednak przeżył dwa lata z kotem jojczącym i zawodzącym.
Jest tym zmęczony.
Kurde, ma prawo!
Ale nie, przepraszam, nie ma.
A swoje dziecko pewnie do domu dziecka odda jak zapłacze.

Ja się naprawdę nie dziwię że dostaję tyle różnych pytań mailowo z adnotacją że ktoś jest na miau ale boi się spytać o coś bo jego też objadą.


Do autorki wątku: może być tak że kocurek się nudzi i zawodzenie jest jego sposobem na zwrócenie na siebie uwagi. Wtedy drugi kot byłby idealnym rozwiązaniem.
Może być i tak że kocurek po prostu tak ma - zdarzają się takie koty.
Tu pozostaje dokładne przemyślenie sprawy - czy jesteśmy w stanie to zaakceptować na najbliższe 10 lat - czy nie. Jeśli nie, to na spokojnie rozejrzeć się za nowym domem dla kota.
Nie chodzi o to by dla zasady mieszkać z kotem który z jakiegoś powodu coraz bardziej drażni a my to coraz mniej akceptujemy.

Tak wiem, wiem, jak się kota wzięło to trzeba go kochać do grobowej miski, a nawet jeśli się już nie kocha to trzymać go pod dachem i udawać że kocha, wtedy będzie szczęśliwy a my odpowiedzialni.

Nie będziemy.
Odpowiedzialni będziemy jeśli potrafimy się przyznać sami przed sobą że jednak nie nadajemy na tych samych falach z kotem i to całkowicie, że nie jesteśmy sobie w stanie dać miłości i radości z obcowania ze sobą i dlatego znajdziemy kotu dom w którym będzie szczęśliwy.

Oczywiście nie mówię że kota, bohatera wątku należy oddać!
Od razu to zaznaczę - bo zaraz się dowiem że tak kazałam.

Nie kazałam.
Przede wszystkim sugerowałabym spokojną rozmowę z drugim domownikiem, TZem - nie w chwili gdy jest wkurzony szczególnie i każe kota natychmiast oddawać.
I zastanowienie się co w tej sytuacji zrobić.
Czy może zdecydujecie się na drugiego kota? Bo to często zmniejsza mocno takie jojczenie.
Czy on absolutnie ma tego dość, nie zniesie dłużej, jest zmęczony, wściekły, co tam jeszcze.
I wtedy trzeba się zastanowić co dalej.
Jesteście parą, musicie razem podejmować jakieś decyzje.
Ty dodatkowo jesteś główną właścicielką kota.
Też musisz podjąć jakieś decyzje.

Blue

 
Posty: 23943
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lis 20, 2011 9:55 Re: Problem z miauczącym kotem :(

Dla mnie jedynym rozwiązaniem jest drugi kot, ale jak przeczytałam, nie wchodzi to w grę.Miałam Gucię, kochaną kotkę, która nudziła się i cały czas domagała się uwagi.Potrafiła przyjść rano do łóżka i mruczeć mi głośno do ucha.Niby miłe, ale męczące bardzo.Nie jestem kotem, a ona chciała, abym była. Dokociłam się Melą, bo tak mi doradzono i moje kłopoty się skończyły.Kotki zajęły się sobą i to ja je budziłam rano, nie one mnie.Mam teraz pięć kotów, to za dużo, nie polecam, chociaż moje są zupełnie nie kłopotliwe.Przez kilka tygodni był u mnie niemowlak, mój wnuczek i koty zachowywały się wzorowo.On z resztą od urodzenia mieszka z kotami i jest OK. Koty go unikają, bo jak to dziecko, jest hałaśliwy.Jedynie moja Marusia wykazywała instynkty opiekuńcze i starała się być zawsze przy dziecku, denerwowała się, kiedy płakał , a spokojnie leżała przy jego łóżeczku, kiedy spał.W kilku moich domkach pojawiło się niemowlę tuż po adopcji kota.
Obrazek Obrazek-kiedy Milenka się urodziła, w domu były dwa koty, ale Figaro odszedł za TM, zaawansowana cukrzyca :cry:
Musiałam wkleić, nie mogłam się powstrzymać.Da się pogodzić dziecko i kota.
Powtórzę, moim zdaniem drugi kot byłby rozwiązaniem, skoro jednak TŻ nie jest kociolubny, co sugeruje autorka wątku, poszukałabym domu dla kota.Nie mogą wszyscy być nieszczęśliwi, ludzie i kot.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56212
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie lis 20, 2011 10:34 Re: Problem z miauczącym kotem :(

