Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.

[mpacz78]

Dzwoniła pani z Karkvetu, dziś wysłali większość Twojego zamówienia - powinno dotrzeć w poniedziałek.
Brakuje 2 pozycji chyba - to doślą za około tydzień od pierwszej przesyłki.

[Agn]

Dzwoniła pani z Karkvetu, dziś wysłali większość Twojego zamówienia - powinno dotrzeć w poniedziałek.
Brakuje 2 pozycji chyba - to doślą za około tydzień od pierwszej przesyłki.

[Dla Was, nie dla pani z KV. ]

[ula-misia]

Witajcie moje ciocie Torunianki

[golla]

Dzwoniła pani z Karkvetu, dziś wysłali większość Twojego zamówienia - powinno dotrzeć w poniedziałek.
Brakuje 2 pozycji chyba - to doślą za około tydzień od pierwszej przesyłki.

Uważam to za bardzo miłe z Waszej strony, że podzieliłyście się jakąś częścią wygranej z Agn. Naprawdę jesteście honorowe dziewczyny.

[marikita]

Co tam u kociszczonów?

Za Mbati i Daktylka

Spokojnego dnia, Agn

[Zowisia]

Jak tam weekend ?
Fuma sie dopytuje ..

[Agn]

Weekend był umierający. Wiem, wiem, jak to brzmi ale tym razem umierałam sobie ja.
Ukoronowaniem wszystkiego był niedzielny poranek. Kiedy obudziłam się o 6 [w miarę wyspana po sobotnim umieraniu] pomyślałam, że to idiotyzm brać się za sprzątanie o 6 rano, więc nakarmiłam koty i siebie i kimnęłam nieco. A kiedy obudziłam się ok. 9...
nie było jak sprzątać.
W lesie wszystko jest uzależnione od prądu. Nie ma prądu - nie ma niczego: ani wody, ani ogrzewania.
Osiągnęłam mistrzostwo w sprzątaniu kuwet bez wody, jedynie przy użyciu płynu w spryskiwaczu i mokrych chusteczek. Ale już pieluch nie dało się przy takiej metodzie zmienić.

Z wieści bardzo optymistycznych.
W sobotę do swojego domu - do midnight100 - pojechała Ganesha. Z powodu umierania nie byłam w stanie uczestniczyć w jej pierwszych krokach na nowym terenie, ale wieści są jak najbardziej zadowalające. Mała je, zalicza kuwetę, przymila się do swoich ludzi. Trochę kłopotów jest z rezydentem, ale mam nadzieję, że urok osobisty Ganeshy pozwoli przełamać jego opory.

[justyna p]

Trochę kłopotów jest z rezydentem, ale mam nadzieję, że urok osobisty Ganeshy pozwoli przełamać jego opory.

Rzeczywiście jest śliczna, więc co to by był za facet gdyby nie uległ urokowi
A jak zasmarkaniec sześciopalczasty no i Mbati malutki?

[marikita]

Weekend był umierający. Wiem, wiem, jak to brzmi ale tym razem umierałam sobie ja.

Oj... Mam nadzieję, że to nic poważnego i już jest lepiej

W lesie wszystko jest uzależnione od prądu. Nie ma prądu - nie ma niczego: ani wody, ani ogrzewania.

A dlaczemu tak?

W sobotę do swojego domu - do midnight100 - pojechała Ganesha.

Za porozumienie z rezydentem

*

A jak tam kotuchy? W szczególności Mbati i Daktyl? Mocne

*
Spokojnego dnia, Agn

[Poker71]

A jak tam kotuchy? W szczególności Mbati i Daktyl? Mocne

Oraz Curran???

[marikita]

A jak tam kotuchy? W szczególności Mbati i Daktyl? Mocne

Oraz Curran???

O, właśnie. Śliczny rudziaszek

[kussad]

Na tym wątku viewtopic.php?f=1&t=135953 pojawiła się prośba o przeprowadzenie wizyty przedadopcyjnej Czy mogłybyście pomóc!

[Agn]

Kussad - nie dam rady. Przykro mi.

Co do zapytań szczegółowych.
Curran - czkawka napadowa. Poza tym - oki.
Daktyl - przybrał w ciągu tygodnia 250g i waży już 850g [powinien więcej...]. Je już nie tylko gotowanego kurczaka, choć ten mu podchodzi najbardziej.
Mbati - właściwie b/z. Kroplówki, leki, karmienie. Zjada 100-150g mokrego Recovery zmiksowanego z odrobiną wody i ok. 100 ml rozpuszczonego Conva. Mamoli suche, wykańcza gotowanego kuraka po Daktylu i udaje, że pije wodę - to wszystko jest bardziej na pokaz i dla zasady, albo żeby poczuć jakiś smak w buzi. Kiedy tak mamoli i markuje jedzenie - ślini się, jak niedołężny staruszek. To już nie ten sam kot. Znowu zaczął się bać gości. Chowa się pod kredensem, jak kiedyś, gdy słyszy obce głosy. W piątek była trochę dłużej Justyna p, to nieco się ośmielił, ale dziś wpadła Ola_SPK i spylał chwiejnym truchcikiem.
Nadal jednak wieczorem przychodzi do mnie na poduszkę. Mruczy do mnie i zagaduje. Niestety, po adopcji Ganeshy nie ma kogo molestować, gdy ma lepszy humor. Łazi wtedy od kota do kota i nawija schrypniętym głosem, jakby sprawdzał, czy to jego ulubienica, czy nie.

Jutro na sterylkę idzie Chani.
Potem jeszcze Moai i Neno.
A potem chłopaczki.

[marikita]

Mbati, biedaczysko... Ale przynajmniej jakoś się kula. Z całej siły za kochanego misia.

I za Chani.

*

Dobrego dnia, Agn

[justyna p]

Noo, Mbati bidulek taki, schudł, drepcze sobie powolutku. Ale w czasie karmienia aniołeczek Poszło raz dwa!