Wyadoptowała się Tenia, zostały 2 dziewczynki, druga (Florcia) ma już zaklepany domek (odbiór w czwartek). Zostanie Bunia, ale mam nadzieję, że i ona szybko podbije czyjeś serce (poza moim oczywiście

).
Dziś byla super szybka akcja na Zielonej 5 - dowiedziałam się,że są tam koty, pozyczyłam klatkę (dzięki, andorko!!!

) i poszłam tam z panem, który czasami coś tym kotom nosił do jedzenia. Wcześniej zatelefonowałam do annskr, zeby się poradzic - iść na rekonesans, czy od razu zabrać klatkę.
-Oczywiście, od razu idź z klatką - odpowiedziała Ania.
- A jak cos się złapie? Dziś niedziela...- miałam nadal wątpliwosci
- To zabierz telefon - poradziła Ania. Zabrałam.
Koty były BARDZO głodne i po 5 minutach pierwszy siedział w klatce. Oczywiscie - tel. do annskr, która -niezawodna jak zwykle - przyjechała po 10 minutach i z niesamowitą wprawą przepakowała kota do małej klatki. A poniewaz miała w samochodzie jeszcze 2 klatki, więc po kolejnych 10 minutach cała trójka siedziała (a raczej - rzucała się) w klatkach, ustawionych piętrowo w samochodzie Ani. Z póxniejszego telefonu wiem, że wśród złapanych były 2 koteczki i jeden kocurek. Wszystkie są już po zabiegu, a ponieważ są dzikie, więc jutro będą wypuszczone na Zielonej 5, przez annskr oczywiście... Często sobie myslę, że gdyby nie Ania, to ja bym w ogóle nie potrafiła pomóc kotom...