valborga pisze:No tak...chyba nie oddacie go z powodu miałczenia/ :?

Dlaczego?

Blue pisze:...Tu pozostaje dokładne przemyślenie sprawy - czy jesteśmy w stanie to zaakceptować na najbliższe 10 lat - czy nie. Jeśli nie, to na spokojnie rozejrzeć się za nowym domem dla kota.
Nie chodzi o to by dla zasady mieszkać z kotem który z jakiegoś powodu coraz bardziej drażni a my to coraz mniej akceptujemy.

Tak wiem, wiem, jak się kota wzięło to trzeba go kochać do grobowej miski, a nawet jeśli się już nie kocha to trzymać go pod dachem i udawać że kocha, wtedy będzie szczęśliwy a my odpowiedzialni.

Nie będziemy.
Odpowiedzialni będziemy jeśli potrafimy się przyznać sami przed sobą że jednak nie nadajemy na tych samych falach z kotem i to całkowicie, że nie jesteśmy sobie w stanie dać miłości i radości z obcowania ze sobą i dlatego znajdziemy kotu dom w którym będzie szczęśliwy.

Oczywiście nie mówię że kota, bohatera wątku należy oddać!
Od razu to zaznaczę - bo zaraz się dowiem że tak kazałam.

Nie kazałam.
....

Przeczytajcie sobie powyższe z pięć razy i choć spróbujcie pomyśleć - może się uda.
Czy taki dom będzie domem szczęśliwym? Nie będzie. Mnie też wnerwiają rozmaite dźwięki i nie da rady, żeby koty mogły jojczyć w dowolnym momencie. Autorka zwraca sie o pomoc merytoryczną przy rozwiązaniu problemu, otrzymuje offtopowe wypociny fanatycznych nietrybów, nie mających nic do powiedzenia w temacie.

Moje koty wiedzą, że nie hałasuje się w nocy. Wiedzą, kiedy moga przyjść i pomarudzić o głaskanie. Wiedzą, że nie biega się w nocy po łóżku. Rano nie hałasują, tylko grzecznie czekają, aż się obudzę i dam im śniadanko. Dopiero po śniadanku domagaja się np. wypuszczenia na balkon. Wieczorem, układają się do spania razem ze mną i zasypiamy razem. Niedawno dołączył czwarty kocurek. On na początku nie wiedział, ale razem z resztą futer szybko go nauczyliśmy zasad panujących w domu, a może sam sie nauczył obserwując. Nie wiem, co by było, gdyby nie załapał, że nie biega się po mnie w nocy, co na początku było jego ulubionym zajęciem.

Wychowanie kota jest trudne i łatwe zarazem. Łatwe, bo przerastamy kota inteligencją, przynajmniej niektórzy z nas. Trudne, bo wymaga całkowitej konsekwencji i jest procesem długotrwałym. Jak bardzo długotrwałym, zależy od kota i okoliczności. Nauczenie moich kotów zasad wymienionych powyżej, było dość łatwe. Czasem, ale rzadko zdarza się, że muszę powtórzyć naukę, ale nie w nocy, tylko w sytuacjach, gdy mówię "nie przeszkadzaj mi teraz".

