Nebeskie ma, dzis lepiej je było widać


Dziś dotarłam do mamy o dość przyzwoitej porze, wiec nie musiałam Takulcowi po oczach lampą świecić. Nic dziwnego, ze wczoraj się zbiesił
Wczoraj - będąc w lecznicy z kotami Pani Franciszki - przy okazji weszłam do tesco zrobić delikatne zakupy. Wzięłam koszyk, zapakowałam do niego jakiś napój, kawę, bo sie prawie skończyła, pieczywo i idę do kasy.
Idę, a tam...

tabuny ludzi z wózkami wypakowanymi po brzegi, stoja w kilometrowych ogonkach do kilku czynnych kas

Do każdej - jakieś 20 ludziów
Zaczęłam się cięzko zastanawiać, czy przypadkiem w telewizji nie ogłosili jakiejś mobilizacji wojskowej, kataklizmu, który dziś miał nadejść, lądowania obcych na Placu Wolności, komety, trzęsienia ziemi, klęski nieurodzaju czy choćby strajku wszystkich placówek handlowych przez najbliższy tydzień w całej Polsce
Nawet zadzwoniłam do tż-eta, który ostatnio z wiadomościami jest dośc na bieżąco, ale stwierdził, ze o zadnej katastrofie nic nie wie...
Wypakowałam zakupy z koszyka i pojechałam do domu zastanawiając się, czy Ci wszyscy ludzie czerpią jakąś dziwną przyjemnośc ze stania w sobotnie popołudnie po 2 godziny w kolejce do kasy w markecie...

I czy przypadkiem ze mną nie jest cos nie tak, skoro tej przyjemności nie czerpię...
