» Sob lis 19, 2011 21:49
Jestem Tosia - szukam domku
Historia jakich wiele, był domek, był człowiek, jedzonko i spanko, wszystko o czym kot może zamarzyć, ale nie trwało to długo, złapali zapakowali w samochód i wyrzucili na obcym osiedlu, biegałam, wołałam, ale nikt nie przyszedł.
Potem jakaś wielka szczekająca bestia chciała mnie pożerć, ale byłam szybsza i uciekłam na drzewo wysoko, wysoko i... nie mogłam zejść, znowu płakałam ale nikt nie usłyszał, dopiero po dwóch dniach pani Karmicielka wypatrzyła mnie na tym drzewie, kiciała do mnie i kusiła jedzonkiem, ale nie potrafiłam zejść. W końcu przyjechała straż pożarna, ale tak się przestraszyłam, że uciekłam jeszcze wyżej i się schowałam, tak że mnie nie znaleźli. I znowu siedziałam całą noc na drzewie, rano ludzie znowu przyszli i kiciali, ale nie mogłam zejść, więc znowu przyjechała straż i tym razem się strasznie przestraszyłam, ale uciekałam tym razem w dół i nagle byłam na ziemi i uciekałam dalej. Nie chciałam żeby mnie zabrali.
Po kilku dniach wróciłam na jedzonko, Pani dawała mi jeść, trafiłam też do sklepu na osiedlu, tam zawsze ktoś coś da, teraz jestem w fajnym domku, dali mi nawet imie Tosia - ładnie, starego i tak nie pamiętam. Słyszałam jak Duży mówił, że nie ma serca odwieść mnie do schroniska. Wiecie co to schronisko - ja nie - ale chyba nic dobrego, słyszałam też, że Duża mówiła, że znajdą mi najlepszy domek na świecie, fajnie by było, domek to jest coś co warto mieć.