Nie wiem, czy da się konkretnemu kotu wytlumaczyć, by nie miauczał, bo podstawą jest, by załapał, czego sie od niego wymaga. Myślę, że problem jest niełatwy, ale istnieją co najmniej dwa sposoby warte spróbowania przed rozważaniem rozstania ze zwierzakiem:

1. Skorzystanie z porady fachowca behawiorysty.
2. Samodzielne drążenie tematu z literatury i wymyślenie metody oduczenia kota niepożądanych zachowań.

Każdy ma wady. Fachowiec na pewno będzie wymagał inwestycji ekonomicznych. Nauka własna, inwestycji czasowych, ale może okazać się zajęciem wciągającym. Niestety, nie ma nic za darmo, bo nawet oddanie kota nie odbędzie się bez kosztów własnych, choćby emocjonalnych. Jeśli zdesperowana28 zechce o kota powalczyć samodzielnie, mogę udostępnić literaturę, konkretnie "FELINE BEHAVIOR: A GUIDE FOR VETERINARIANS, SECOND EDITION". Być może znajdzie tam rozwiązanie lub informacje przeczące jego istnieniu - choć nie ma rzeczy niemożliwych, tylko takie, których obecnie nie potrafimy zrobić.

Na łatwy i prosty sposób uzyskany od kogoś z forum raczej w tej sytuacji bym nie liczył.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 20, 2011 14:55 Re: Problem z miauczącym kotem :(

Może na początek spróbujcie więcej kota przytulać, pieścić, bawić się z nim. Gadać do niego więcej (może to robicie, ale kot uważa, że za mało ?)
Brać do łóżka, ale nie nad ranem jak drze mordę, tylko wieczorem układając się do spania, przyzwyczaić, że śpimy razem. Na niektóre koty to idealnie działa.
Natomiast jeśli nad ranem się obudzi i zacznie przeszkadzać, w jakikolwiek sposób, wystawić za drzwi sypialni, (albo zamknąć w kuchni, łazience, tam gdzie to możliwe), drzwi zamknąć. Kot chce zwrócić na siebie uwagę, wiec konsekwentne karanie zamknięciem mu drzwi przed nosem nauczy go właściwego zachowania. Ale musicie naprawdę konsekwentnie to robić, tyle czasu ile będzie potrzeba.
Absolutnie nie wolno karać kota fizycznie, bo to tylko pogorszy sytuację.
Kot musi się czuć przy Was zupełnie bezpieczny.

Co do oddawania kota...
Jeśli kot nie jest kochany, doskonale to wie, nawet gdy jest pieszczony przytulany. Kot wyczuwa nasze uczucia do niego.
Na pewno nie będzie szczęśliwy w domu w którym go nie chcą (lub choćby jedna osoba go nie chce, kot to wie).
Jeśli ten kot naprawdę Wam nie pasuje, to znalezienie mu domu w którym będzie kochany, jest najlepszym co możecie dla niego zrobić.
I może się okazać, że w tym nowym domu zrobi się zupełnie inny, wcale nie będzie się wydzierał, będzie się świetnie dogadywał z nowymi opiekunami.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 14044
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 20, 2011 19:05 Re: Problem z miauczącym kotem :(

Kazia pisze:Brać do łóżka, ale nie nad ranem jak drze mordę, tylko wieczorem układając się do spania, przyzwyczaić, że śpimy razem. Na niektóre koty to idealnie działa.
Natomiast jeśli nad ranem się obudzi i zacznie przeszkadzać, w jakikolwiek sposób, wystawić za drzwi sypialni, (albo zamknąć w kuchni, łazience, tam gdzie to możliwe), drzwi zamknąć. Kot chce zwrócić na siebie uwagę, wiec konsekwentne karanie zamknięciem mu drzwi przed nosem nauczy go właściwego zachowania. Ale musicie naprawdę konsekwentnie to robić, tyle czasu ile będzie potrzeba.

zdecydowanie tak!

zdesperowana, odpuść sobie nerwy z powodu frustracji domorosłych kocich behawiorystów od siedmiu boleści, którzy poza swoim ego to nawet końca własnego nosa nie widzą, i na spokojnie zastosuj się do tej mądrej rady :) tak- działa! przy czym- NIGDY nie karć kota w inny sposób za miauczenie. Każde rzucenie kapciem czy inna aktywność to dla kota swoista nagroda.

PAMIĘTAJ karmić NAJSZYBCIEJ po 45 minutach od wstania! NAJPIERW robisz kawę itd, a potem kot dostaje jeść, NIGDY jako pierwsza czynność!
Jeśli jest namolny, to to samo z głaskaniem, przez pierwsze pół godziny ignoruj natręta.

Jak wynosisz go z powodu darcia paszczy do łazienki/kuchni/drugiego pokoju- NIE PATRZ na niego, nie głaskaj, nie gadaj. Jak automat, i bez spojrzenia wracasz do łóżka i starasz się wyleżeć, nawet jak już nie zaśniesz, te pół godzinki. NIC nie robisz nawet jak kot w izolatce szajbę ćwiczy. Jedyną karą ma być kompletny brak Twojej uwagi.

Wymęczenie wieczorną zabawą jest bardzo dobrym pomysłem.

i konsekwencja, konsekwencja, konsekwencja razy 10.

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pon lis 21, 2011 23:21 Re: Problem z miauczącym kotem :(

dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi!

mamy zamiar go ignorować jak miauczy i zamykać drzwi rano jak nam marudzi o 4 :roll: facet nie zgadza się na zatyczki do uszu ale jeszcze nad tym popracuje :P
staram się wymęczyć kocura przed snem ale z tym też jest problem bo on nie umie się za bardzo bawić :P troche zawsze polata za woreczkiem (ulubiona zabawka) ale później leży i patrzy jak ja biegam jak głupia i bardziej się zawsze zmęcze niż on :P muszę koniecznie kupić laserek :)

nie wiem tylko drogie forumowiczki co robić jak kotek przychodzi o 4 do sypialni i nie miauczy ale strasznie się mizia i chodzi po nas... nie byłoby może w tym nic złego gdyby nie fakt, że waży prawie 9kg :oops: i jednak nie ma szans żeby się nie obudzić :P nie chcę go wyrzucać za drzwi bo nie robi nic złego, nie chcę go głaskać bo będzie tak robił cały czas (teraz ma taki okres po przeprowadzce, że tydzień jest aniołkiem ale niedługo pokaże różki), próbuję go dociskać i pokazywać że ma leżeć ale on wtedy przeczołguje się na mojego faceta :P

zdesperowana28

 
Posty: 14
Od: Sob lis 19, 2011 21:22

Post » Pon lis 21, 2011 23:56 Re: Problem z miauczącym kotem :(

zdesperowana28 pisze:
nie wiem tylko drogie forumowiczki co robić jak kotek przychodzi o 4 do sypialni i nie miauczy ale strasznie się mizia i chodzi po nas... nie byłoby może w tym nic złego gdyby nie fakt, że waży prawie 9kg :oops: i jednak nie ma szans żeby się nie obudzić :P nie chcę go wyrzucać za drzwi bo nie robi nic złego, nie chcę go głaskać bo będzie tak robił cały czas (teraz ma taki okres po przeprowadzce, że tydzień jest aniołkiem ale niedługo pokaże różki), próbuję go dociskać i pokazywać że ma leżeć ale on wtedy przeczołguje się na mojego faceta :P


Skad ja to znam!! Komandos wlasnie zaczal!! Jeszcze zeby sie walnal i sobie mruczal, ale to lazi jak glupi niewiadomo po co.

Mary_Poole

 
Posty: 1631
Od: Wto lut 03, 2009 21:51

Post » Wto lis 22, 2011 2:02 Re: Problem z miauczącym kotem :(

zdesperowana28 pisze:dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi!

mamy zamiar go ignorować jak miauczy i zamykać drzwi rano jak nam marudzi o 4 :roll: facet nie zgadza się na zatyczki do uszu ale jeszcze nad tym popracuje :P
staram się wymęczyć kocura przed snem ale z tym też jest problem bo on nie umie się za bardzo bawić :P troche zawsze polata za woreczkiem (ulubiona zabawka) ale później leży i patrzy jak ja biegam jak głupia i bardziej się zawsze zmęcze niż on :P muszę koniecznie kupić laserek :)

nie wiem tylko drogie forumowiczki co robić jak kotek przychodzi o 4 do sypialni i nie miauczy ale strasznie się mizia i chodzi po nas... nie byłoby może w tym nic złego gdyby nie fakt, że waży prawie 9kg :oops: i jednak nie ma szans żeby się nie obudzić :P nie chcę go wyrzucać za drzwi bo nie robi nic złego, nie chcę go głaskać bo będzie tak robił cały czas (teraz ma taki okres po przeprowadzce, że tydzień jest aniołkiem ale niedługo pokaże różki), próbuję go dociskać i pokazywać że ma leżeć ale on wtedy przeczołguje się na mojego faceta :P

dociskanie to nie jest warunkowanie pożądanego zachowania.
po prostu go dociskasz i już.kot nie wie,co od niego chcesz.
jeśli chcesz kota wyuczyć jakiejkolwiek komendy,trzeba być konsekwentnym w tym co się robi.jak z wychowywaniem dziecka.poczytaj o szkoleniu pozytywnym,klikerze[książka Karen Pryor którą można ściągnąć,odnosi się nie tylko do psów.]
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 22, 2011 2:37 Re: Problem z miauczącym kotem :(

nasze tez po nas chodza.a Jinx, ze sie tak wyraze-ryja drze.bo chce jesc :)
Obrazek

Gingger

 
Posty: 1363
Od: Śro maja 19, 2010 21:12
Lokalizacja: Cork Ireland

Post » Wto lis 22, 2011 16:23 Re: Problem z miauczącym kotem :(

najgorsze jest to, że on nie patrzy gdzie lezie :P dzisiaj skoczył mi na twarz :/ boje się też, że jak będę w ciąży to będzie łaził i skakał mi po brzuchu...
myślę, że zaczniemy go wystawiać za drzwi od razu jak zacznie nas budzić niezależnie od tego czy będzie to miauczenie czy skakanie :)

zdesperowana28

 
Posty: 14
Od: Sob lis 19, 2011 21:22

Post » Wto lis 22, 2011 16:27 Re: Problem z miauczącym kotem :(

zdesperowana28 pisze:najgorsze jest to, że on nie patrzy gdzie lezie :P dzisiaj skoczył mi na twarz :/ boje się też, że jak będę w ciąży to będzie łaził i skakał mi po brzuchu...

mało prawdopodobne. ja w każdym razie nie słyszałam, mimo początkowych obaw że kot z adhd a tu ciąża.
łaził pewnie będzie, choć w miarę upływu czasu coraz rzadziej. od łażenia to się raczej nic nie stanie, tak jest kobieta zbudowana że to nie jajko z cienką skorpuką :roll:
koty CZUJĄ mnóstwo rzeczy i szybciej w pewnym momencie będziesz miała niedosyt niż nadmiar kocich karesów.
skakanie między bajki bym włożyła razem z duszeniem niemowląt i przegryzaniem tętnicy.

zdesperowana28 pisze:myślę, że zaczniemy go wystawiać za drzwi od razu jak zacznie nas budzić niezależnie od tego czy będzie to miauczenie czy skakanie :)

nie patrz w dół, nie patrz w dó... znaczy w oczy nie patrz :mrgreen:

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 179 gości